„To lecimy!” – „Jurij Gagarin, towarzysz i kosmonauta" - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 21-05-2013 17:44 ()


Zgodnie z tytułem tej opowieści autorka zabiera nas w podróż ku odległym przestworzom. Towarzyszyć nam w niej będzie sam Jurij Gagarin, według oficjalnej wersji historii pierwszy Ziemianin w Kosmosie (ciekawe co na to Pan Twardowski i patriarcha Henoch…). Wojaż to może niezbyt długi, bo liczący ledwie 26 plansz, ale w zestawieniu z ofertą większości naszych wydawców na swój sposób unikatowy.

Czas jakiś temu jednoosobowy decydent wydawnictwa „Ważka” odgrażał się zakończeniem rynkowego bytu przedsięwzięcia, które jak dotąd zaowocowało m.in. „Ksionzem”, „Gadką Szmatką” i „Gedeonem Zebranym”. Ku uciesze wielbicieli nieco bardziej wyszukanego (czy jak kto woli – wydumanego) komiksu Ważkoner nie daje za wygraną, a pomimo deklarowanej, wydawniczej wstrzemięźliwości, jego plany prezentują się całkiem pokaźnie. Zwłaszcza, że mowa tu o tzw. wydawcy niezależnym. 

Przejawem tej działalności jest właśnie „To lecimy!”, rzecz powstała z myślą o wystawie zorganizowanej przez jedną z londyńskich galerii we wrześniu 2011 r. Sara Lippett – pomysłodawczyni i realizatorka projektu – najwyraźniej nie zamierzała poprzestać na jednorazowej prezentacji swego dziełka i stąd też okoliczność zaistnienia niniejszego komiksu.

Z dotychczasowych dokonań wspomnianej autorki (określającej się mianem malarki) wyłania się jej zafascynowanie prymitywizmem oraz petroglifami (m.in. osławionymi kamieniami z Ica). I takoż prezentuje się warstwa wizualna opowieści o sowieckim kosmonaucie, wyzbyta cugli klasycznie pojmowanego warsztatu plastycznego. Niewątpliwie mnóstwo w tym naiwnej wręcz prostolinijności i żywiołowej zabawy formą, choć zarazem przemyślanej koncepcji kształtowania świata przedstawionego.  

Trudno jednak uznać Sarę Lippet za twórczynie w pełni dojrzałą, z wyrazistym, jednoznacznie swoistym stylem, chociaż sygnowany nazwiskiem rzeczonej album paradoksalnie jest takim dziełem. Jednakże po nieco bliższym wejrzeniu w dorobek deklarowanych przez nią inspiratorów jej stylistyki (a zwłaszcza niemieckiej prymitywistki Nory Krug) aż nazbyt widoczne stają się liczne zapożyczenia i podobieństwa zaczerpnięte z ich twórczości. A zatem przynajmniej na tym etapie swej twórczości Sara Lippet jawi się przede wszystkim jako zdolna epigonka koncepcji swoich mistrzów.

Uczciwie rzecz ujmując niełatwo wróżyć tej publikacji podbój serc (a przy okazji portfeli) nadwiślańskich amatorów IX Muzy, uparcie zaczytujących się w trykotach i głównonurtowych frankofonach (przynajmniej na to zdają się wskazywać wyniki sprzedaży). Z tego też względu „To leciemy!” stanowi tym bardziej godną uwagi okazję ku urozmaiceniu „menu” statystycznego polskiego komiksiarza, a zarazem wpisuje się w konwencję promowaną przynajmniej przez część naszych wydawców.

Siląc się na jak zwykle pobieżne podsumowanie, rzecz wypadłoby zdefiniować w kategorii urokliwego eksperymentu. Admiratorów tego typu maniery ponoć coraz więcej również i u nas, choć raczej wśród pewnej grupy twórców (zwykle niezwiązanych z komiksem), niż czytelników. Można zatem mniemać, że ta dotąd marginalna stylistyka stopniowo przeniknie do głównego nurtu opowieści obrazkowych (ku czemu zresztą zdaje się dążyć środowisko skupione wokół festiwalu „Ligatura”), choć raczej na zasadzie okazjonalnej ciekawostki, niż pełnoprawnego standardu.

 

Tytuł:  „To lecimy!” – Jurij Gagarin, towarzysz i kosmonauta”

  • Scenariusz i rysunki: Sara Lippett
  • Wydawca: Ważka
  • Data premiery: marzec 2013 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 23 x 29 cm
  • Papier: kredowy
  • Druk: czarno-biały
  • Liczba stron: 30
  • Cena: 18 zł

Dziękujemy wydawnictwu Ważka za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus