Nick Stone "Król mieczy" - recenzja druga
Dodane: 02-12-2011 11:36 ()
Nick Stone to pisarz znany z powieści Pan Klarnet, która została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników w Polsce. Król mieczy to prequel wyżej wymienionej – tym, którzy jeszcze nie zaczęli swojej przygody z tym autorem, polecam zatem rozpocząć od tej drugiej.
Powieść rozpoczyna się w roku 1980 w Miami, kiedy miasto to stoi u progu ogromnego kryzysu – wciąż rosnąca przestępczość, wszechobecne narkotyki i prostytucja a prawdziwą władzę sprawują tzw. „kokainowi kowboje”. W ogrodzie zoologicznym zostają znalezione zwłoki mężczyzny. Na miejsce zostają wezwani członkowie Oddziału Specjalnego Policji w Miami – Max Mingus i Joe Liston. Patolog odnajduje w żołądku denata tajemniczą miksturę oraz pociętą kartę tarota, tytułowego króla mieczy. To, co wydaje się rutynowym śledztwem, okazuje się w ostateczności skomplikowaną sprawą, która na zawsze odmieni losy dwóch pospolitych gliniarzy.
Autor rewelacyjnie oddaje realia lat 80-tych, zasady panujące na ulicach oraz te obejmujące wyższe szczeble władzy. Nie ma tu niewinnych i „śnieżnobiałych” bohaterów nieskalanych grzechem. Każdy ma coś na sumieniu, w mniejszym bądź większym stopniu. Uwagę przykuwają również wiarygodne opisy rytuałów przywiezionych wprost z Haiti. Mrok, tajemnica i lekka nuta paranormalności zawitała na karty klasycznego kryminału. Niewątpliwie jest to powieść posiadająca wciągającą i dosyć charakterystyczną fabułę. Bohaterowie mają silne charaktery, jednak nie są pozbawieni słabości. Co ciekawe, historię, a raczej jej fragmenty, poznajemy oczami kilku osób i tu warto wspomnieć o alfonsie Carmine, którego punkt widzenia jest dość interesujący. Od początku do połowy książka pochłania całkowicie i bez reszty. Później tempo zaczyna przyspieszać, jednak wraz z nim zaczyna się pojawiać bardzo dużo dygresji. Autor wprowadził tak wielu bohaterów i tyle odwołań do ich przeszłości i wspomnień, że aż dziw bierze, iż sam się w nich nie pogubił. Nie pozwalało to niestety w stu procentach skupić się na głównym wątku fabuły i wprowadzało niemały zamęt. Można odnieść wrażenie, iż autor dodał te wszystkie niepotrzebne historie poboczne, abyśmy uwierzyli mu całkowicie. Przeszkadza to niestety w odbiorze powieści, jednak nie dyskwalifikuje jej z godnych polecenia książek tego gatunku.
Król mieczy to niezmiernie intrygująca fabularnie powieść, która wciąga w świat pełen przemocy i niebezpieczeństwa. Choć momentami się dłuży, to nikomu nie powinno to przeszkadzać, gdyż zapewniam że owe "dłużyny" nie są bezcelowe i wiele wnoszą do akcji powieści. Na pewno nie poznacie tutaj współczesnej twarzy Miami pokazywanej, chociażby w serialu CSI: Kryminalne zagadki Miami – miasto Stone’a, to brutalny świat a nie raj na ziemi. Mocną stroną powieści jest jej tło historyczne, na co warto zwrócić szczególną uwagę. Jeśli jesteś czytelnikiem wymagającym, który dodatkowo lubi, kiedy powieść nie ma prostego i szybkiego zakończenia, ta książka jest napisana dla Ciebie. I ostrzegam! Powieść zawiera wiele krwawych momentów, więc warto uzbroić się w mocne nerwy bądź Nervosol.
Korekta: Kilm
Tytuł: Król mieczy
Tytuł oryginału: King of Swords
Seria wydawnicza: Klub Srebrnego Klucza
Autor: Nick Stone
Tłumaczenie: Piotr Kuś
Wydawca: Zysk i s-ka
Data wydania: 14 czerwca 2011
Liczba stron: 672
ISBN-13: 978-83-7506-676-0
Oprawa: miękka
Format: 13,5x20,5 cm
Cena: 34,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Zysk i s-ka za przesłanie książki do recenzji.
Powiązane artykuły:
Nick Stone "Król mieczy" recenzja by Anna Pawlak
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...