"Sanctum 3D" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 16-02-2011 23:55 ()


Rozbrat Jamesa Camerona z kinem trwał ponad dekadę. Ktoś mógłby powiedzieć, dziesięć lat poza branżą to szmat czasu. Nie dla twórcy „Terminatora”, który wrócił z projektem, swoistym opus magnum, a jego nazwisko często gościło w mediach. Zanim jednak na ekrany trafią kontynuacje „Avatara”, reżyser postanowił udzielić wsparcia niewielkiej produkcji - „Sanctum 3D”.

Widoczne na plakacie obrazu nazwisko twórcy „Titanica” może sugerować, że mamy do czynienia z dziełem, które wyszło spod jego ręki. Przeciętny chwyt marketingowy i brak umiejętności dokładnego czytania sprawiają, że rzesze uwiedzionych maestrią Camerona widzów przekonanych jest, iż to kolejny film w dorobku reżysera. Wprawdzie obraz powstał w technologii trójwymiarowej, a przy jego produkcji użyto tych samych kamer, co w przypadku „Avatara”, to za reżyserię odpowiada mało znany Alister Grierson. 

„Sanctum 3D” opowiada o grupie speleologów, którzy w pogoni za marzeniami eksplorują najbardziej niedostępne obszary na Ziemi, wybierając nietknięte ludzką stopą, malownicze zakątki naszej planety. Takim miejscem jest gigantyczny kompleks jaskiń i podwodnych korytarzy na Papui Nowej Gwinei. Ujęcie porośniętej bujną roślinnością wyspy, gdzie destrukcyjna działalność człowieka nie zdołała jeszcze wszystkiego zniszczyć, zapiera dech w piersiach. Widok zejścia do jaskiń, przez olbrzymi lej w ziemi sprawia niezapomniane  wrażenie.

Z chęcią oceny zaawansowania prac miejsce badań odwiedza Carl, główny inwestor. Z jego wizytą zbiega się nowe odkrycie dokonane przez ekipę prowadzoną przez doświadczonego Franka, choć cena jaką przyszło im za nie zapłacić okazuje się wysoka. To jednak najmniejszy z problemów grotołazów. Niespodziewane uderzenie cyklonu w wyspę sprawia, że grupa zapaleńców zostaje odcięta od świata, a wody w podziemnych korytarzach zaczyna niebezpiecznie przybywać. Jedyną drogą ucieczki jest niezbadany i prowadzący w nieznane labirynt podwodnych jaskiń. 

Zarys fabularny „Sanctum 3D” jest ubogi, ograniczający się przede wszystkim do nadchodzącej katastrofy i walki o przetrwanie. Na tym tle rozwijają się dwa wątki. Konflikt między ojcem a synem oraz narastający spór między Frankiem i Carlem. Rozwój wypadków nikogo nie powinien dziwić – trudniej o bardziej przewidywalny scenariusz od niniejszego. W obrazie zabrakło konsekwencji w konstruowaniu zagrożeń – labirynt jaskiń nie jest tak nieprzewidywalny jakby się wydawało, a jedyne zagrożenie wynika z ludzkiej głupoty oraz braku wiary w drugiego człowieka. Zaufanie w sytuacji, w której znaleźli się bohaterowie to klucz do przetrwania. Przerwanie tego kręgu wcześniej czy później prowadzi do zagłady.

Kolejnym minusem „Sanctum 3D” jest stojące na niskim poziomie aktorstwo. Wyróżnić można jedynie Richarda Roxburgha mającego na swoim koncie role krwiopijcy w „Van Helsingu”, antagonisty Ligi Niezwykłych Dżentelmenów czy księcia w „Moulin Rouge”. Frank w jego wykonaniu to kawał zimnego drania oddanego twardemu, acz niezwykle praktycznemu systemowi zasad. Nieustępliwy speleolog to prawdziwa kopalnia wiedzy i jedynie źródło przetrwania „jaskiniowych rozbitków”. Jego relacje z synem, które w wyniku zaistniałej sytuacji zaczynają się zmieniać, stanowią najciekawszy element fabuły.  Wydawać by się mogło, że dzielnie będzie mu wtórował Mr. Fantastic, czyli Ioan Gruffudd. Znany z roli Reeda Richardsa aktor wypada żenująco, gorzej niż pozostała, bezbarwna część obsady. 

  Na koniec wypadałoby wspomnieć o efektach 3D. O ile podwodne ujęcia wypadają widowiskowo, wnikliwie rejestrując fascynujący świat jaskiń, to sceny rozgrywające się ponad taflą wodą prezentują się przeciętnie. Może to zwyczajne złudzenie, a może nadmierne opatrzenie filmami 3D. Nie ma tygodnia, w którym na ekrany nie trafiałaby produkcje wzbogacone o trzeci wymiar. Chyba w tym przypadku można mówić już o przesycie.

„Sanctum 3D” powinno zadowolić amatorów podziemnego nurkowania i grotołazów. Natomiast jeżeli ktoś oczekiwał spektakularnej akcji oraz tajemnic skrywanych w krętych, podwodnych korytarzach – srogo się zawiedzie. Największym przeciwnikiem człowieka jest on sam, nie tylko przez swoją zarozumiałość, ale też upartość. Mało kto potrafi chłodno kalkulować i wyzbyć się emocji. Czasami to jedyna, słuszna droga prowadząca na powierzchnię. 

    Korekta:  Ania Stańczyk

Tytuł: "Sanctum 3D"

Reżyser: Alister Grierson

Scenariusz: John Garvin, Andrew Wight

Obsada:

  • Alice Parkinson
  • Richard Roxburgh
  • Ioan Gruffudd
  • Christopher Baker
  • Rhys Wakefield
  • Allison Cratchley

Muzyka: David Hirschfelder

Zdjęcia: Jules O'Loughlin

Montaż: Mark Warner

Scenografia: Nicholas McCallum

Czas trwania: 109 minut

 

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...