„Niemożliwe” - recenzja druga
Dodane: 03-02-2013 22:31 ()
Mówi się, że najlepsze historie tworzy samo życie, a kto choć raz doświadczył tragedii nie będzie obojętny na obraz stworzony przez Juana Antonio Bayona. Wstrząsające zdjęcia katastrofy sprawiają, że „Niemożliwe” może poruszyć, ale też wywołać uczucie zirytowania.
Mimo że człowiek stał się dominującym gatunkiem na Ziemi, dokonując podboju planety w liczbie ponad siedmiu miliardów osobników, to nadal jest bezsilny wobec nieobliczalnej potęgi natury. Niszczycielskie tsunami wdzierając się w głąb lądu porywa wszystko, co napotka na swej drodze. Na próżno szukać ratunku, kiedy hektolitry wzburzonej, pędzącej z zawrotną prędkością wody wciągają w swoje czeluście niczego nie spodziewające się ofiary. Ten, kto ujdzie z życiem podczas uderzenia pierwszej fali, szuka schronienia przed możliwą powtórką. „Niemożliwe” skupia się na rodzinie, która przyjechała do Tajlandii zrelaksować się podczas świąt Bożego Narodzenia. Sielanka nie trwała długo, a urlop przerodził się w bezpardonową walkę o przetrwanie i poszukiwania ukochanych osób.
Początkowy szok wywołany ujęciami śmiercionośnego tsunami mija z chwilą obniżenia poziomu wody. Tragedia setek tysięcy ludzi zmienia się w płytki dramat członków jednej rodziny, którzy starają się przetrwać ciężkie chwile. Bayona operując realistycznymi ujęciami stara się przekonać widza, że morderczy żywioł można przeżyć praktycznie bez uszczerbku na zdrowiu, a adrenalina pozwala zapomnieć o głębokich ranach, które przeciętnego człowieka pozbawiłyby możliwości chodzenia. Twórca „Sierocińca” sztucznie nadyma melodramatyczny balon, który pęka nie wzbudzając większych emocji. Skupiając oko kamery na głównej bohaterce marginalizuje dramaty innych postaci, jakby dla nich te tragiczne chwile nigdy nie nastąpiły.
Z ekipy aktorskiej najlepsze wrażenia pozostawiają dzieci, które potrafią w decydujących momentach zaprezentować szczerą gamę uczuć, wzruszyć, zachowując się przy tym przekonująco i naturalnie. Natomiast główna para bohaterów wypada niewiarygodnie. Maria, grana przez Naomi Watts nie wzbudza sympatii, pozorując emocje skrywane za minami przebotoksowanej twarzy. Dziwi nominacja oscarowa, bowiem w drugiej części obrazu jej występ ma charakter epizodyczny. Niewątpliwe większe pole do popisu mają wtedy początkujący aktorzy. Z kolei jej mąż, Henry, w interpretacji Ewana McGregora, to przykład osoby zagubionej, pozbawionej zdroworozsądkowego myślenia. Na szczęście prosta fabuła nie pozwala, aby w schematach kina katastroficznego znalazło się miejsce na jakieś ekstrawagancje.
Najwyraźniej Bayona zapragnął pokazać dramat z perspektywy jednej rodziny, całkowicie ignorując rozmiar katastrofy, w której pędzące z prędkością ośmiuset kilometrów na godzinę piętnastometrowe fale pochłonęły tysiące ofiar, pozostawiając drugie tyle bez dachu nad głową, a dla wielu oznaczały osobiste czy rodzinne tragedie. Jeżeli reżyser swoją opowieścią zamierzał wlać nadzieję w serca poszkodowanych, a także osób, które niekiedy straciły wszystkich swoich bliskich, to niestety zamierzonego celu nie osiągnął. O masakrze na taką skalę trudno zapomnieć, a „Niemożliwe” może jedynie rozdrapać niezabliźnione rany. W obliczu pokazanego koszmaru można ze świecą szukać scen niesienia pomocy bliźnim. Szkoda, bowiem potencjał obrazu był znacznie większy.
5/10
Tytuł: "Niemożliwe"
Reżyseria: Juan Antonio Bayona
Scenariusz: Sergio G. Sánchez
Obsada:
- Naomi Watts
- Ewan McGregor
- Tom Holland
- Samuel Joslin
- Oaklee Pendergast
- Geraldine Chaplin
Muzyka: Fernando Velázquez
Zdjęcia: Óscar Faura
Montaż: Bernat Vilaplana, Elena Ruiz
Scenografia: Eugenio Caballero
Czas trwania: 114 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus