„Piekielna zemsta” - recenzja
Dodane: 27-02-2011 13:06 ()
Brak fabuły, płytkie postaci, kino utrzymane w duchu exploitation movies, moce piekielne i niestrudzony heros o zmęczonej twarzy Nicolasa Cage. Czy można oczekiwać czegoś więcej od niezobowiązujące nawalanki podanej, jak to ostatnio jest w zwyczaju, w trzech wymiarach?
Arcydzieło kiczu w wykonaniu Patricka Lussiera z założenia nie miało być głębokim, rodzinnym dramatem z ukrytym przesłaniem w tle. Wprost przeciwnie – fabuła i bohaterowie stanowią pretekst do pokazania krwawej zemsty, wyolbrzymionej do granic możliwości przemocy, tandetnych dialogów, szybkich samochodów i pościgów.
John Milton, przybysz znikąd, kopniakiem z półobrotu wkracza w życie Piper, kelnerki w przydrożnym barze. Dziewczyna właśnie rzuciła pracę oraz swojego narzeczonego. Oboje ruszają w pogoń za Jonahem Kingiem, guru satanistów, który ma zamiar sprowadzić piekło na Ziemię poprzez złożenie ofiary z niewinnego dziecka. Nadmienić należy, że ów niemowlak to wnuk Johna. To jednak nie koniec kłopotów wspomnianej pary, bowiem tropem Miltona podąża tajemniczy Księgowy, który pilnuje, aby liczba dusz w piekielnym tyglu zawsze się zgadzała.
Historia tworzy konglomerat przeróżnych motywów. Patrick Lussier brutalną wendettę urozmaicił kinem drogi, policyjnymi pościgami wyjętymi rodem z pamiętnej serii „Mistrz kierownicy ucieka”, elementami nadprzyrodzonymi oraz sektą satanistów. Prymitywne, infantylne dialogi i przerysowane kino akcji, gdzie trup ściele się gęsto, a kobiety dość często paradują w stroju Ewy. Brzmi niedorzecznie? Jak najbardziej, jednak podlane megatonami absurdu, sprawia że patrzymy na całość nieco łaskawszym okiem.
O „umiejętnościach” Cage’a nie trzeba zbyt wiele pisać. Aktor przyzwyczaił nas do specyficznego stylu swoje gry, na finał rezerwując sobie (być może to przejaw jego nieprzeciętnego talentu) odrobinę luzu i uśmiech na kamiennej twarzy. Uwagę od Cage’a skutecznie odciąga Amber Heard - atrakcyjniejsza połowa ekranowego duetu, a do tego twarda sztuka potrafiąca nieźle dokopać. Najjaśniejszym punktem filmu, perełką wśród tandety, jest William Fichtner, znany z roli Mahone’a w serialu „Skazany na śmierć”. Księgowy, a raczej współczesne wcielenie Anubisa, zagrany jakby od niechcenia, mimo swojej niewdzięcznej profesji potrafi wzbudzić sympatię widza. Cięty język i trafne riposty sprawiają, że postać Fichtnera kradnie dla siebie każdą scenę.
Obraz Lussiera powstał w technologii trójwymiarowej, prawdopodobnie tylko w jednym celu - uwypuklenia morderczej orgii. Co rusz nad głowami bohaterów świszczą kule, przelatują siekiery, nie brakuje też odstrzeliwanych kończyn, hektolitrów krwi, spektakularnych kraks i wybuchów. W odróżnieniu od filmów konwertowanych, efekty 3D w „Piekielnej zemście” wywołują solidne wrażenie.
Jeżeli potraficie na sto minut wyłączyć myślenie i poddać się tej absolutnie absurdalnej wyprawie, to nie będziecie zawiedzeni. W innym przypadku seans należy omijać szerokim łukiem, bo nagromadzenie bezsensownej przemocy i drętwych dialogów na milimetr taśmy filmowej wywoła odwrotny efekt, zamiast dostarczyć rozrywki przerodzi się w iście piekielne katusze.
Nicolas Cage jest ewenementem we współczesnym kinie. Mimo nieprzychylnych recenzji i częstych klap, wciąż znajduje się na świeczniku, a producenci nieustannie darzą go zaufaniem. Przy wydatnym udziale aktora jesteśmy świadkami narodzin nowego gatunku filmów klasy B, które można ochrzcić mianem „cage movies”. Przed Nicolasem jeszcze niejedno wyzwanie, ale widząc tempo jego pracy można mieć pewność, że obrazów z jego udziałem nie zabraknie. A może nawet aktor wyśrubuje nietypowy rekord wszech czasów. Któż to wie?
Ocena: 4/10
Korekta: Ania Stańczyk
Tytuł: Piekielna zemsta
Reżyser: Patrick Lussier
Scenariusz: Patrick Lussier, Todd Farmer
Obsada:
- Nicolas Cage
- Amber Heard
- Billy Burke
- William Fichtner
- David Morse
- Todd Farmer
Muzyka: Michael Wandmacher
Zdjęcia: Brian Pearson
Montaż: Patrick Lussier, Devin C. Lussier
Kostiumy: Mary E. McLeod
Czas trwania: 104 minuty
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...