„566 kadrów” - recenzja
Dodane: 21-06-2013 06:58 ()
Dokładnie 13 marca 2010 roku Dennis Wojda opublikował w internecie (na blogu pod adresem 366kadrow.blogspot.com) pierwszy fragmenty komiksu, który nosił roboczy tytuł „366 kadrów”. Kolejne ilustracje, to znaczy pojedyncze kadry, miały ukazywać się codziennie przez okrągły rok. Zakrojony pierwotnie na 366 takich ilustracji projekt rozrósł się jednak do 566 obrazków, które składają się na jedną całość (chociaż tak naprawdę oparty na kompozycji szkatułkowej komiks opowiada kilka historii). Po trzech latach projekt ukazał się na papierze pod tytułem „566 kadrów” nakładem oficyny W.A.B.
Komiks Dennisa Wojdy to przede wszystkim bardzo ciepła opowieść. Podoba mi się sposób narracji, gdzie praktycznie każdy obrazek jest taką małą zamkniętą całością, co siłą rzeczy wynikało z pomysłu na publikację on-line. Na pewno atutem „566 kadrów” jest też wyczuwalna ze strony autora szczerość. Zamiarem było przybliżenie wybranych losów członków jego rodziny, łączących ze sobą kilka pokoleń i wydaje mi się, że udało mu się to zrobić w taki sposób, by wciągnąć w lekturę czytelnika, który pierwotnie miał przecież w miarę regularnie odwiedzać bloga. Z perspektywy całości okazało się jednak, że historia wciąga też już nie jako komiks odcinkowy (o ile założymy, że odcinkiem może być jeden kadr), ale jako zamknięta w okładkach całość.
Myślę jednak, że autorowi trudno było zaplanować wszystko dokładnie z wyprzedzeniem – sam zresztą przyznaje, że mamy do czynienia ze strumieniem świadomości – stąd projekt koniec końców okazał się być dłuższy niż w zamierzeniach. Może dlatego da się odczuć, że niektóre fragmenty opowieści zostały trochę rozwleczone, inne z kolei opowiedziane trochę bardziej skrótowo. W żadnym wypadku nie zaburza to płynności lektury, powiedziałbym, że tym właśnie cechuje się strumień świadomości.
Ciekawym zabiegiem autora jest to, że o wszystkich przedstawionych w komiksie wydarzeniach opowiada nam z perspektywy prenatalnej, to znaczy kiedy my czekamy na to, aż nasz bohater przyjdzie na świat, on raczy nas opowieściami o swoich przodkach. W ten sposób jego narodziny znaczą koniec tej, a jednocześnie początek nowej historii – takiej, której bohaterem jest już sam autor, co mogłoby stanowić fabułę komiksu stricte autobiograficznego. Kto wie, może Dennis Wojda zdecyduje się kiedyś na właśnie tego typu projekt?
Cieszę się, że „566 kadrów” ukazało się na papierze, ponieważ trochę niechętnie podchodziłem do śledzenia on-line projektu Dennisa Wojdy, a tak mogłem zapoznać się z nim w całości, z przyjemnością przerzucając kolejne strony w sumie niemałych gabarytów książki, miast przeklikiwać kolejne kadry na ekranie komputera. Po prostu nie przepadam za czytaniem na ekranie. W każdym bądź razie myślę, że całość warta jest tego, by do niej zajrzeć; wybór medium to już kwestia indywidualna. Jak na eksperyment, wyszło coś naprawdę wartego uwagi.
Tytuł: "566 kadrów"
- Scenariusz: Dennis Wojda
- Rysunek: Dennis Wojda
- Wydawnictwo: W.A.B.
- Data publikacji: 4/2013
- Stron: 288
- Format: 140x200 mm
- Oprawa: miękka
- Druk: kolor
- Cena: 36,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu W.A.B. za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus