"Czarnobyl. Reaktor strachu" - recenzja

Autor: Maciek Poleszak Redaktor: Motyl

Dodane: 01-07-2012 11:21 ()


Zacznę nietypowo, bo od podsumowania. "Czarnobyl. Reaktor strachu" to film zwyczajnie słaby. Horror, który wykorzystuje ciekawą scenerię w najbardziej możliwie oklepany i nudny sposób. Tak przeżarty kliszami i schematami, że podobać będzie się jedynie ludziom, którzy nie widzieli w życiu żadnego innego filmu. W skrócie - kolejna taśmowa produkcja pseudo-grozy, której jedynym atutem jest odwołanie się do innego, głośnego tytułu na plakacie. Jeśli ktoś oglądając zwiastuny nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, może czytać dalej. Inni pewnie nie będą chcieli nawet tracić czasu na cokolwiek związanego z "Czarnobylem" i szybko otworzą nową stronę w przeglądarce.

Wydaje mi się, że zarzuty pod adresem filmu najlepiej dadzą się sformułować w formie krótkiej listy, więc z miejsca przystępuję do wyliczanki.

Prypeć. Opuszczone z dnia na dzień ukraińskie miasto-widmo zostało zaszczepione skutecznie we współczesnej popkulturze dzięki grze "S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla", a swoją pozycję ugruntowało dzięki kolejnej grze: "Call of Duty: Modern Warfare". Włodarze studiów filmowych z pewnością zauważyli, że do tej pory Prypeci raczej nie po drodze było z kinem, więc pojawienie się filmu wykorzystującego je jako miejsce akcji nie jest niczym dziwnym. Mniej ciekawie zaczyna robić się, gdy na jaw wychodzi kompletny brak pomysłu i polotu scenarzystów, którzy konstruując fabułę odnieśli się do najprostszych i najbardziej oczywistych skojarzeń dotyczących promieniowania i wynikających z niego niebezpieczeństw czyhających na nieświadomych zagrożenia bohaterów.

Bohaterowie, a w zasadzie ich brak. Podstawowa i bardzo powszechna bolączka filmów, które z samego założenia mają przyciągnąć widza czymś zupełnie innym. To tak jakby twórcy stwierdzili, że sama sceneria miasta po katastrofie wystarczy, a wszystkie inne elementy wrzucono na zasadzie "jakoś tam będzie". Bohaterowie w "Czarnobylu" nie są nawet archetypiczni, oni po prostu nie istnieją. Nie mają cech szczególnych, nie są ciekawi, nie mają fajnych dialogów, a między członkami obsady nie czuć żadnej chemii.

Przewidywalność. Wszyscy wiedzą, że w horrorze ktoś w końcu musi zginąć. Czasem niektóre wybory scenarzystów co do kolejności uśmiercania postaci bywają zaskakujące, ale całkiem często niektóre zagrywki są tak oczywiste, że bez większych problemów możemy wskazać czyja głowa potoczy się po ziemi za parę chwil. "Czarnobyl" jest pod tym względem tak mizerny, że przy odrobinie wyobraźni wszystkiego można domyślić się już w momencie wjazdu ekipy do zamkniętej strefy. Ja sam osiągnąłem niemal stuprocentową celność.

Brak pomysłu na realizację. Od jakiegoś czasu w gatunku horroru popularnością cieszy się stosowanie konwencji found footage, czyli "kamerzysta jest jednym z bohaterów". "Czarnobyl" z tej konwencji nie korzysta... ale zdaje się udawać, że jednak to robi. W znacznej większości scen wyraźnie czuć, że kamera porusza się na nogach niosącego ją członka ekipy i "jest" na planie, zamiast zwyczajnie pokazywać akcję. Jednak z drugiej strony w niektórych scenach zastosowano "klasyczne" podejście i kadrowanie. Szczególnie w pewnych scenach nocnych, podczas których film nagle zamienia się na chwilę w gorszą wersję "Zejścia".

I w zasadzie to już koniec. Podsumowałem się na początku, więc teraz napiszę tylko, że na "Czarnobyl" powinni wybrać się jedynie mocno wyposzczeni i bardzo zdesperowani fani gatunku. Inni widzowie wyjdą z kina z podniesionym ciśnieniem. Nie ze strachu, ale ze złości.

3/10    

 

Tytuł:"Czarnobyl. Reaktor strachu"

Reżyseria: Bradley Parker

Scenariusz: Oren Peli, Carey Van Dyke, Shane Van Dyke

Obsada:

  • Ingrid Bolsø Berdal
  • Dimitri Diatchenko
  • Olivia Dudley
  • Devin Kelley
  • Jesse McCartney
  • Nathan Phillips
  • Jonathan Sadowski

Muzyka: Diego Stocco

Zdjęcia: Morten Søborg

Scenografia: Aleksandar Denić

Kostiumy: Momirka Bailovic

Czas trwania: 88 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji


comments powered by Disqus