"New Avengers" tom 5: "Wojna domowa" - recenzja
Dodane: 09-01-2013 18:30 ()
Naszedł czas jednoznacznych deklaracji. „Jesteś z nami albo przeciw nam” - trzeciej drogi nie ma… Przed powyższym dylematem stanęli nie tylko Mściciele, ale też ogół trykociarzy zaludniających uniwersum Marvela. Tym samym ustawa regulująca (czyt. kiełznająca) ich działalność staje się przyczyną bezprecedensowego konfliktu.
Czasy, gdy „potężni Avengers” prężyli muskuły w świetle jupiterów (sycąc się równocześnie uwielbieniem milionów fanów) najwyraźniej przeminęły. W stechnicyzowanej, choć zarazem bynajmniej bezpieczniejszej współczesności, herosi to już nawet nie relikt minionej epoki; to raczej środowisko nad wyraz podejrzanych osobników dysponujących potencjalnie niebezpiecznymi zdolnościami/umiejętnościami. A stąd już tylko krok ku jawnej agresji porównywalnej z permanentną nagonką stosowaną wobec mutantów. Dlatego też zamysł rejestracji meta-ludzi wydaje się jedynym logicznym, a przy tym na swój sposób humanitarnym, rozwiązaniem.
Rzecz jasna to tylko pozory towarzyszące wprowadzaniu „miękkiej” odmiany totalitaryzmu. Ów niuans nie umyka uwadze Steve’a „Captaina America” Rogersa interpretującego problematyczne zarządzenie w kategorii zdeptania kardynalnych swobód obywatelskich. Skrajnie odmienną postawę przyjmuje Tony „Iron Man” Stark dostrzegając w ustawie szansę na względnie spokojną koegzystencję. Błyskotliwy miliarder nie tylko decyduje się na pełną współpracę z rządem, ale też wymusza na swych kolegach „po fachu” akces do społeczności koncesjonowanych herosów. Siłą rzeczy konflikt jest nieunikniony. Zwłaszcza, że wokół obu wspomnianych postaci grupują się zwolennicy/przeciwnicy kontrowersyjnej decyzji władz.
Zróżnicowanie postaw przejawia się m.in. w osobie Luke’a Cage’a. W odróżnieniu od swej małżonki (Jessici Jones) czarnoskóry heros, niczym żołnierz wyklęty, rezygnuje z emigracji podejmując beznadziejną, z góry skazaną na klęskę, walkę. Ze szczególnie pokomplikowanym dylematem boryka się wplątana w sieć szpiegowskich zobowiązań Spider-Woman. Zagubiony zdaje się także Robert „Sentry” Reynolds, wciąż nie w pełni pogodzony z „balastem” swej potęgi. Za to cienia wątpliwości nie przejawia m.in. Daredevil oraz Falcon, twardo opowiadając się po stronie Kapitana Ameryki. Nie brak jednak pozornych konformistów (Spider-Man, Ms. Marvel) bezdyskusyjnie akceptujących „nowy ład”.
Racje obu stron nakreślono wyraziście i względnie obiektywnie. Trudno jednak opędzić się od poczucia, że odpowiedzialny za skrypt niniejszej opowieści Brian Michael Bendis, (podobnie zresztą jak portretowany przezeń Sentry) z wyraźnym trudem odnajduje się w cudzej „bajce”. Zwłaszcza, że za fabularny trzon „Wojny Domowej” odpowiadał jej pomysłodawca, Mark Millar. I to właśnie jemu przypadło narzucanie tonu całości przedsięwzięcia. Najwyraźniej Bendis źle zniósł status „giermka” Millara, bo przez całą rozpiętość tegoż komiksu miota się od marnie oświetlonych zaułków Harlemu, poprzez tajne bazy Hydry, aż po rozległe plenery Księżyca. Niekiedy jednak autor zdaje się odzyskiwać formę z powodzeniem kontynuując zapoczątkowane we wcześniejszych epizodach wątki. Tak się właśnie sprawy mają w przypadku Sentry’ego, dzięki czemu potencjalni czytelnicy poznają kolejne fakty z jego wyjątkowo powikłanej przeszłości. Niejako z definicji Luke Cage ponownie może liczyć na względy Bendisa otrzymując całkiem sporo „czasu antenowego”. Ze względu na uwarunkowania fabuły czytelniczą uwagę skupiono jednak przede wszystkim na liderach zantagonizowanych stron.
