"Dyktator" - recenzja
Dodane: 29-05-2012 21:18 ()
Kiedy kilka tygodni temu, pierwszy raz ujrzałam reklamę "Dyktatora", to w ataku nagłego śmiechu o mało nie spadłam z fotela. Rozbawiła mnie tak scena, która wcześniej została wykorzystana przez youtuberów do sparodiowania kampanii wyborczej Władimira Putina. Bieg dyktatora po złoto jest streszczeniem całości fabuły filmu, choć ku mojemu zaskoczeniu nie brakuje w nim też kilku innych wątków.
Po sukcesach, przede wszystkim finansowych, „Ali G”, „Borata”, a także „Bruno”, Sacha Baron Cohen postanowił w krzywym zwierciadle ukazać politykę. I trzeba przyznać, że od samego początku obala wszelkie mity, wykracza poza sferę tabu (o ile taka w obecnym świecie jeszcze istnieje). Film, który ma być parodią polityczną jest zupełnie niepoprawny politycznie. Padają w nim teksty, które oburzyć mogą zarówno Amerykanów, jak i wyznawców Islamu, wyśmiewani są antysemici, a także Żydzi. Trzeba na samym wstępie zaznaczyć, że pomimo wielu niedociągnięć Sacha Baron Cohen w "Dyktatorze" trzyma formę, a już na pewno nie dał się nikomu ograniczyć.
"Dyktator" opowiada o przywódcy Republiki Wadiji, niejakim Aladeenie. W pierwszej części obrazu poznajemy bezwzględnego tyrana, nie dopuszczającego możliwości sprzeciwienia mu się pod groźbą kary śmierci. Władca w sekwencji kolejnych scen skazuje m.in. konstruktora broni za to, że rakieta, którą stworzył nie ma szpiczastego zakończenia, czy też kamerdynera za nie ustąpienie drogi na schodach. Poznajemy też człowieka samotnego, bo przecież gwiazdy światowego kina, które wynajmuje dla swoich łóżkowych przyjemności, nie chcą się do niego przytulić, a dyktator również potrzebuje czułości.
Oczywiście, gdzie jest władza, tam muszą być też spiski. Rola czarnego charakteru w filmie Larry'ego Charlesa przypadła Benowi Kingsleyowi, który zagrał złego wuja Aladeena - Tamira. Posłuszny przez wiele lat władcy, nagle pragnie przejąć Wadiję w swoje ręce, by móc czerpać zyski ze sprzedaży ropy. Organizuje zamach, ale wynajęty zabójca morduje tylko jednego z sobowtórów dyktatora. Kolejnym pomysłem jest podstawienie na miejsce przywódcy Wadiji kogoś zupełnie nierozgarniętego. Plan się udaje, ale... Jeśli dołożymy do tego, że wszystko to dzieje się podczas podróży do Stanów Zjednoczonych to możecie łatwo wyobrazić sobie jak wiele przekomicznych sytuacji się wydarzy.
Dalsza część filmu to już tylko nieustanna walka o odzyskanie tronu, a także wplątana w to wszystko historia miłosna, nieco przypominająca tę z "Księcia w Nowym Jorku". Przy okazji tych flirtów na ekranie, Sacha Baron Cohen nie oszczędził widzom mocno perwersyjnych scen. Jedną z nich jest złapanie się za ręce głównego bohatera i jego wybranki w macicy innej kobiety i z tej też perspektywy pokazana (jeśli ktoś lubi takie dziwactwa to naprawdę warto pójść do kina).
Oceniając kreacje aktorskie należy skupić się na trójce artystów. Sacha Baron Cohen po raz kolejny zaskakuje nową i zupełnie inną od poprzednich rolą. Niewątpliwie jest on fenomenem. W sposób idealny parodiuje ruchy najsłynniejszych dyktatorów tego świata, dodatkowo posługuje się angielskim z fantastycznym niby-arabskim akcentem. Trzeba też zaznaczyć, że brytyjski komik w filmie wciela się także w swoich sobowtórów (co wcale nie jest nieznaczącą rolą!). Druga postać, którą warto wyróżnić na plus to grający Tamira Ben Kingsley. Klasy tego aktora, chyba nikt nie śmie podważać. Również w najnowszej produkcji Cohena wszystko co robi na ekranie sprawia widzom przyjemność. Dodatkowo jego aparycja doskonale pasuje do złego wujka pragnącego przejąć władzę. Trzecia znacząca rola w "Dyktatorze" to Zoey, w którą wcieliła się Anna Faris, znana głównie z czterech części "Strasznego filmu". W jej kierunku wysłałabym mniejsze pochwały, bo swoją grą nie zachwyca. Widz wyczuwa sztuczność zarówno gdy się śmieje, jak i kiedy płacze. Broni się jednak wyglądem pasującym do roli i naprawdę dobrze napisanymi dialogami.
"Dyktator" na pewno nie jest obrazem nudnym. Na pewno nie jest też produkcją nie spełniającą wymagań osób, które pokochały choćby "Borata". Polecam ten film wszystkim, którzy potrzebują odrobiny odstresowania, a zwłaszcza osobom, które choćby troszeczkę interesują się światową polityką, bo by zrozumieć "Dyktatora" wbrew pozorom trzeba czasem się nieco głębiej zastanowić.
Tytuł: "Dyktator"
Reżyseria: Larry Charles
Scenariusz: Sacha Baron Cohen, Alec Berg, David Mandel, Jeff Schaffer
Obsada:
- Sacha Baron Cohen
- Anna Faris
- Ben Kingsley
- Jason Mantzoukas
- Megan Fox
- John C. Reilly
Muzyka: Erran Baron Cohen
Zdjęcia: Lawrence Sher
Montaż: Greg Hayden, Eric Kissack
Scenografia: Victor Kempster
Kostiumy: Jeffrey Kurland
Czas trwania: 83 minuty
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji
comments powered by Disqus