"Róża" - recenzja druga

Autor: Paulina Adamczyk Redaktor: Motyl

Dodane: 21-03-2012 21:55 ()


Wojciech Smarzowski słynie z mocnych, dających do myślenia filmów. I tym razem nie było inaczej. Po „Weselu” i „Domie złym” widzowie mieli okazję zobaczyć nowe dzieło polskiego reżysera - „Różę”.

Ze znajomością historii jesteśmy coraz bardziej na bakier. Nikt już nie zastanawia się jak dawniej było. Wielu ludziom wydaje się, że była wojna, potem przyszli Ruscy i wspólnie z naszymi żołnierzami zrobili porządek z Niemcami, a w kraju z dnia na dzień zapanował spokój. Reżyser pokazuje nam, że wcale nie było kolorowo. Okres powojenny to nie szybka odbudowa zniszczonego kraju, solidarnie ramię w ramię, ale bratobójcza walka i zezwierzęcenie. „Róża” ilustruje nie tylko dramat na Mazurach, ale także trudną miłość w brutalnej rzeczywistości.

Róża i Tadeusz poznają się w chwili, gdy ten przywozi pamiątki po jej zmarłym mężu. Mężczyzna pomaga kobiecie, która nie cieszy się dobrą sławą wśród lokalnej społeczności.  Powoli rodzi się między nimi uczucie. Oboje, mimo że mają za sobą niezwykle trudne chwile, a także świadomość ciężkiej przyszłości postanawiają zostać razem. U Smarzowskiego nic nie jest oczywiste. Główni bohaterowie są postrzegani jako pozytywni przez pryzmat swoich bolesnych doświadczeń wojennych. Obserwujemy jak próbują wnieść w swoje życie trochę normalności mimo wrogiego otoczenia. Z drugiej strony widzimy jak bezwzględni potrafią być dla swoich oprawców; na przykład, gdy Tadeusz z zimną krwią rozprawia się z sowieckimi bandytami. Wbrew temu kibicujemy im, bo wiemy, że zmusiła ich do tego sytuacja.

Na szczególne wyróżnienie zasługują dwie główne kreacje w filmie. Agata Kulesza w roli Róży jest niesamowita. Ból i bezradność kobiety wielokrotnie zgwałconej, obdartej z godności widać w jej oczach. Z kolei Marcin Dorociński jako Tadeusz stworzył genialną kreację aktorską. Każda z postaci, a nawet te z nich, które pokazuje się rzadziej na ekranie zostają w pamięci. Choćby Marian Dziędziel, Jacek Braciak czy Kinga Preis.

Nagromadzenie brutalnych scen jest tak ogromne, że widz po każdej kolejnej ma nadzieję, iż była to ostatnia, bo przecież bohaterowie wystarczająco się już nacierpieli. Nic bardziej mylnego. Nie ma ani chwili wytchnienia. Dzieło ogląda się w napięciu cały czas, przeczuwając że znowu stanie się coś złego. Reżyser pokazuje prawdziwe, powojenne życie, odrzucając wszelkie sentymenty.

Wojtek Smarzowski uwypukla nam jeszcze jedną ważną tematykę. Polacy uwielbiają mieć swoich narodowych bohaterów. Twórca „Róży” pozbawia nas jakichkolwiek złudzeń. Nikt tu nie jest święty. Każdy ma coś za uszami, bo takie są wojenne realia. Polskie kino dostarczało nam heroicznych wodzów, żołnierzy, którzy ginęli za ojczyznę, ale nikt nie pokazał dotychczas przeciętnych ludzi pozostawionych samych sobie. W filmie nie uświadczymy walk na froncie, ociekających krwią wojaków i bombardowań. Mimo to obrazy są bardziej drastyczne i przejmujące niż niejedna bitwa. Autor przedstawił realistyczną historię dwojga ludzi, bez zamydlania nam oczu. 

Najnowszy obraz Smarzowskiego nie zawiódł mnie. Wizje przemocy pozostały na długo w mojej głowie. Nie jest to z pewnością bajka, w której wszystko dobrze się kończy, humoru też nie poprawi, ale być może pozwoli nam przypomnieć sobie o podstawowych i najważniejszych wartościach. Kino niezaprzeczalnie bolesne i smutne, ale koniecznie do zobaczenia. Polecam!

8/10

Tytuł: "Róża"

Reżyseria: Wojciech Smarzowski

Scenariusz: Michał Szczerbic

Obsada:

  • Marcin Dorociński
  • Agata Kulesza
  • Kinga Preis
  • Jacek Braciak
  • Malwina Buss
  • Marian Dziędziel
  • Edward Lubaszenko
  • Eryk Lubos
  • Lech Dyblik
  • Szymon Bobrowski

Muzyka: Mikołaj Trzaska

Zdjęcia: Piotr Sobociński jr

Montaż: Paweł Laskowski

Scenografia: Marek Zawierucha

Kostiumy: Magdalena Rutkiewicz-Luterek, Ewa Helman-Szczerbic

Czas trwania: 98 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


comments powered by Disqus