"RED 2" - recenzja
Dodane: 29-07-2013 21:28 ()
Po niespodziewanym sukcesie ekranizacji komiksu Warrena Ellisa – „RED”, emerytowani oraz skrajnie niebezpieczni agenci światowych wywiadów wracają na ekrany. Mimo że przybyło im trochę siwych włosów i zmarszczek na twarzy, to nadal nie mają sobie równych w obijaniu przeciwników, czym tylko popadnie.
Autorzy „RED 2” jak na kontynuację przystało odwołali się do standardowych reguł, jakimi rządzą się sequele. Mamy zatem więcej akcji, walk i strzelanin, a gwiazdorska obsada powiększyła się o kolejne znane twarze. W porównaniu do poprzedniej części, zmiana nastąpiła na reżyserskim fotelu, Robert Schwentke porzucił tetryków w potrzebie na rzecz truposzy i agentów z zaświatów. Jego miejsce zajął Dean Parisot i ze swojego zadania wywiązał się jedynie poprawnie nie potrafiąc w pełni wykorzystać tak znakomitej obsady.
Frank Moses marzy o spokojnym, rodzinnym życiu u boku ukochanej, która z kolei usycha z tęsknoty za choćby odrobiną adrenaliny. Niczym czkawka po niestrawnym obiedzie odbijają się echa przeszłości. Tajemnicza misja o kryptonimie „Czarna Psianka” nie pozwala podstarzałym herosom odstawić gnatów do szafy, dynamitu do piwnicy oraz cieszyć się w pełni jesienią życia bez skrajnych emocji i widma pójścia do piachu. Ścigani przez wszystkie największe agentury muszą oczyścić swoje imię oraz zapobiec międzynarodowemu konfliktowi.
Do „RED 2” znakomicie pasuje powiedzenie, co za dużo to niezdrowo. Powoli czuć przeładowanie scenami akcji, które de facto do niczego nie prowadzą, a mają stać się jedynie katalizatorem dla kolejnych gagów, komicznych sytuacji czy błyskotliwych one-linerów. Intryga osadzona w kremlowskich podziemiach przypomina ostatnie wyczyny Ethana Hunta, który również musiał powstrzymać detonację małej bombki. Autorzy jedynie zmodyfikowali fabułę poprzedniej części, dokonując koniecznych zmian, a w tym przypadku przydałoby się kilka nowych pomysłów, a nie jedynie powierzchowny lifting.
Głównym atutem obrazu są oczywiście aktorzy, to dla popisu ich umiejętności warto obejrzeć „RED 2”. Niezrównany jest John Malkovich, którego każde pojawienie się na ekranie wywołuje salwę śmiechu. Równie nieźle spisała się Mary-Louise Parker, mimo że pod koniec można poczuć lekkie zmęczenie jej postacią. Z kolei Bruce Willis tym razem wyraźnie zwiększył ekspresję mimiczną twarzy, pozwalając sobie na więcej niż jeden grymas. Brawa dla niego. Oczywiście nie wolno zapomnieć o Helen Mirren – dostojnej Królowej ekranu, sir Anthonym Hopkinsie, któremu w udziale przypadła kreacja, z jakich słynie. Gdybym miał wskazać najlepszą epizodyczną rolę to niezaprzeczalnie będzie to pierwszy Hannibal Lecter – czyli Brian Cox. Z jego występu bije zwierzęcy magnetyzm, a scena ze stopami Victorii to po prostu majstersztyk. Jedyną niedoróbką w tej alei sław jest Catherina Zeta-Jones, która gra sztywno oraz na poważnie, nie dając się ponieść falom absurdu i przerysowania. To już nawet Byung-hun Lee ze swoją niewzruszoną, kamienną twarzą potrafił załapać, na czym polega parodia.
„RED 2” to zbiór gagów, żartów i zabawnych przebieranek połączonych ze sobą cienką, fabularną nitką, a chyba powinno być na odwrót. Pomimo tego z przyjemnością ogląda się na ekranie wyczyny weteranów kina, a okazja do rehabilitacji na pewno się nadarzy, bowiem jestem pewien, że emerytowani agenci powrócą skopać tyłki swoim szefom, co najmniej jeszcze raz.
6/10
Tytuł: "RED 2"
Reżyseria: Dean Parisot
Scenariusz: Erich i Jon Hoeber
Na podstawie komiksu Warrena Ellisa i Cully'ego Hamnera
Obsada:
- Bruce Willis
- Mary-Louise Parker
- Helen Mirren
- Brian Cox
- John Malkovich
- Antony Hopkins
- Catherina Zeta-Jones
- Byung-hun Lee
- Neal McDonough
- David Thewlis
Muzyka: Alan Silvestri
Montaż: Don Zimmerman
Zdjęcia: Enrique Chediak
Kostiumy: Beatrix Aruna Pasztor
Scenografia: Jim Clay
Czas trwania: 116 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus