„Powrót do Garden State” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: GONZO

Dodane: 23-01-2007 21:50 ()


Należy zadać sobie pytanie, czy kino niezależne w dzisiejszych czasach komercji ma rację bytu? Czy produkcje bez gigantycznych budżetów, spektakularnych efektów specjalnych oraz krnąbrnych sław aktorskich przyciągają widzów do kina? Odpowiedź brzmi tak, a jej potwierdzeniem jest owacyjnie przyjęty na festiwalu w Sundance „Powrót do Garden State", film nakręcony za skromne 2,5 mln dolarów. Obraz ten zawdzięcza swój sukces przede wszystkim jednej osobie reżyserowi, scenarzyście i odtwórcy głównej roli - Zachowi Braffowi.

Braff wcielił się w postać początkującego aktora Andrew Largemana, grającego w serialach, którego życie jest mocno wyprane z każdego rodzaju uczuć. Od najmłodszych lat życiem Andrew władają leki, które zalecił mu ojciec psychiatria, (w tej roli Ian "Bilbo" Holm), z nadzieją, że pomogą zwalczyć agresję u syna. Na wiadomość o śmierci matki, Andrew postanawia powrócić w rodzinne strony w New Jersey - Garden State. Z roztargnienia zapomina zabrać ze sobą leków, powoli zaczyna odbierać emocje, impulsy napływające z otaczającego go świata.

Na prowincji odnawia stare znajomości, spotyka dawnych kumpli, z których każdy ułożył sobie życie właśnie tutaj w Garden State z dala od zgiełku zatłoczonych metropolii. I tak Mark (Peter Sarsgaard) jest grabarzem, Jesse wynalazł ciche rzepy, Kenny został policjantem, a Tim pracuje w restauracji. Oprócz znajomych Andrew spotyka na swojej drodze Sam (Natalie Portman) - notoryczną kłamczuchę cierpiącą na epilepsję. Spędzanie wolnego czasu razem z Sam na zabawie i wygłupach, wyzwala w nim uczucia, które do tej pory były tłumione przez leki. Nowe spojrzenie na rzeczywistość pozwala mu wreszcie wyrazić swoje zdanie i przeciwstawić się ojcu. 

Film stanowi świetną mieszankę prostej obyczajowej historii o młodych ludziach, połączonej z subtelnym humorem i ciekawą puentą. Przesłanie tego filmu jest bardzo proste, uświadamia nam, że najważniejszym elementem ludzkiej egzystencji jest właśnie samo życie, jak je zaplanujemy i przeżyjemy, zależy wyłącznie od nas samych, a wielu błędów młodości nie da się naprawić, trzeba wraz z nimi iść dalej przez życie.

Pomimo braku wielki gwiazd, mocną stroną filmu jest aktorstwo, szczególnie za sprawą Braffa, Portman oraz Sarsgaarda, ich wspólne relacje zarazem bawią widza jak i napawają zadumą. Na uwagę zasługują również zdjęcia, a także genialna ścieżka dźwiękowa, na której znaleźli się m.in. Coldplay, The Shins czy Simon & Garfunkel. Naprawdę warto obejrzeć „Powrót do Garden State", każdy znajdzie w tym filmie coś dla siebie oraz dowie się, kim jest „Dżemik", albo co to jest „Łaskotek". Film Braffa to prawdziwa uczta dla wielbicieli kina niezależnego.

 8/10

Tytuł: „Powrót do Garden State” 

Reżyseria:  Zach Braff

Scenariusz: Zach Braff

Obsada:

  • Peter Sarsgaard    
  • Natalie Portman
  • Ian Holm        
  • Zach Braff
  • Ann Dowd    
  • Jean Smart
  • Method Man
  • Ato Essandoh

Muzyka: Chad Fischer

Zdjęcia: Lawrence Sher

Montaż: Myron I. Kerstein

Scenograf: Heather Loeffler

Kostiumy: Michael Wilkinson

Czas trwania 102 minuty


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...