"Pluto" tom 1 - recenzja
Dodane: 10-04-2011 08:34 ()
Co by było, gdyby maszyny żyły wśród ludzi, na równych prawach... Nie jest to wszakże nowe pytanie. Zarówno w filmie, jak i komiksie można znaleźć wiele wyśmienitych pozycji przedstawiających świat doby posthumanizmu, gdzie rozmywa się różnica między człowiekiem a cyborgiem. Niemniej w sferze historii obrazkowych ani tym bardziej mangi od dawna nie było tak olśniewającej i głębokiej w wymowie historii co "Pluto" Naoki Urasawy i Takashi Nagasaki. Serii obficie nagrodzonej zarówno w Japonii, jak i w USA.
Fabuła mangi jest oparta na "Astro Boyu" Osamu Tezuki, nieżyjącego już japońskiego mistrza komiksu, na którego pracach wychowują się nadal kolejne pokolenia Japończyków. Główny bohater, inspektor biura śledczego Gesicht, jest robotem. Poznajemy go w momencie, gdy nie może narzekać na brak pracy – w ostatnim czasie doszło do brutalnego morderstwa Bernarda Lanke i rozerwania na strzępy znamienitego androida, stróża lasów oraz inicjatora pokoju na terenie Azji. Gesicht podejrzewa, że zabójstwa mogą być sprawką zbuntowanego cyborga, co spowodowałoby szok wśród społeczeństwa. W związku z tym spotyka się z robotem, któremu wcześniej zarzucono odebranie życia człowiekowi. Ten przepowiada mu o sześciu najdoskonalszych broniach masowego rażenia, przez które świat zostanie zniszczony. Tymczasem ktoś likwiduje roboty biorące wcześniej udział w działaniach wojennych...
Urasawa, uznawany w swojej ojczyźnie za wyjątkowe dobro kulturalne, wprowadza nas w niedaleką rzeczywistość łudząco przypominającą tą z "Łowcy androidów". Co prawda wszystkie ważniejsze konflikty na Bliskim Wschodzie i Azji zostały zażegnane, a społeczeństwo zostało zglobalizowane, mimo to odczuwa się niepokój wiszący w powietrzu. Ludzie, nie mogąc odróżnić człowieka od robota, doznają znieczulicy i coraz bardziej alienują się od świata zewnętrznego, pozwalając apatii powszechnie zaistnieć. Stosunki między ludźmi i maszynami tym bardziej się komplikują, gdy okazuje się, że roboty powoli uczą się odczuwać emocje zarezerwowane do pewnego czasu wyłącznie dla człowieka i zaczynają śnić koszmary, jak również marzenia senne.
Dla wielu czytelników realia "Pluto" mogą się okazać zbyt schematyczne i oklepane. Nic bardziej mylnego. To wielowarstwowa historia, zachwycająca filozoficznym przekazem oraz wyśmienitymi dialogami. Urasawa i Nagasaki zachwycają poczuciem harmonii, umiejętnym budowaniem napięcia, a także wyśmienitymi kreacjami pobocznych postaci. Już w pierwszym tomie mamy do czynienia z emerytowanym, niewidomym kompozytorem muzyki filmowej, próbującym usilnie stworzyć dzieło muzyczne swojego życia. Jest zgorzkniałym starcem nie potrafiącym pozbyć się kompleksów z młodości i nie mogącym właściwie zrozumieć siebie. Tym bardziej jest go żal, gdy odrzuca pomoc ze strony cyborga będącego jego kamerdynerem, którego staruszek traktuje gorzej od szmaty.
Japońscy twórcy czerpią garściami z gatunku science-fiction, miksując go z policyjnym thrillerem osadzonym w stechnologizowanej przyszłości. Natomiast w tle tego dreszczowca rozgrywa się pacyfistyczna dyskusja o bezsensie wojny i problemie weteranów konfliktów zbrojnych, roszczących sobie prawo do życia i współodczuwania. Przejmująca lektura i aż dziw bierze, że to dopiero pierwszy tom z ośmioczęściowego cyklu. Jak na razie murowany kandydat na mangę 2011 roku.
Tytuł: "Pluto" tom 1
- Autorzy: Osamu Tezuka, Naoki Urasawa, Takashi Nagasaki
- Wydawca: Hanami
- Data publikacji: 31 marca 2011r.
- Format: 150 x 210 mm
- Ilość stron: 204
- Oprawa: miękka
- Papier: offset
- Cena: 31.39 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...