Robert Kirkman, Jay Bonansinga "Żywe trupy. Narodziny Gubernatora" - recenzja

Autor: Mariusz "Orzeł" Wojteczek Redaktor: Kilm

Dodane: 30-05-2013 11:24 ()


Zaczęło się w 2003 roku w USA. Robert Kirkman i Tony Moore stworzyli komiks The Walking Dead, który w krótkim czasie stał się jedną z najpoczytniejszych serii na komiksowym rynku, zapewniając Kirkmanowi pozycję jednego z najważniejszych scenarzystów komiksowych. Sukces serii przypieczętował serial telewizyjny, który pojawił się w 2010 roku, dzięki któremu Żywe trupy trafiły pod strzechy. Więc kiedy przyszedł czas na powieść osadzoną w uniwersum The Walking Dead, poprzeczka ustawiona była już bardzo wysoko.

Za przeniesienie komiksowego świata pełnego zombie na karty powieści odpowiedzialny jest - oprócz Kirkmana oczywiście - Jay Bonansinga, autor poczytnych thrillerów. W pierwszej powieści autorzy sięgnęli za jedną z ważniejszych - jeśli nie najważniejszą - postać negatywną serii: owianego mroczną sławą, despotycznego Gubernatora, twardą ręką rządzącego w Woodbury.

Narodziny Gubernatora mają na celu pokazać genezę osobnika, zaliczanego do 100 najbardziej rozpoznawalnych złoczyńców w historii komiksu. Kiedy poznajemy go w powieści, Gubernatora jeszcze nie ma, jeszcze nikt się nie spodziewa, że ktoś taki się pojawi. Jest za to Brian Blake, zalękniony chłopak, jego młodszy brat Philip wraz z córeczką Penny oraz kilku kumpli Philipa. Mała grupka, w świecie opanowanym przez zombie. Grupka, która próbuje przetrwać, szukając bezpiecznego miejsca, azylu, w którym można się schronić.

Brian jest tchórzem. To Philip zawsze staje na wysokości zadania, to Philip jest twardzielem, który potrafi poradzić sobie w każdej sytuacji. Briana paraliżuje strach, jest nieporadny, słaby, zalękniony. I czuje wstyd, że musi się chronić za plecami młodszego brata.

Jednak w świecie pełnym żywych trupów trzeba być twardym, by przetrwać. Trzeba być bezwzględnym, brutalnym. Trzeba wyzbyć się emocji i poczucia zwyczajnej moralności. Tylko tacy mogą przetrwać.

Powieść Kirkmana i Bonansingi jest dobrze napisanym thrillerem, sięgającym do klasyki gatunku (kto czytał Noc żywej śmierci Johna Russo?) i doskonale wpisującym się w nurt popularnych opowieści o zombie. Jednak w porównaniu z pierwowzorem komiksowym niestety wypada słabo. Powieść nie udźwignęła ciężaru niewątpliwej doskonałości swego poprzednika - komiksu.

Przede wszystkim za mało jest tam fabuły, za mało oryginalności. Owszem, mamy dobrze nakreślone uniwersum Żywych trupów, mamy dobrze oddany klimat świata opanowanego przez zombie, jednak całość wypada dość tendencyjnie i przewidywalnie. Zanim przewrócimy stronę, już wiemy, co zastaniemy na kolejnej. Czyta się dobrze, jednak tylko dobrze. I momentami może nudzić. Grupa ludzi w drodze, uciekająca przed wszędobylskimi zombie nie jest niczym nowym i mimo dobrego sportretowania bohaterów i kilku ciekawych pomysłów pod koniec powieści całość naprawdę wypada mało atrakcyjnie.

Nie jest to powieść zła. Dla tych, którzy chcą rozpocząć przygodę z The Walking Dead od powieści właśnie - będzie to dobry wstęp. Jednak dla fanów komiksu czy choćby serialu z całą pewnością pozostawi niedosyt, jeśli nie zniesmaczy.

Narodziny Gubernatora traktuję jako wstępniak, wprowadzenie. Jako zaproszenie do świata The Walking Dead dla tych, którzy jeszcze się z nim nie zaznajomili. I takim odbiorcom w szczególności tę powieść polecam - niech czytają ze świadomością, że komiks da im sto razy tyle frajdy.

Korekta: Kilm

Tytuł: Żywe trupy. Narodziny Gubernatora

Tytuł oryginalny: The Walking Dead: Rise of the Governor

Cykl: Żywe trupy

Tom: 1

Autor: Robert Kirkman, Jay Bonansinga

Przekład: Bartosz Czartoryski

Wydawca: Sine Qua Non

Data wydania: 9 listopada 2011

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Stron: 364

Format: 135x205 mm

ISBN: 9788393157570

Cena: 34,90 zł

 

 

 

 


comments powered by Disqus