"Źródło" - recenzja
Dodane: 15-02-2007 16:41 ()
W wielu wierszach, utworach muzycznych oraz filmach autorzy ukazywali najpotężniejsze uczucie, jakim jest miłość. Chcieli, by odbiorca utożsamił się z bohaterami, którzy z powodu owej namiętności cierpieli, którzy byli poświęceni swoim wybrankom do tego stopnia, że pokonaliby przysłowiowe góry i morza, aby osiągnąć upragniony cel, ukochaną osobę. Jednakże, aby zmusić kogoś do refleksji nad stworzonym utworem, trzeba użyć takich środków, które na długi czas wbiją się w pamięć, które oderwą nas od rzeczywistości i przeniosą w świat czystych, niczym nie skażonych uczuć.
Takimi właśnie środkami, w swoim najnowszym filmie pt. „Źródło", posłużył się Darren Aronofsky, twórca między innymi „Pi" oraz „Requiem dla snu". Reżyser i scenarzysta w jednej osobie celowo ukazuje nam trzy różne światy: XVI- wieczną Hiszpanię, współczesną epokę oraz rzeczywistość XXVI wieku, w których tym samym motywem jest miłość, ponadczasowe pragnienie.
Hugh Jackman wciela się w trzech bohaterów odpowiadających owym epokom, dla których jedynym celem jest odnalezienie legendarnego Drzewa Życia. Cel ten postawiony jest z oczywistego powodu: namiętności do ukochanej kobiety, której życiu grozi niebezpieczeństwo. Główny bohater postanawia więc przekopać się nawet przez piekło, by uratować najcenniejsze dla niego istnienie.
"Źródło" nie jest filmem łatwym w odbiorze. Nie można nastawiać się na łagodne przyjęcie fabuły, na wygodne posiedzenie na skórzanej kanapie połączone z bezmyślnym oglądaniem przewijających się obrazów. W produkcji tej autor wręcz zmusza nas do wyciągania wniosków, do analizowania. Film przepełniony jest bowiem wewnętrzną wojną uczuć bohatera: miłością, nienawiścią, zaufaniem, złością na samego siebie, której powodem jest bezsilność. Obok "Źródła" nie można zatem przejść obojętnie, nie jest to historia wyssana z palca, ale prawda, której chyba większość z nas doświadczyła na pewnym etapie życia. Są to pytania, które każdy człowiek sobie zadawał, a na które nie ma nigdzie odpowiedzi.
Postaci są tu także wyśmienicie wykreowane, znakomita gra aktorska Hugh Jackmana oraz Rachel Weisz pozwala w bardzo płynny sposób utożsamić się z ich bohaterami. Nie ma tu mowy o amatorszczyźnie, kiepskim odgrywaniu czy „robieniu czegoś na siłę". Ja odniosłam wręcz wrażenie, że praca w tym filmie pochłonęła aktorów do tego stopnia, że zapomnieli o swoim faktycznym życiu.
Jeśli chodzi o oprawę wizualną... Aronofsky postanowił zrobić efekty specjalne za pomocą mikro-fotografii, czyli reakcji chemicznych zachodzących na laboratoryjnych talerzykach. Jak sam powiedział: „Grafika komputerowa odebrała by filmowi jego ponadczasowość, a ja chcę aby film przetrwał próbę czasu". I, moim zdaniem, udało mu się. Niektórzy mogą stwierdzić, że obrazy w poszczególnych scenach (np. Tomas podróżujący z umierającym Drzewem Życia w przezroczystej kuli) są zbyt bajkowe, jednak mi wykonanie przypadło jak najbardziej do gustu. Poza tym, Darren postanowił uraczyć nas kontrastem miejsc, z którymi główny bohater miał do czynienia. I nie mówię tu o różnicach scenerii XVI Hiszpanii oraz świata współczesnego. To właśnie w tym drugim mamy do czynienia z dwoma diametralnie różniącymi się od siebie miejscami: zimnym szpitalem, terenem pracy Tomasa, gdzie jedyną rzeczą zaprzątającą mu głowę jest odnalezienie lekarstwa dla żony oraz z ciepłym, gorącym wręcz od uczuć, mieszkaniem Toma i Izzy.
Cały urok filmu dopełnia muzyka, której autorem jest nikt inny jak Clint Mansell, ten sam, który zajmował się oprawą dźwiękową do wspomnianych wcześniej „Pi" i „Requiem dla snu". Trzeba przyznać, że duet Aronofsky - Mansell tworzy doskonałą jedność. Melancholijne utwory wykonane przez grupę Kronos Quartet i szkocki zespół rockowy Mogwai w połączeniu z niebanalnym obrazem tworzą niezapomniany czar.
Jedyne, co można zarzucić Darrenowi to fakt, iż zbyt wiele pozostawił niewiadomych. Niektóre fragmenty produkcji można by bardziej rozwinąć, tak, by obraz przedstawionych światów oraz walka bohatera z największym wrogiem - śmiercią, były bardziej namacalne.
Jednak ze względu na nieszablonowe ukazanie ludzkich emocji, takich jak chęć życia, strach przed śmiercią, oraz uczucia miłości, dzięki której człowiek zdolny jest pokonać wszelkie bariery, film ten można zaliczyć do jednej z najpiękniejszych produkcji w historii kina.
8/10
Tytuł: "Źródło"
Reżyseria: Darren Aronofsky
Scenariusz: Darren Aronofsky, Ari Handel
Obsada: Hugh Jackman, Rachel Weisz, Ellen Burstyn, Mark
Margolis, Stephen McHattie
Zdjęcia: Matthew Libatique
Muzyka: Clint Mansell
Montaż: Jay Rabinowitz
Scenografia: James Chinlund
Czas trwania: 97 minut
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...