„Ostatni Smokobójca” - recenzja
Dodane: 08-05-2013 20:52 ()
„Ostatni Smokobójca” Jaspera Fforde to pierwszy tom z cyklu pt. „Kroniki Jennifer Strange”. Fforde zasłynął głównie z bestsellerowych serii „Thursday Next” i „Nursery Crime”. „Ostatni Smokobójca” otwiera zupełnie nową, a także jest pierwszą powieścią autora głównie dla młodych czytelników.
Bohaterką i narratorką książki jest szesnastoletnia Jennifer Strange. Dziewczyna mieszka w fikcyjnym księstwie Herefordu, jest managerką w agencji czarów Kazam, a zamiast psa ma wiernego Kwarkostwora. W Herefordzie magia jest na porządku dziennym, a codzienność rządzi się właściwymi sobie, często niezwykłymi prawami. Tym razem mieszkańców obiega wiadomość o przepowiedni wieszczącej rychłą śmierć ostatniego smoka – Maltcassiona. Smoki uważane są za niebezpieczne dla ludzi, poza tym zajmują wiele pięknych terenów – Smoczych Ziem, które są łakomym kąskiem dla przedsiębiorców i szarych obywateli. Z tych powodów oczekiwanie na jeszcze nieznanego Smokobójcę jest tym bardziej ekscytujące. Sensacyjne wieści nie omijają Jennifer, która jeszcze nie wie, jak ważną misję będzie miała do spełnienia w smoczej sprawie.
Subtelne poczucie humoru, wartka akcja i ciekawie pomyślany świat, w którym żyją bohaterowie to najważniejsze cechy powieści. Jeśli chodzi o „ciekawy świat”, składa się na niego sporo. Na pewno są to interesujące postaci, np. uszczypliwa, ale bardzo osobliwa Lady Mawgona. Fajnie też, że niezwykłość książkowej rzeczywistości nie jest ograniczona do rzucenia kilku zaklęć. W Herefordzie, jako wyimaginowanym miejscu, panują równie dziwne zasady, na przykład każde użycie czarów musi być udokumentowane, a prawo jazdy wydaje się w zależności od dojrzałości, nie wieku. Chociaż z początku ilość tych kuriozów może przytłaczać, to w miarę czytania coraz łatwiej zorientować się, o co chodzi. Oczywistym plusem jest też to, że fabuła nie jest łatwo przewidywalna. Czytając trudno wyczuć, co zdarzy się dalej, czy smok w końcu zginie, co raczej nie wymaga długiego komentarza.
Największym atutem książki jest jej bohaterka, Jennifer. To ona nadaje ton całej historii. Strange jest dosyć dojrzała jak na swój wiek, inteligentna i, mówiąc potocznie, ma głowę na karku. Jednocześnie pozostaje wyluzowaną młodą dziewczyną, która dopiero uczy się życia. Można powiedzieć, że jej postać idealnie pasuje do całej historii i po przeczytaniu książki trudno sobie wyobrazić kogoś innego na jej miejscu.
Wspomniałam na początku, sugerując się notatką zamieszczoną na okładce, że książka Fforde skierowana jest do młodzieży. Po części można się z tym zgodzić, bo zarówno nastoletnia Jennifer, jak i przepełniony magią świat powinien przypaść do gustu wielu młodym czytelnikom. Z drugiej strony, w książce znajdą się sytuacje, na które niejeden dorosły uśmiechnie się gorzko i pomyśli, że skądś to zna. Dobrym tego przykładem są ludzie koczujący przy granicy Smoczych Ziem, intratne propozycje finansowe od firm, które otrzymuje Strange czy kłamstwa Shandara na temat Smoka. To wszystko sprawia, że trudno jest określić, czy powieść jest propozycją raczej dla młodszych czy starszych. W zasadzie to nie jest ważne. Po „Ostatniego Smokobójcę” może sięgnąć każdy bez względu na wiek, o ile tylko ma ochotę poczytać trochę zakręconą fantastykę.
Pierwsza część „Kronik Jennifer Strange” jest naprawdę udana i można sądzić, że następne zapowiadają się obiecująco. Zatem fanom Jennifer nie pozostaje nic innego jak uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu nowe przygody i kolejne wyzwania, które na nią czekają.
Tytuł: „Ostatni Smokobójca”
Autor: Jasper Fforde
Wydawca: Sine Qua Non
Ilustracje: Robert Sienicki
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Miejsce wydania: Kraków
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka
Format: 140x205 mm
Wydanie: I
Cena: 34,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Sine Qua Non za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus