Recenzja książki "Władca Krainy" Herbiego Brennana

Autor: Lidia 'Ogoniok' Gorzkowska Redaktor: Ejdżej

Dodane: 17-01-2007 23:57 ()


Herbie Brennan już trzeci raz przenosi nas do Krainy Duszków. I tym razem nie dzieje się tam najweselej. Młodziutka cesarzowa Blue znów musi stawić czoła wielkiemu niebezpieczeństwu. Z jednej strony Krainie zagrażają Duszki Nocy pod wodzą jej wuja, Lorda Hairstreaka, z drugiej zaś władca piekieł, Beleth, który planuje zająć Purpurowe Cesarstwo. Na dodatek brat cesarzowej, Pyrgus, nie daje znaku życia, a ukochany, Henry, zaczyna uważać Krainę za swoje majaczenie, spowodowane rozwodem rodziców i innymi kłopotami rodzinnymi.

Znów u boku władczyni staną wiernie Klucznik Krainy i Malowana Pani i, oczywiście, wszystko skończy sie dobrze, choć nie do końca oczekiwanie. Nie zdradzając szczegłów, dodam tylko, że zakończeniem autor zostawił sobie otwarte drzwi do napisania kolejnej części...

Dla mnie wszystkie tomy przygód Henry'ego w Krainie Duszków to nieudany klon Harry'ego Pottera. Niby nie ma tu szkoły magii czy młodego czarodzieja, ale mamy za to nastoletnią Cesarzową i dużo innych podobieństw. Jestem pewna, że ta seria powstała na fali zainteresowania losami uczniów Hogwartu. Rynek czytelniczy jak gąbka zaczął bowiem chłonąć wszelkie lekkie, łatwe i przyjemne opowiastki o nastolatkach w magicznych krainach.

Niestety, książki o Krainie Duszków nie mają tego, czego nie brak Potterom: głębi. Czarne charaktery są śmieszne (np. Beleth), a przemyślenia bohaterów ocierają się o inteligencję kalkulatora czterodziałaniowego. Akcja jest poprowadzona zbyt płytko i naprawdę ciężko czasami załapać, o co tak naprawdę chodzi. Złudzenie wielowątkowości pryska, gdy dowiadujemy się kto, kogo i dlaczego. Ta powieść to tak naprawdę jedynie rozwlekła nowelka, którą można opowiedzieć w czasie przerwy obiadowej.

Niestety, co część, to gorzej. Jeszcze „Purpurowy Cesarz” grzeszył oznakami głębi, ale „Władca Krainy” jest już niestrawny dla średnio rozgarniętego czytelnika. Wszystko jest tu udawane: Blue nie może się zdecydować, czy jest mądrą Cesarzową, czy trzpiotką bez krzty rozumu, Pyrgus to półgłówek myślący rozporkiem, a Klucznik cierpi na lekkie pomieszanie zmysłów. Wszystkich zaś przebija Henry, który najpierw myśli, że jest obłąkany, a potem wchodzi do Krainy Duszków bez podejrzeń i lęku, od razu uznając, że to nie złudzenia. Nie wiem, czy ten bohater miał być w założeniu głupi, bo w poprzednich częściach autor przedstawiał go zgoła odmiennie.

Podsumowując: ta książka to lekkie czytadło na dobranoc dla mało rozgarniętych pierwszoklasistów, ci mądrzejsi czy starsi szybko połapią się, że coś w tym świecie nie trybi. Tam, gdzie miało być mrocznie, jest żałośnie, a w niby-śmiesznych momentach można pokiwajć głową z politowaniem. Najgorsze jest to, że autor miał aspiracje, by książka nadawała się dla ludzi w każdym wieku i wplótł do niej wątki, których siedmiolatek nie zrozumie. A to może być katastrofalne w skutkach dla odbiorcy.

Moim zdaniem książka jest po prostu słaba. Pierwsza część była nawet zabawna, wyszła na fali Potteromanii i można jej wybaczyć pewne niedociągnięcia. Trzeciej być po prostu nie powinno.

 

Lidia 'Ogoniok' Gorzkowska

 

 

 

Tytuł: Władca Krainy

Autor: Herbie Brennan

Wydawnictwo: REBIS

Rok wydania: 2006

Liczba stron: 464

Wymiary: 128 x 197 mm

Okładka: Twarda


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...