Posmak „zmęczenia materiału” jest niestety aż nazbyt wyczuwalny. Przejawia się to m.in. w pobieżnym potraktowaniu całkiem zachęcająco rokujących osobowości. W tym kontekście szczególnie żal Marii Hill, z werwą sportretowanej w „New Avengers": "Kolektyw”. Na uroku osobistym traci również Ms. Marvel, na którą w tej odsłonie przypadków Mścicieli wyraźnie zabrakło scenarzyście pomysłu. Gorzej jest tylko w przypadku Iron Mana, który pomimo snucia się w niemal każdym zakątku tej opowieści, zdaje się być osobnikiem wyzbytym ikry, nieautentycznym, kierującym się z pozoru tylko przekonującą motywacją. Doprawdy szkoda postaci tego formatu. Nieco więcej autentyzmu wnosi natomiast jego adwersarz w rejestracyjnym sporze, Captain America. Prędko jednak znika z kart tej opowieści pozostawiając czytelnika z poczuciem niedosytu.
Do zwizualizowania skryptu Bendisa zaangażowano cały sztab grafików o niekiedy dalece zróżnicowanych temperamentach. Ma to swoje plusy, bo dzięki temu jest okazja do prześledzenia sposobu interpretacji tej opowieści w wykonaniu zarówno Howarda Chaykina, weterana komiksowego rzemiosła („The Shadow”, „American Flag!”), jak również znacznie młodszego wiekiem Leynila Yu („Secret Invasion”, „Superman: Birthright”). Dodajmy do tego całkiem nieźle już znanego polskim czytelnikom Oliviera Coipela („Ród M”) oraz m.in. Marca Silvestri („Uncanny X-Men”, „Darkness”), a otrzymamy rozległą galerię różnorodnej stylistyki: od geometryzacji vide Frank Miller z okresu realizacji „Elektra żyje!” (Chaykin), poprzez wymuskane tabletem efekciarstwo Silverstri’ego (na swój sposób również atrakcyjne), okrytą charakterystyczną mgiełką wrażeniowość Pasquala Ferry („Ultimate Fantastic Four”, „Adam Strange”) po obfitującą w detal manierę Jima Cheunga („X-Force”, „Maverick”). Do rangi „smaczku” urasta stylizowana według wzorców lat 60. i 70. okładka magazynu „Startling Stories” z charakterystycznymi przesunięciami kolorów. Niestety, pomimo niewątpliwych walorów czysto estetycznych, udział tak licznego grona ilustratorów przyczynia się do braku spójności tegoż albumu. Komiks uzupełniają informacje dotyczące Młodych Avengers oraz Inhumans.
Spadek formy Bendisa do spółki z „rozstrzelaną” stylistycznie oprawą graficzną sytuuje niniejszy tytuł w pozycji „przystawki” do „głównego dania” jakim jest mini-seria „Wojna Domowa”. Czy tak się sprawy istotnie mają będzie okazja przekonać się już niebawem.
Tytuł: „New Avengers" tom 5: „Wojna domowa”
- Scenariusz: Brian Michael Bendis
- Szkic: Howard Chaykin, Leiniel Yu, Olivier Coipel, Pasqual Ferry, Paul Smith, Jim Cheung, Marc Silvestri
- Tusz: Howard Chaykin, Leiniel Yu, Mark Morales, Livesay, Joe Weems, Marco Galli
- Kolory: Dave Stewart, Dave McCaig, Jose Villarrubia, Dean White, Justin Ponsor, Frank D’Armata
- Przekład: Tomasz Sidorkiewicz
- Wydawca: Marvel Comics
- Data publikacji: grudzień 2012 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 17 x 26 cm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Stron: 144
- Cena: 69 zł
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.
Zawartość niniejszego tomu opublikowano pierwotnie w miesięczniku „New Avengers vol.1” nr 21-25 (sierpień-grudzień 2006 r.) oraz „Civil War: The Initative” (kwiecień 2007 r.).
comments powered by Disqus