„W kolejce czeka masa pomysłów do zrealizowania” – wywiad z Wojtkiem Klejem

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 15-03-2013 13:30 ()


 

Wojtek Klej - rocznik 1976, urodzony w piątek 13, niedoszły architekt, białostoczanin. Fan książek, filmów i gier - u schyłku minionego roku opublikował pierwszy tom komiksowej serii „EARTHDIE”. Zapraszamy do lektury wywiadu z rzeczonym, a już niebawem recenzja komiksu.

 

Paradoks: W komiksowej branży zdaje się Pan nuworyszem (czy aby na pewno?). Co Pana skłoniło do podjęcia aktywności w ramach tegoż medium?

Wojtek Klej: Zgadza się. Jestem absolutnym debiutantem. Od najmłodszych lat jestem fanem science-fiction. Pierwszym filmem jaki widziałem w kinie była „Gamera” z 1980, następny to „E.T.” i zwyczajnie wsiąkłem w ten gatunek. Przeczytałem setki książek i obejrzałem wszystkie filmy sci-fi jakie miałem dostępne (nawet klasykę z lat 60). Z biegiem lat zaczęły mi chodzić po głowie różne pomysły, które chciałem zrealizować, ale nie wiedziałem jak. Pisarz ze mnie marny, więc spróbowałem sił w komiksie. Nie twierdzę, że komiks jest łatwiejszym gatunkiem, ale sam obraz zwalnia twórcę z konieczności przedstawiania rozbudowanych scen opisowych.

P: Pytanie z gatunku „oklepanych”, niemniej wypada je zadać: skąd zrodził się zamysł tegoż cyklu? Potrafiłby Pan zrekonstruować poszczególne etapy kształtowania się fabuły?

W.K.: Podobno wymyślono już wszystko, a twórcy kradną teraz tylko sobie pomysły. Zgadzam się z tym, ciężko wymyślić coś nowego i oryginalnego. „Earthdie” powstał w bardzo dziwaczny sposób. Po obejrzeniu filmu „Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia” z 1951 r. byłem rozczarowany! Nie samą fabułą, czy jakością filmu, bo sam w sobie jest świetny, ale poczułem się oszukany. W którym miejscu fabuły Ziemia się zatrzymuje, do cholery? ...i zakiełkowała w tym momencie idea: co by się stało gdyby Ziemia rzeczywiście się zatrzymała? To krótkie zdanie było zaczynem całej historii. Musiałem nie tylko wymyślić konsekwencje, ale i w miarę rozsądne przyczyny takiego zjawiska... więc też dołączam do grona twórców - złodziei pomysłów... mam nadzieję, że z czasem okażę się dobrym złodziejem. Debiutem Jamesa Camerona była „Pirania II: Latający zabójcy”... myślę, że za swój „Earthdie” w przyszłości nie będę się wstydził (oczywiście zdaję sobie sprawę, że mój komiks jest daleki od ideału).

P: Technika wykonania „Earthdie”, choć wzbudzająca śladowe skojarzenia z częściowo zaprezentowanym przez wydawnictwo Amber cyklem „Niewidzialna”, to jednak na tle reszty rodzimych produkcji wyróżnia się unikalną stylistyką. Z miejsca rzuca się w oczy pieczołowitość ukazanych pojazdów. Na czym opiera Pan swój warsztat?

W.K.: Komiks w całości powstał na programach do modelowania i renderowania z niewielkim retuszem w tradycyjnych programach graficznych. Wszystkie modele są zakupione w internetowych sklepach z obiektami 3D. Jak ktoś by się uparł, mógłby odtworzyć cały komiks.

P: Tytułowy „Posłaniec” (Ethan) swoim wizerunkiem może wzbudzać skojarzenia z Kyle’em McLachlanem, odtwórcą roli Paula Atrydy w filmowej adaptacji „Diuny” według Davida Lyncha. Dominujący, pustynny krajobraz świata przedstawionego zdaje się pogłębiać to odczucie. Czyżby świadomie nawiązywał Pan do wspomnianego klasyka?

