"Strażnicy marzeń" - recenzja
Dodane: 08-12-2012 22:06 ()
Kim jest Jack Frost? W naszej kulturze postacią szerzej nieznaną, a już na pewno mniej znaną niż Wróżka Zębuszka czy Piaskowy Dziadek. Co najwyżej może się kojarzyć z koszmarnym filmem familijnym z eks-Batmanem w roli głównej, tudzież obrazem o seryjnym mordercy zamienionym w zmutowanego bałwana. Skąd zatem pomysł na uczynienie z mroźnego młodzieńca bohatera animacji?
Co noc miliony dzieci na całym świecie śni marzenia, w których przeżywają najróżniejsze przygody, spotykają baśniowe stworzenia czy po prostu śnią o rzeczach przyjemnych. Pieczę nad nimi roztacza Piaskowy Dziadek. Wróżka Zębuszka ma hopla na punkcie mleczaków, toteż za każdy ząb wyciągnięty spod poduszki zostawia monetę. Niewątpliwie dwaj najbardziej rozpoznawalni strażnicy to Święty Mikołaj – postać, która przynajmniej raz w roku staje się bohaterem familijnego obrazu oraz Zajączek Wielkanocny – podrzucający pisanki i prezenty. Czwórka wymienionych bohaterów stanowi zbrojne ramię Pana Księżyca w walce ze złem wszelakim. Światu zaczyna zagrażać Mrok. A jedyną szansą na jego powstrzymanie jest wiara i odrobina lodowego światła.
„Strażnicy marzeń” stanowią lekkie i przyjemne kino rozrywkowe, zrobione z jajem (Wielkanocnym) i sporą dawką humoru. Obraz przypadnie do gustu zarówno młodszej, jak i starszej widowni. Trudno jednak oczekiwać przeboju na miarę „Shreka” czy „Madagaskaru”. Powody tego stanu rzeczy są co najmniej dwa. Pierwszy dotyczy postaci, które poza Mikołajem nie są tak dobrze znane i lubiane. Drugim zarzutem jest przetwarzanie schematów i wybieranie najprostszych środków do opowiedzenia historii, która aż tak nie porywa. Fabułę trzymają w ryzach bohaterowie kina akcji, można rzec nawet - świąteczny team nieśmiertelnych superherosów, których poddano znaczącemu liftingowi. Najlepszym przykładem jest Mikołaj, któremu bliżej do pirata, czy Zając Wielkanocny miotający bumerangiem. Jest to ciekawy zabieg, ożywiający trochę akcję. Najjaśniejszym punktem obrazu jest jednak właśnie Jack Frost, którego genezę możemy poznać we wstępie. Ten krótki fragment, plus poszukiwanie wspomnień przez rzeczonego stanowią najciekawszy wątek obrazu. Jeżeli ktoś da się porwać opowieści o psotniku uwielbiającym walki na śnieżki i poślizg kontrolowany - to film w sam raz dla niego.
Chyba najpoważniejszym zarzutem wobec „Strażników marzeń” jest niewykorzystany potencjał nagromadzonych postaci. Nie każdy dostaje swoje pięć minut. Kolejnym mankamentem są projekcje koszmarów sennych, które zawsze wyglądają tak samo – w formie mrocznych wierzchowców. Aż prosiło się o ich urozmaicenie. W tym elemencie tak istotna wyobraźnia nieco zawiodła twórców. Sceny batalistyczne (jeśli tak można nazwać pojedynki świątecznego teamu z koszmarami) nabrałyby na znaczeniu, gdyby bohaterom przyszłoby mierzyć się z różnej maści i wielkości potworami. Mroczne wierzchowce nie bardzo wywoływały ten strach, na którym opierał się Mrok. Niestety, pokazanie po raz kolejny odwiecznego konfliktu między dobrem i złem powinno cechować większe zaangażowanie, niż tylko z lekka zmodyfikowane stereotypy. Natomiast plusem jest niewątpliwie zapełnienie drugiego planu masą charakterystycznych postaci, z których warto wymienić prześmieszne elfy, spełniające rolę Minionów, czy mocarne Yeti. Świat marzeń byłby niezwykle ubogi bez ich udziału. Interesująco malują się też „siedziby” Świętego Mikołaja oraz Wielkanocnego Zająca. Procesy tworzenia zabawek oraz pisanek mogą rozbawić, jak i zachwycić.
Mimo kilku zastrzeżeń najnowsze dziecko DreamWorks mogę polecić z czystym sumieniem. Od strony graficznej animacji nie można nic zarzucić. Amatorzy bajek traktujących o istocie wiary, czy też wyższości Świąt Wielkanocnych nad Bożym Narodzeniem będą usatysfakcjonowani. Dla polskich dzieci ciekawe też będzie spotkanie z postaciami mało popularnymi w naszym kraju, jak właśnie Jack Frost czy też Zajączek Wielkanocny. Kto wie może i one zaczną w nich wierzyć, a Wielkanoc nagle obrodzi kolorowanymi pisankami w przeróżnych miejscach. Niewątpliwie jest to dobry film dla całej rodziny, w sam raz na przedświąteczny okres.
7/10
Tytuł: "Strażnicy marzeń"
Reżyseria: William Joyce, Peter Ramsey
Scenariusz: David Lindsay-Abaire, William Joyce
Na podstawie powieści William Joyce "The Guardians of Childhood"
Obsada (głosy):
- Chris Pine
- Hugh Jackman
- Alec Baldwin
- Hank Azaria
- Jude Law
- Andy Samberg
- Isla Fisher
- Dakota Goyo
Muzyka: Alexandre Desplat
Montaż: Joyce Arrastia
Scenografia: Max Boas
Dźwięk: Tighe Sheldon
Czas trwania: 97 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus