"Niepamięć" - recenzja
Dodane: 21-04-2013 21:38 ()
„Niepamięć” to przykład kina, które urzeka wizualną otoczką oraz muzyką, ale nie jest w stanie dostarczyć utrzymanej na równie wysokim poziomie historii. Nie jest to bynajmniej wina reżysera, aspirującego do miana wirtuoza s-f XXI wieku, a raczej mody powielania sprawdzonych pomysłów sprzed lat. Jednak patrząc na obraz Kosinskiego jako hołd złożony najważniejszym przedstawicielom tego gatunku, można uznać, że udało mu się nakręcić małe arcydzieło.
Ziemia przestała być miejscem nadającym się do życia. Zniszczenie Księżyca przez obcą rasę spowodowało liczne katastrofy naturalne. Użycie broni jądrowej przeciwko najeźdźcom przechyliło szalę na stronę ludzi, jednak było to pyrrusowe zwycięstwo. Planety nie udało się uratować. Ocaleni znajdują się na olbrzymim statku zwanym Tet, który zabierze ich na największy Księżyc Saturna – Tytan, aby tam zacząć wszystko od nowa.
Jack Harper (co ciekawe, tak samo nazywa się Illusive Man – w wolnym tłumaczeniu człowiek-iluzja – w grze Mass Effect) jest mechanikiem, wspólnie ze swoją partnerką Victorią nadzoruje i konserwuje drony, które strzegą olbrzymich maszyn osuszających oceany. Zagrożenie dla nich stanowią grupy najeźdźców, które ukrywają się w skażonych strefach Ziemi. Aby padlinożercom (tak nazwano kosmitów) nie udało się uzyskać informacji o największych sekretach Teta, bohaterom została wyczyszczona pamięć. Mimo pozornego bezpieczeństwa Jack nie jest do końca przekonany o celowości swej misji. Męczą go obrazy z przeszłości, w których spotyka nieznaną kobietę. Kolejne wypady do uszkodzonych dronów są nie tylko ucieczką od sterylnego i futurystycznego środowiska ich stacji, ale także pozwalają mu pogrzebać w zgliszczach ludzkiej cywilizacji.
Kosinski pieczołowicie przedstawia postapokaliptyczny świat, celebrując ujęcia zdewastowanego i pozbawionego oznak życia globu, by za moment skonfrontować je ze zniewalająco pięknymi widokami krajobrazów. W celu podkreślenia pesymistycznej wizji oko kamery kieruje na nieboskłon, na którym dominuje rozłupany niczym orzech Księżyc. Całość okrasza donośną muzyką elektroniczną. W samym środku umieszcza bohatera zawieszonego gdzieś pomiędzy codzienną powinnością a powracającymi w snach zagadkowymi wspomnieniami. Dociekliwego oraz ciekawskiego poszukiwacza śladów utraconego życia. Ten etap obrazu niestety trwa nieco za długo i jeżeli widz nie da się ponieść specyficznej, niespiesznie prowadzonej opowieści, to dla niego „Niepamięć” będzie nudną, odtwórczą kalką.
Wraz z odkrywaniem kart i piętrzeniem fabularnych twistów twórcy gubią istotny element. Skoro inwazja obcych rozpoczęła się w 2017 r., czyli w nie tak odległej od nas przyszłości, to trudno sobie wyobrazić, aby po nuklearnej wojnie oraz całkowitym zniszczeniu planety, Ziemianie dysponowali zaawansowaną technologią, a więc mieli do dyspozycji olbrzymie maszyny, statek kosmiczny i możliwość kolonizacji Tytana. Niestety wzbudza to uzasadnione podejrzenia już od samego początku, przez co pozwala się domyślić prawdziwej natury Teta. Może sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby akcja filmu była umiejscowiona 200 lat później.
Wystarczy też spojrzeć na najbardziej znane tytuły gatunku s-f, aby zauważyć, że wizja Kosinskiego posiada wiele zapożyczeń. Na dzień dobry kłania się „Moon” Duncana Jonesa, „Jestem legendą”, a finał stanowi udaną kompilację „Matrixa”, „Dnia Niepodległości” i „Odysei kosmicznej 2001”. Niestety, podobieństwa są aż nader widoczne.
Osobny rozdział należy poświęcić aktorom. Rola Jacka Harpera jest idealnie skrojona dla Toma Cruise’a, który wypadł przekonująco jako samotny wędrowiec przemierzający bezkresne pustkowia. Niemniej jak większość postaci w obrazie został potraktowany zbyt powierzchownie. Więcej przebłysków z przeszłości, które zacierałyby granicę między jawą a snem oraz poddawały w wątpliwość jego poczytalność, nadałoby Jackowi większej niejednoznaczności. Na oddzielne słowa uznania zasłużyła Andrea Riseborough - odtwórczyni roli Victorii. Aktorce udało się stworzyć postać niezwykłej formalistki, chłodno kalkulującej i wypranej z wszelkich emocji, przypominającej bardziej robota niż człowieka, stanowiącej idealny kontrapunkt wobec nieco marzycielskiego Jacka. Drugi plan wypadł o wiele słabiej, bowiem ani Morgan Freeman (którego występ stanowi jedynie szybkie źródło zarobku), a już na pewno Olga Kurylenko nie przekonują do swoich bohaterów.
Kosinski dostarcza widzom łamigłówkę do rozwiązania, szkoda tylko, że jej poszczególne elementy splata pomysłami z innych filmów. Dla miłośników spragnionych dobrego s-f "Niepamięć" będzie porządnie zrealizowanym, wizualnie olśniewającym obrazem. Natomiast dla widzów oczekujących przede wszystkim oryginalnej fabuły, dzieło twórcy „Tron: Legacy” spotęguje jedynie uczucie deja vu i nie zaspokoi rozbudzonych nadziei.
6/10
Tytuł: "Niepamięć"
Reżyseria: Joseph Kosinski
Scenariusz: Joseph Kosinski, Karl Gajdusek, Michael Arndt
Obsada:
- Tom Cruise
- Morgan Freeman
- Olga Kurylenko
- Andrea Riseborough
- Nikolaj Coster-Waldau
- Melissa Leo
- Zoe Bell
Zdjęcia: Claudio Miranda
Montaż: Richard Francis-Bruce
Muzyka: M.8.3, Anthony Gonzalez
Scenografia: Darren Gilford
Kostiumy: Marlene Stewart
Czas trwania: 125 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji
comments powered by Disqus