"Lincz" - recenzja

Autor: Paulina Adamczyk Redaktor: Motyl

Dodane: 28-05-2011 08:08 ()


Chyba każdy słyszał o tym, co wydarzyło się we Włodowie. Swego czasu mówiły o tym wszystkie najważniejsze media. Nie ma też osoby, która znając tę historię, choć przez chwilę nie zastanawiała się nad tym, dlaczego doszło do tragedii, co kierowało ludźmi, którzy postanowili dokonać morderstwa?

„Lincz” ukazuje mieszkańców mazurskiej wsi terroryzowanych przez 61-letniego recydywistę. Obrazuje ich zmagania z agresywnym mężczyzną, który jeśli nie może dostać tego, czego pragnie (na przykład butelki wódki), bierze to siłą. Jego przemoc skierowana jest głównie przeciwko kobietom, istotom fizycznie słabszym, delikatnym, co potęguje jego łajdactwo.

Obraz Krzysztofa Łukasiewicza nie jest ułożony chronologicznie. Można powiedzieć, że finał jest znany od początku. Twórcy zastosowali interesujący zabieg, ponieważ najpierw widzimy zabitego mężczyznę, którego jest nam szkoda, a dopiero potem zdajemy sobie sprawę, że powinniśmy raczej żałować tych, którzy się do tego przyczynili.

Film obejrzałam nie tyle dla scenariusza, bo napisało go samo życie, ale dla poznania motywów zachowania wiejskiego brutala i jego ofiar. Niestety, nie otrzymałam tych informacji. Zaranek jest zły na cały świat, ot, tak po prostu. Nie wiadomo, czy przez to, że nie ma pieniędzy, czy ma jakiś ukryty żal do ludzi czy jest taki z natury. Reżyser nie zagłębia się w postaci bohaterów, trzyma wszystko na dystans, nie pozwala widzowi wejść w ich świat. Pomimo to, emocje i tak się udzielają. Głównie wtedy, gdy na ekranie pojawia się Wiesław Komasa. Jest on jedyną wyrazistą osobą na ekranie. Reszta bohaterów nie miała zbyt dużej szansy, aby się wykazać, może za wyjątkiem Izy Kuny. Całość ukazana jest bardziej w formie reportażu, przez co dialogi są zbyt oszczędne. I być może to wszystko dlatego, bo czasu było za mało. Film trwa około osiemdziesięciu minut, trudno zatem ująć poruszający temat w tak krótkim okresie.

Na plus "Linczu" na pewno przemawia to, że sceny akcji, na przykład walka Zaranka z Gradem, zostały pokazane w bardzo realistyczny sposób. Spotkałam się z opinią, że ten akt to jedna wielka parodia. Być może niewielu komentatorów widziało wieś na własne oczy, ale nikt tam nie przechadza się z karabinem w ręce i nie ustawia się na pojedynek w samo południe.

Łukasiewicz zadaje nam pytania natury etycznej i moralnej. Co zrobiłby człowiek w sytuacji tych gnębionych osób? I każdy odpowie sobie na to inaczej. Reżyser przedstawia też drugi czarny charakter, zaraz po Komasie, a mianowicie – policję. Ta jak zwykle nic nie robi, każe się zająć sprawą na własną rękę: „Co z dziadkiem sobie nie poradzicie?”, a gdy ktoś zaczyna interesować się jej poczynaniami znajduje kozła ofiarnego i zamiata brudy pod dywan.

Akcja obrazu rozgrywa się w szybkim tempie, a historia została opowiedziana poprawnie. Muzyka dopełnia całości przekazu. „Lincz” warto obejrzeć chociażby ze względu na zobrazowane realia, ale na dłuższy czas w głowie pozostaje tylko tragedia, która zdarzyła się naprawdę, a nie sposób w jaki ją przedstawiono.

6/10

Tytuł: "Lincz"

Reżyseria: Krzysztof Łukaszewicz

Scenariusz: Krzysztof Łukaszewicz

Obsada:

  • Leszek Lichota
  • Agnieszka Podsiadlik
  • Wiesław Komasa
  • Maciej Mikołajczyk
  • Łukasz Simlat
  • Izabela Kuna
  • Zbigniew Stryj
  • Tamara Arciuch

Muzyka: Jarosław M. Papaj

Zdjęcia:  Witold Stok

Montaż: Milenia Fiedler

Scenografia: Małgorzata Grabowska-Kozera

Dźwięk: Wojciech Ślusarz

Czas trwania: 81 minut 

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...