W.K.: „Diuna”, filmowa i książkowa, to absolutny geniusz i rzeczywiście była jedną z inspiracji... ale w swojej historii nie ograniczę się tylko do Ziemi i w przyszłych tomach wyruszymy dalej.

P: Przy tej okazji pytanie o Pańskich mistrzów. Którzy plastycy (jak również scenarzyści) w największym stopniu wpłynęli na Pański model narracji oraz styl plastyczny?

W.K.: Niestety w komiksie sci-fi, takim jak ja lubię, piszczy bieda. Niewielu twórców tworzy w tym gatunku i poza „Rozbitkami czasu” czy „Aldebaranem” nic mi nie przychodzi do głowy. Z współczesnych produkcji nie jestem w stanie wymienić nic... komiks jest zdominowany przez superbohaterów i tematykę jajcarską. Jeżeli chodzi o model narracji, starałem się, żeby był jak najbliższy wrażeniu oglądania filmu. Dlatego zdecydowałem się na jednakową ramkę i czarne tło.

P: Mimo, że na naszym rynku z powodzeniem funkcjonuje co najmniej kilku komiksowych wydawców to jednak autorzy próbujący swoich sił w tej konwencji wciąż zdają się borykać z licznymi trudnościami. Jak to było w Pańskim przypadku? Wydawca zgłosił się sam, czy też stroną inicjatywną okazał się Pan?

W.K.: Była to moja inicjatywa, resztę pytania pozostawię bez komentarza.

P: Pierwszy tom Pańskiego cyklu, chociaż zawierający spójną opowieść, to zaledwie początek znacznie rozleglejszej fabuły. Może Pan zdradzić czego możemy wstępnie spodziewać się w kolejnych epizodach? Czy jest Pan już zdecydowany co do rozpiętości całego cyklu?

W.K.: Nie chcę, żeby „Earthdie” stał się niekończącym się tasiemcem, który znudzi czytelników. Mimo możliwości jakie daje historia i różnych kierunków w jakich możemy podążyć, wolę pozostawić lekki niedosyt. Cały cykl wstępnie oszacowałem na 6-7 części. Fascynujące jest w tworzeniu historii to jak ona ewoluuje. Czytelnik nie ma pojęcia jak wyglądała na początku i jak mogła wyglądać. Widzi tylko efekt końcowy. Bardzo żałuję, że nie udało mi się wszystkiego zamieścić co chciałem w „Posłańcu”. Co będzie dalej? Poznamy Pożeraczy Gwiazd i w miarę kolejnych tomów uzyskamy odpowiedzi na wszystkie pytania: kim jest dziecko X, dlaczego gwiazdy są niszczone, czy uda się uratować Ziemię, kim stanie się Ethan itd...

P: Niektórzy spośród krajowych twórców (m.in. Szymon Kudrański) z powodzeniem próbują swoich sił w wydawnictwach po drugiej stronie Atlantyku. Jako, że dysponuje Pan gotowym produktem w postaci pełnowymiarowego albumu pytanie o podjęcie próby zaoferowania go zachodnim wydawcom nasuwa się samo. Czy zanosi się na tego typu działania z Pana strony?

W.K.: Oczywiście to jest moje marzenie, do którego będę dążył.

P: Czy data premiery kontynuacji „Posłańca” jest już wstępnie zaplanowana?

W.K.: Jeżeli uporam się z paroma problemami, to kolejna część zaplanowana jest na grudzień 2013. Gdybym miał możliwość pracy tylko nad komiksami, dwa tytuły rocznie byłyby realne, a w kolejce czeka masa innych pomysłów do zrealizowania. Tytuł kolejnego tomu to „Uzbrojone olbrzymy”. Pozdrawiam czytelników.

P: Dziękujemy za rozmowę.


comments powered by Disqus