"Star Risk" - recenzja

Autor: Wandalia Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 12-07-2010 11:40 ()


 Jakież dziwne światy mogą powstać, kiedy chwyci za pióro emerytowany komandos i weteran wojny w Wietnamie? Człowiek tak doświadczony bez wątpienia stworzy niezwykle realistyczną literaturę wojenną, zaś zamiłowanie do fantastyki może doprowadzić do wykreowania ciekawej wizji przyszłości. Zapraszam do zapoznania się z pierwszym tomem cyklu Chrisa Bunch’a zatytułowanym "Star Risk Sp. z o.o.".

            Tytułowa spółka to firma ochroniarska założona przez niezwykłą zbieraninę kosmicznych włóczęgów. Jak każda nowa działalność gospodarcza, „Gwiezdne ryzyko” również ma mnóstwo kłopotów z zadomowieniem się na rynku i znalezieniem odpowiedniej klienteli. Założyciele i zarazem pracownicy podejmują się więc wszystkich, nawet najbardziej szalonych zadań, aby tylko zaistnieć w świadomości bogatych i wpływowych przedsiębiorców. Nie cofną się przed tytułowym ryzykiem, nawet jeśli zdobycie intratnego kontraktu wymaga ocalenia głowy zawodowego złodzieja klejnotów.

Większość pracowników to wyspecjalizowani i doświadczeni w wielu walkach najemnicy, którzy przy wykorzystaniu każdej, choćby nielegalnej sztuczki są w stanie osiągnąć zamierzony cel. Pierwszą osobą, którą poznajemy na kartach powieści, jest M’chel Riss, była major Marines. Po wielu nieudanych próbach znalezienia zatrudnienia podejmuje ona współpracę z niejakim Friedrichem Von Baldurem – emerytowanym żołnierzem. Niedługo później dołącza do nich porażająco piękna i niezmiernie inteligentna Jasmine King, na której ciąży podejrzenie, że jest androidem. Żywa kobieta nie może być przecież aż tak doskonała! Wsparcie finansowe włochatego kosmity Groka pozwala spółce stanąć na nogi i rozkręcić działalność. Na końcu zostaje przyjęty do grupy bardzo przystojny i niemal równie niebezpieczny złodziejaszek - Chas Goodnight – nieco "podrasowany" technologicznie dezerter.

Ta pozornie niezbyt dobrana zbieranina wojaków przystępuje do swego pierwszego zadania w systemie Foley, gdzie na zlecenie firmy wydobywczej "Transkootenay Mining" mają chronić atakowanych przez piratów górników i ocalić poważnie zagrożony przemysł. Zlecenie zaczyna się od spektakularnego złamania prawa. Żelazna determinacja, brudne triki i odrobina szczęścia mogą jednak zdziałać cuda. Przy pomocy mniej lub bardziej oficjalnych działań nasi bohaterowie doprowadzają zadanie do finału. Jakiego? O tym musicie przekonać się sami!

Historia ta jest mieszaniną militarystyki i fantastyki. Czasami miałam wrażenie, że akcja mogłaby równie dobrze rozgrywać się w jakimś państewku południowoamerykańskim lub w Afryce, zaś „kosmiczne” dodatki są właściwie zbędne. Wszelkie szczegóły taktyczno-wojenne opisane były z wielkim znawstwem. Sam autor, jako dowódca patrolu działającego w Wietnamie, miał zapewne wystarczające doświadczenie, aby uczynić swoje powieści realistycznymi pod względem militarystycznym. Niemniej jednak technika wojenna często bierze górę nad akcją i samą historią. Być może zmienia się to w kolejnych tomach. Warto sprawdzić.

Wykreowany przez autora świat ma w sobie dużo z filmów typu "Star Trek" lub "Star Wars", bez żadnych jednak akcentów duchowo-magicznych. To czysta science fiction z wszystkimi zaletami i wadami tego gatunku – jedna ze space oper napisanych przez Buncha. Podróże międzygwiezdne, kosmiczne bitwy czy konflikty międzyplanetarne to główne wątki tej powieści. Osobom zainteresowanym tymi klimatami historia na pewno się spodoba. Szerokie zaś spektrum działalności firmy Star Risk gwarantuje czytelnikowi udział w najbardziej niesamowitych akcjach i wyprawach w głąb galaktyki.

 

 

Tytuł: Star Risk, Sp. z o.o.

Cykl: Star Risk

Tom: 1

Autor: Chris Bunch

Tłumaczenie: Radosław Kot

Wydawca:  Rebis

Data wydania: 30.03.2010 r.

Liczba stron: 296

ISBN-13: 978-83-7510-239-0

Oprawa: miękka

Wymiary: 125 x 195 mm

Cena: 27,90 zł


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...