„Strefa Komiksu – Triumwirat: Mag” - recenzja
Dodane: 24-04-2013 16:16 ()
Jak zapewne pamiętają czytelnicy premierowego tomu „Triumwiratu”, zmyślny młodziak opuścił rodzinną wioskę, aby giermkować dzielnemu (a jakże!) rycerzowi. Ten z kolei skrzętnie dyscyplinuje parobka, by chłopaczyna nabrał choć śladowej ogłady i pewnego dnia wyrósł na tzw. ludzi. Jednak nie tylko na chwilami aż nazbyt bolesnej edukacji upływa czas bohaterów tej opowieści. Oto daje się słyszeć wieść o walnej rozprawie z magami.
Rycerz ani myśli odpuścić sobie takową atrakcję i stąd pełen zapału rusza na krucjatę przeciw problematycznym „czaroznawcom”. Tymczasem w punkcie werbunkowym zameldowało się towarzystwo zaiste nieliche: trolle, krasnoludy, elfy, garść rycerstwa, a nawet smok. Ale i w szeregach strony przeciwnej nie brak istot, z którym jako żywo mało kto z własnej woli życzyłby sobie obcować. Pośród chmar strzyg, chimer i mantikor najpoważniejszym problemem dla tzw. jasnej strony mocy są rzecz jasna czarownicy. Pech chciał, że pośród bitewnego zgiełku jeden z nich natyka się na głównego bohatera niniejszej opowieści. Ta okoliczność daje początek wymuszonej symbiozie, gdyż mag mentalnie wnika w umysł chłopka-roztropka.
Po otrzepaniu bitewnego kurzu skazani na siebie „partnerzy” przemierzają zarówno świat rodzimy, jak i rzeczywistości „pozaziemskie”. Przy tej okazji napotykają liczne watahy nadprzyrodzonych istot, których przewija się tu nieporównywalnie więcej niż w premierowym tomie cyklu. Całość tegoż albumu to de facto jeden wielki bestiariusz tętniący od detalicznie sportretowanych dżinów, czartów i rusałek. Nie zabrakło również reinterpretacji co najmniej kilku klasycznych motywów literackich – np. w kontekście małżonki osławionego władcy Itaki.
Chociaż „Mag” wzbudza chwilami skojarzenia z najsłynniejszym cyklem Terry’ego Pratchetta, to jednak definiowanie tej odsłony serii w kategorii lokalnego odpowiednika „Świata Dysku” byłoby aż nadto krzywdzące. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że formuła podjęta przez Roberta Zarębę wykazuje pewne podobieństwa wobec konceptu brytyjskiego pisarza. Skłaniać ku temu może już tylko nadaktywność Kostuchy, oraz ogólnie prześmiewczo-przewrotna wymowa opowieści. Sęk w tym, że odzieranie z blichtru pompatyczności motywów rodem z m.in. romansów rycerskich nie jest ani wynalazkiem twórcy „Koloru Magii”, ani też jego wyłączną własnością. Dlatego też pomimo pozornych podobieństw „Triumwirat: Mag” zachowuje fabularną niezależność. Zwłaszcza, że Robert Zaręba nie byłby sobą, gdyby w obrzeża wiodącego wątku nie wkomponował licznych gagów i komentarzy do znacznie bliższej nam niż wieki średnie rzeczywistości.
Archaizacja składni i ogólnego sposobu wymowy stosownie przyczynia się do pogłębienia swojskiego klimatu. Przynajmniej część spośród udzielających się w tej opowieści postaci nakreślono na tyle sugestywnie, że można mniemać iż są one przerysowanymi odpowiednikami realnie żyjących (a przy tym prawdopodobnie nie szczególnie lubianych przez scenarzystę) osobowości. Podtekstów jest tu zresztą więcej.
Zygmunt Similak po raz kolejny zachwyca skrupulatnością z jaką rozrysował powierzony mu scenariusz. Mnogość szczegółów, pomysłowe ujmowanie baśniowych stworzeń, a także ciesząca oko kolorystyka to prawdziwa gratka dla wielbicieli żywiołowo prowadzonych opowieści. Łódzki ilustrator ponownie udowadnia, że zarówno w kreśleniu dowcipów jak i szarż feudalnej konnicy, może się mierzyć z najlepszymi. Pomimo dominacji motywów humorystycznych (czy wręcz rubasznych) przynajmniej niektóre sceny wypada uznać za wprawny pastisz opowieści grozy i fantasy. Pod tym względem szczególnie udanie prezentuje się pędzącą przez nieboskłon Śmierć. Z miejsca rozpoznawalna, drzeworytnicza maniera tegoż autora pasuje jak ulał do osadzonej w przypominającej średniowiecze rzeczywistości „Triumwiratu”. Reasumując, bogactwo warsztatowych umiejętności Zygmunta Similaka do spółki z jego wieloletnim doświadczeniem to gwarant plastycznej jakości podpartej solidnie skonstruowanym scenariuszem.
Tytuł: „Strefa Komiksu – Triumwirat: Mag”
- Scenariusz: Robert Zaręba
- Ilustracje: Zygmunt Similak
- Okładka: Artur Chochowski
- Wydawca: Wydawnictwo Roberta Zaręby
- Data premiery: styczeń 2010 r.
- Oprawa: miękka
- Format: 21 x 29 cm
- Papier: offset
- Druk: kolor
- Liczba stron: 44
- Cena: 29,90 zł
comments powered by Disqus