"W.E.S.T" tom 2: "Century Club" - recenzja
Dodane: 15-02-2013 06:03 ()
Chyba największym magnesem drugiego albumu serii "W.E.S.T." jest, uznawana w niektórych kręgach za kultową, postać Aleistera Crowleya. Okazuje się bowiem, że to on jest spiritus movens tytułowego Century Clubu, tajemniczej organizacji zrzeszającej elity łaknące jak największej władzy. Pochodzący z Wielkiej Brytanii mag wprowadza do fabuły wątki mistyczne i okultystyczne, którym trudno przeciwstawić się zwykłym śmiertelnikom, nawet jeśli są to zaprawieni w bojach członkowie elitarnej grupy do zadań specjalnych.
Istotny dla rozwoju wydarzeń ukazanych w komiksie jest kontekst historyczny. Intryga zawiązuje się wokół zagrożenia, jakie grozi dwudziestemu piątemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych; zresztą to właśnie w celu ochrony prezydenta zatrudniony został Morton Chapel. Kiedy zatem na scenie pojawia się Leon Czołgosz, zagorzały anarchista polskiego pochodzenia, trudno nie domyślać się, że jego rola polegać będzie na dokonaniu zamachu na Williamie McKinleyu, którego podobizna znajduje się na niebędącym w obiegu banknocie o nominale $500. Zamachowcowi nie będzie jednak dane wypowiedzieć gorzkich słów: "Zabiłem prezydenta, ponieważ był wrogiem prawych ludzi – prawych robotników. Nie żałuję swojego czynu". Podobnie jego egzekucja na krześle elektrycznym nie jest tutaj istotna, chociaż kryją się za nią dość interesujące fakty. Po prostu scenarzyści dokonali selekcji historycznych wydarzeń, wykorzystali na swoje potrzebny te, które bardziej pasowały do ich koncepcji i moim zdaniem udało im się stworzyć bardzo wciągającą i złożoną fabułę.
To nie jest tak, że w przedstawionych okolicznościach członkowie elitarnego zespołu kryjącego się pod kryptonimem W.E.S.T. pozostają w tle. Owszem, wielka historia toczy się swoim biegiem, a oni w zasadzie starają się przeciwstawić knowaniom i spiskom wymierzonym w Stany Zjednoczone, zareagować na to, co zostało misternie zaplanowane. Tyle tylko, że dla mnie nie są to wyraziste jednostki. Nie sposób temu zaprzeczyć, dobrze funkcjonują jako team, są skuteczni, ale nie przekonują mnie jako pojedyncze postacie. Trudno mi jest zrozumieć ich motywacje, nie udaje mi się lepiej ich poznać czy też jakoś się z nimi emocjonalnie związać. A są przecież tylko ludźmi, mają swoje słabości, a te w najważniejszych momentach zostają wystawione na próbę i mogą decydować o powodzeniu zleconej misji. Tak jest chociażby w przypadku Mortona Chapela, mózgu całej operacji mającej na celu udaremnić działania Crowleya. Jeśli ktoś myśli, że jest to bohater niezłomny, o nerwach ze stali, podchodzący do wszystkiego bez emocji, ma rację, a zarazem myli się. W tym sensie jest to dla mnie zdecydowanie najbardziej udana kreacja w tym komiksie. Drugą tak ciekawą i chyba równie silną osobowością i przenikliwym umysłem jest Kathrynn Lennox.
W albumie spinającym pierwszy dyptyk serii "W.E.S.T." duet scenarzystów Xavier Dorison i Fabien Nury zagęszcza intrygę, nadaje wydarzeniom szybszy bieg, podkręca tempo akcji i doprowadza wszystkie wątki do finału. O ile "Upadek Babilonu" był wnikliwie rozpisaną ekspozycją, którą siłą rzeczy musiałem sobie odświeżyć dla właściwego rozeznania się w intrydze (co polecam każdemu), to w "Century Clubie" nakręcone mechanizmy i wprawione w ruch trybiki funkcjonują bez zarzutu. Dobra rozrywka wymaga jednak czasami od czytelnika trochę skupienia, także lepiej nie siadać do tego komiksu po ciężkim dniu pracy.
Tytuł: "W.E.S.T" tom 2: "Century Club"
- Scenariusz: Xavier Dorison, Fabien Nury
- Rysunek: Christian Rossi
- Kolor: Christian Rossi
- Wydawca Taurus Media
- Data publikacji: 11.2012 r.
- Liczba stron: 56
- Format: 215 x 290 mm
- Oprawa: miękka
- Druk: kolor
- Cena: 37 zł
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus