"Magia parzy" - recenzja
Dodane: 19-04-2010 22:57 ()
W drugiej odsłonie przygód Kate Daniels kryjący się pod pseudonimem Ilona Andrews autorzy naprawiają część usterek z pierwszego tomu cyklu. Szkoda tylko, że przy okazji cierpi przy tym fabuła, sprawiając, że trudno jest powieść "Magia parzy" ocenić lepiej niż jej poprzedniczkę.
Akcja toczy się kilka miesięcy po wydarzeniach opisanych w pierwszej części serii, i chociaż kurz po nich już opadł, konsekwencje wciąż pozostają - przede wszystkim w napiętych relacjach Kate z poznanymi już bohaterami, w szczególności zaś z Władcą Bestii. Co nie przeszkodzi oczywiście temu, by ich ścieżki znowu się skrzyżowały przy rozwiązywaniu nowej tajemnicy związanej z niepokojącymi Atlantę przyszłości nadprzyrodzonymi mocami.
Tajemnica to może jednak zbyt duże słowo. Wraz z zapoznawaniem się z przebiegiem akcji nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że fabuła książki tworzona jest sposobem powszechnym u niedbałych Mistrzów Gry - jeśli nie mamy pomysłu, co zrobić, najlepiej wrzucić jakieś bóstwo czy stwora z popularnej i atrakcyjnej mitologii, na przykład celtyckiej. I wokół tego też obraca się akcja powieści. Przerzucanie się nazwami znanymi przeciętnie oczytanemu w fantastyce czytelnikowi, wepchnięcie paru barwnych potworków i magicznego artefaktu niestety nie maskuje bardzo prostej fabuły. Napotkać wroga - znaleźć sojuszników - odnaleźć słabość - pokonać. I tyle.
Tym bardziej szkoda, ponieważ widać w książce znaczną poprawę w innych obszarach. Przede wszystkim znacznie bardziej poznajemy świat, w którym toczy się akcja. Wprawdzie sposób jego przedstawienia wciąż jeszcze pozostawia sporo do życzenia, a informacje dalej otrzymujemy w mało subtelny sposób, głównie poprzez wewnętrzne przemyślenia bohaterki, to jednak zaczyna się powoli wynurzać w miarę spójna idea uniwersum przyszłości dotkniętego magią. Dowiadujemy się zatem więcej o naturze samej magii, o jej pojawieniu się w świecie i o tym, jakie konsekwencje ma dla mniej i bardziej zwyczajnych mieszkańców.
Niejakiej poprawie ulega też sposób opisania relacji głównej bohaterki z innymi ludźmi i nie całkiem ludźmi. Wciąż mamy tu do czynienia z awanturniczką, do której z nie do końca wiadomych powodów garną się mężczyźni, ale widać przynajmniej, że wątek ten do czegoś zmierza. Szczególnie w stosunkach pomiędzy Kate a Władcą Bestii iskrzy, zaczyna się wreszcie dostrzegać pewną chemię i jeśli coś można w tej dość prostej powieści określić mianem "eleganckie", to jest to właśnie ten aspekt.
Mimo tego gdzieś się w tym tomie zagubił charakter książki. "Magia kąsa" była, jakby nie patrzeć, kryminałem z barwnymi dekoracjami w postaci męskich wilkołaków i obrzydliwych wampirów, natomiast czym próbuje być "Magia przy" - trudniej stwierdzić. Kryminału tu już niewiele, nadnaturalnego romansu - na szczęście - jeszcze nie ma. Natomiast fantastyczne mordobicie to trochę zbyt mało, żeby chciało się sięgnąć po następne (nie wydane jeszcze w Polsce) tomy serii.
Tytuł: "Magia parzy"
Tytuł oryginału: Magic Burns
Autor: Ilona Andrews
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: marzec 2010 r.
Tłumaczenie: Anna Czapla
ISBN-13: 978-83-7574-163-6
Wymiary: 125 x 205
Liczba stron: 464
Oprawa: miękka
Seria: Obca Krew
Cena: 33,90 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...