Alison Sinclair "Ciemnorodni" - recenzja

Autor: Luiza "Eviva" Dobrzyńska Redaktor: Kilm

Dodane: 18-04-2013 07:34 ()


Dawniej królowało w powieściach i filmach przekonanie, że wampir wystawiony na działanie słońca musi spłonąć na popiół. "Dzieci nocy" kryły się więc przed nawet najsłabszym blaskiem dnia i póki nie nastała noc, ludzie byli przed nimi bezpieczni. Obecnie te ograniczenia uległy pewnemu rozluźnieniu, choć nadal lansowane jest przekonanie, że słońce wampirom poważnie szkodzi i niewiele jest powieści, w których podważa się tę tezę. Co jednak, jeśli osobą, która boi się słońca, jest zwykły człowiek? Wiemy, że istnieje choroba, która objawia się uczuleniem na światło, często tak dużym, że pacjent musi przebywać w całkowitych ciemnościach. Również ludzie chorzy na porfirię źle reagują na bezpośrednie nasłonecznienie. Być może zainteresowanie tymi chorobami stanowiło punkt wyjścia do konstrukcji akcji Ciemnorodnych - znakomitej trylogii fantasy pióra Alison Sinclair.

Przed tysiącem lat Arcyczarodziejka Imogena i dwudziestu czterech innych magów rzuciło wspólnie klątwę na świat. Wskutek niej ludzie zostali podzieleni na dwie warstwy - ślepych Ciemnorodnych i Światłorodnych o mało wrażliwym słuchu. Te dwie grupy różnią się nie tylko zmysłami, ale podejściem do spraw magii. Balthasar Hearne, znany lekarz, jest Ciemnorodnym. Posiada szczątkowe możliwości magiczne, natomiast jego siostra Olivede, również praktykująca lekarka, znana jest ze zdolności, nie budzących uznania w jej świecie. Dlatego też, mimo dobrego urodzenia, mieszka i pracuje w miejskim półświatku.

Pewnej nocy, tuż przed zabójczym dla Ciemnorodnych świtem, do drzwi Balthasara puka kobieta w bardzo zaawansowanej ciąży. Jest to Tercelle Amberley, arystokratka zaręczona z potężnym księciem. Jak wyjaśnia, dziecko nie jest jej narzeczonego i dlatego ukryła przed nim ciążę. Chce urodzić w tajemnicy. Twierdzi również, że ojcem dziecka jest Światłorodny. Balthasar w to nie wierzy, nie umie sobie bowiem wyobrazić, jak mogłoby dojść do skonsumowania takiego związku. Wzywa Olivede, by pomogła mu odebrać poród. Kobieta rodzi bliźnięta. Pomagający siostrze Balthasar przeżywa szok - noworodki najwyraźniej widzą, co wśród Ciemnorodnych jest całkowitą niemożliwością. Wszystko wskazuje na to, że należą do trzeciej rasy, Cieniorodnych, w których istnienie mało kto wierzy...

Na pewno wielu ludzi rezygnuje z planu przeczytania Ciemnorodnych, usłyszawszy tytuł tej książki. Myślą, że mają do czynienia z kolejną pozycją o wampirach, a ten temat już się im przejadł. Tymczasem pierwszy tom trylogii Alison Sinclair w żadnym wypadku nie zasługuje na to, by przejść obok niego obojętnie. Jest to powieść tak bardzo czarodziejska, że rzuca urok na czytelnika już od pierwszej strony. Nie jest to tylko kwestia samej intrygi, choć trzeba przyznać, że pomysł rozdzielenia ludzkości na dwie odrębne kultury, które nie są w stanie się ze sobą fizycznie komunikować, jest ciekawy i świeży. Dużą rolę gra tu sposób opowiadania historii, a także przepiękny styl autorki, elegancki i przemawiający do wyobraźni. Bohaterowie są tak żywi, jak tylko żywe mogą być stworzone przez pisarza postacie ze świata fantasy. Nie ma w nich żadnej przesady, nic "papierowego", co niestety często się zdarza, szczególnie gdy pisarz konstruuje postać drugo- lub trzecioplanową. Alison Sinclair włożyła tyle samo serca w każdego z opisywanych bohaterów, choćby zjawił się on tylko epizodycznie i dlatego wszystkie one budzą żywe zainteresowanie. Również opisywany przez nią świat, choć wymyślony i działający na innych zasadach niż ten, który znamy na co dzień, jest spójny i sensowny. To wielki plus, gdyż nie ma nic gorszego w fantasy niż brak elementarnej logiki. Wszystkie elementy pasują do czasu akcji, nawet magiczne - inaczej mówiąc, czarami mag może uzyskać bardzo wiele, ale nie wytwór techniki, wychodzący poza ramy epoki. Autorka też oparła się powszechnej obecnie manierze wplatania w opowieść fantasy wulgarnie ujętych wątków erotycznych, co często po prostu irytuje zamiast podniecać. Również język, jakim posługują się bohaterowie, jest dopasowany bez zarzutu do ich świata. Nie ma w nim wyrażeń nie przystających semantycznie do opisywanej epoki - jest to mniej więcej odpowiednik połowy naszego XIX-go wieku. Przykładowo ktoś, komu spodoba się otrzymany prezent, powie „To jest wspaniałe!", nie zaś zakrzyknie „Cool!" i nie stwierdzi „Ale zajebiste." To bardzo ważny szczegół, gdyż tworzy klimat powieści. Także sposób prowadzenia narracji przypomina manierę nieco starszą niż ta,której używa się obecnie. Autorka nie używa w niej języka potocznego, a stosuje okrągłe, dopracowane zdania, przypominające styl jakim posługiwał się Emil Zola. To wszystko powoduje, że książkę czyta się wspaniale.

Chwyt stylistyczny, polegający na opisywaniu przebiegu akcji z punktu widzenia nie osoby trzeciej, a poszczególnych bohaterów, daje czytelnikowi wgląd nie tylko w to,co się dzieje, ale też w sposób oceny zjawisk poprzez pryzmat osobowości i sposobu myślenia danej postaci. Spowodowane tym zwroty akcji utrzymują czytelnika w stanie ciągłego napięcia, póki nie dotrze do ostatniej strony. Wtedy pojawia się refleksja „Co,to już koniec?" I myśl, że trudno będzie doczekać się na kolejny tom.

Ciemnorodni to książka nie tylko ogromnie ciekawa, ale też pięknie wydana. Elegancka, wysmakowana okładka tomu robi bardzo dodatnie wrażenie i może być ozdobą każdej półki z książkami. Również dobry papier i wyraźna czcionka są atutami nie do pominięcia. Do tego dochodzi nie przesadzona cena i mamy książkę doskonałą. Jest absolutnie bez zarzutu. Wspaniała opowieść, mogąca przekonać do gatunku fantasy nawet najbardziej niechętnego czytelnika, do tego wabiąca wzrok - czy trzeba czegoś więcej?

Korekta: Kilm

Tytuł: Ciemnorodni

Tytuł oryginalny: Darkborn

Autor: Alison Sinclair

Cykl: Ciemnorodni

Tom: 1

Przekład: Katarzyna Ciarcińska

Wydawca: Bellona

Data wydania: 01 lutego 2013

Oprawa: miękka

Stron: 368

Format: 125x195 mm

ISBN: 978-83-11-12542-1

Cena: 35 zł

 

Dziękujemy Wydawnictwu Bellona za przesłanie egzemplarza do recenzji.

 

 

 

 


comments powered by Disqus