"Listy do M." - recenzja

Autor: Paulina Adamczyk Redaktor: Motyl

Dodane: 27-11-2011 18:48 ()


Kiedy powiedziałam moim znajomym, że byłam w kinie na polskiej komedii romantycznej, zareagowali szyderczym uśmieszkiem. Po serii nieudanych produkcji, które zaserwowali nam ostatnio polscy reżyserzy, taka reakcja wydaje się był w zupełności zrozumiała. Dlatego nie ma się co dziwić aktorom grającym w „Listach do M.”, którzy zapewniają na lewo i prawo, że „tym razem” to będzie naprawdę dobre kino. Czy na pewno?

„Listy do M.” przedstawiają perypetie obszernej galerii bohaterów, którzy w rozmaity sposób spędzają Wigilię. Mamy tu radiowca (Maciej Stuhr) wychowującego samotnie syna, wybuchową rodzinę z ogromnymi problemami (min. Agnieszka Dygant i Piotr Adamczyk), kobietę w ciąży porzuconą przez swojego chłopaka (Katarzyna Zielińska), a także kilka innych opowieści. Siła filmu opiera się na jego wielowątkowości. Niektóre historie są lepsze oraz mocniej rozbudowane, np. motyw dziewczynki z domu dziecka, a pozostałe dopełniają tylko całości obrazu. Aktorzy prezentują mniej więcej wyrównany poziom, a moją uwagę w szczególności przykuły dzieciaki, które bez wyjątku świetnie odnalazły się w swoich rolach.

Obraz Słoweńca Mitji Okorna można porównać do brytyjskiej komedii romantycznej „To właśnie miłość”. Kilka podobieństw rzuca się w oczy i wcale nie chodzi mi tu o plakat, który jest niemal identyczny jak w angielskim filmie, ale głównie o nagromadzenie wątków i postaci, miłosne problemy opakowane świąteczną atmosferą czy zagraniczne kolędy, które zewsząd słychać.

  „Listy do M.”  różnią się od innych polskich „super komedii” tym, że nie ma tu wymuszonego żartu, scenariusz ma początek i koniec, wątki idealnie się ze sobą splatają, a fabuła autentycznie wzrusza. Minusem na pewno jest przedstawienie Bożego Narodzenia w amerykańskim stylu, a oglądając obraz szybko przychodzą skojarzenia świątecznie ustrojonych marketów żywcem wyjętych ze „Świątecznej gorączki” czy też domów z kultowych przygód osamotnionego Kevina. Innym negatywem, przynajmniej z mojego punktu widzenia są nieco drętwe dialogi.

Mimo wielu niedoskonałości, pieniądze wpompowane w akcję promującą „Listy do M.” na pewno zwrócą się z wielokrotnością, a widać to chociażby po ogromnych kolejkach do sali kinowej. Jednak sam film, choć jak na polską komedię romantyczną dobry, to mnie w żaden sposób nie zachwycił.

 6/10

Tytuł: "Listy do M."

Reżyseria: Mitja Okorn

Scenariusz: Karolina Szablewska, Marcin Baczyński

Obsada:

  • Maciej Stuhr
  • Roma Gąsiorowska
  • Paweł Małaszyński
  • Tomasz Karolak
  • Piotr Adamczyk
  • Agnieszka Dygant
  • Wojciech Malajkat
  • Agnieszka Wagner
  • Katarzyna Zielińska
  • Katarzyna Bujakiewicz

Muzyka: Łukasz Targosz

Zdjęcia: Marian Prokop

Montaż: Jarosław Barzan

Scenografia: Joanna Kaczyńska

Kostiumy: Magdalena Biedrzycka

Czas trwania: 116 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...