„Żelazna Dama” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 11-02-2012 23:24 ()


Nie ulega najmniejszej wątpliwość, że jeżeli ktoś miałby zagrać byłą premier Wielkiej Brytanii, Margaret Thacher to nikt nie zrobi tego lepiej niż Meryl Streep. Dwukrotna laureatka Oscara w „Żelaznej Damie” daje popis swoich umiejętności pozostając główną i, niestety, jedyną atrakcją obrazu.

Margaret Thatcher widziana okiem Phyllidy Lloyd to osoba czynu, zawzięcie dążąca do stawianych sobie celów, nawet kosztem poświęcenia i wyrzeczeń. Polityka jest jej żywiołem, a słowami posługuje się niczym orężem. Rzucona na pożarcie w sam środek samczej rywalizacji o władzę okazuje się przebiegłą lwicą, która nie tylko cementuje partię konserwatystów, ale posiada na tyle mocny charakter aby, jako pierwsza kobieta w historii zostać premierem Wielkiej Brytanii. Siła, zdecydowanie, charyzma, nieustępliwość i bezkompromisowość to cechy prawdziwych liderów.

Jednak obraz Lloyd rozpoczyna się w całkiem innej tonacji. Autorka nie szczędzi nam widoków schorowanej, zmagającej się ze starczą demencją, mającą halucynacje Thatcher. Wraz z jesienią życia zapomniano o „żelaznej damie”, a ona sama ma problemy z odróżnieniem rzeczywistości od ułudy. Początki jej kariery, dojście do władzy, a w konsekwencji jedenastoletnie rządy oglądamy przez pryzmat skrawków wspomnień napływających do umysłu bohaterki czy to pod wpływem choroby czy emocji, którym zostaje w danej chwili poddana. W tejże konstrukcji fabularnej należy upatrywać słabość obrazu, który po prawdzie ogranicza się jedynie do wyselekcjonowanych fragmentów z życia Thatcher. Jeżeli widz chciałby się dowiedzieć skąd wziął się nietypowy przydomek „iron lady”, niestety z seansu tej wiedzy nie wyniesie.

Można nawet dojść do wniosku, że to występ Streep w pewnym sensie deprecjonuje postać byłej premier. Fabuła została podporządkowana pod widowisko zwane „Meryl Streep Show”, co aktorka skrzętnie wykorzystała. Jej metamorfoza w Thatcher jest w pełni wiarygodna, lekkość z jaką artystka wypowiada kwestie sprawia, iż z czystą przyjemnością śledzimy jej poczynania. Nikogo nie powinny dziwić zachwyty nad jej rolą, która zapewne przyniesie aktorce najcenniejszy laur w postaci statuetki Oscara (jest to jej siedemnasta! nominacja). Niestety doniosłość i wyrazistość roli Streep spowodowała, iż drugi plan w obrazie praktycznie nie istnieje. Poza Jimem Broadbentem, wcielającym się w Denisa Thachera, pozostałe postacie dramatu są jedynie figurantami dopuszczanymi do głosu jeżeli zachodzi taka potrzeba.

Reżyserce można również zarzucić, że nie podjęła próby przenikliwego zagłębienia się w prywatne życie pani premier. Wprawdzie zasygnalizowała poświęcenie przezeń rodziny na rzecz pracy, ale uczyniła to zbyt powierzchownie. W ciągu ponad dekady pełnienia funkcji premiera, Thatcher zmagała się z nieprzychylną opinią publiczną, decydowała o niepopularnych reformach, zawsze z godnym podziwu uporem stawiając na swoim, co w rezultacie przesądziło o kresie jej kariery. Lloyd niejako buduje pomnik Thatcher za życia, odmalowując jej portret jako nieugiętej wojowniczki o polepszenie warunków bytowych obywateli, koncentrując się w przeważającej mierze na początkowym okresie jej triumfów (m.in. zwycięska batalia o Falklandy). Przekornie spycha w cień te epizody z urzędowania premier, które wzbudzały największe kontrowersje. W migawce z historii pobieżnie potraktowała też relacje łączące Wielką Brytanię z USA i proces dekomunizacji Europy Wschodniej.

Reasumując, dzieło Phyllidy Lloyd jest filmem nierównym, nie do końca oddającym charakter postaci Margaret Thatcher. Niemniej dla wyśmienitej kreacji stworzonej przez Meryl Streep warto przymknąć oko na wspomniane niedociągnięcia i podziwiać porywający występ utytułowanej aktorki. 

 6/10

Tytuł: „Żelazna Dama”   

Reżyseria: Phyllida Lloyd

Scenariusz: Abi Morgan

Obsada:

  • Meryl Streep
  • Jim Broadbent
  • Olivia Colman
  • Roger Allam
  • Susan Brown
  • Nicholas Farrell
  • Harry Lloyd
  • Alexandra Roach

Muzyka: Thomas Newman

Zdjęcia: Montaż: Justine Wright

Scenografia: Simon Elliott

Kostiumy: Consolata Boyle

Czas trwania: 102 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...