"Opętani" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 21-03-2010 12:47 ()


Amerykańskie prowincjonalne miasteczka to poligon doświadczalny dla armii i naukowców pragnących stworzyć i przetestować śmiertelnego wirusa. Igranie z naturą czy zabawa w Boga, jak wielokrotnie mogliśmy się przekonać, kończyło się katastrofą. Nadchodzącej zagłady nie byli w stanie przewidzieć twardogłowi usilnie eksploatujący nowoczesną technologię na własne, niekiedy nieetyczne potrzeby. A o wypadek nietrudno...

Koncentrując uwagę na filmie Brecka Eisnera, trzeba wspomnieć o klasyce tego podgatunku horroru stworzonej przez George’a Romero. Ojciec niezliczonych hord zombie, przetaczających się przez ekrany w minionych dekadach, w 1973 roku nakręcił „Szaleńców”. Ukazując społeczeństwo zainfekowane nieznanym wirusem nie bagatelizował, a wręcz pieczołowicie naświetlał reakcję wojska i rządzących na wydarzenia rozgrywające się gdzieś na zapadłej prowincji. Prowokował mały eksperyment socjologiczny starając się udzielić odpowiedzi na pytanie: jak naprawdę wyglądałaby reakcja wojska i rządu na przebieg podobnych wydarzeń. Reżyser „Opętanych” podążył nieco odmienną ścieżką, odrzucając możliwe podteksty – za cel obierając jedynie chęć postraszenia widza z równoczesnym pytaniem – zgadnijcie, kto przeżyje? Paradoksalnie odpowiedź na nie jest znana od samego rozpoczęcia filmu.

W jednej z pierwszych scen, podczas meczu baseballowego, na boisko wchodzi dziwnie zachowujący się, uzbrojony mężczyzna. Jego wzrok wydaje się pusty, on sam nieobecny jakby niektóre funkcje mózgu zostały na chwilę zaciemnione. Z tego szaleńczego transu stara się go wybudzić szeryf Dutton. Niestety, jedyną metodą powstrzymania agresywnego farmera okazuje się zastrzelenie go. Kiedy szeryf zaczyna przeżywać rozterki natury moralnej, inny mieszkaniec sennej mieściny ze stoickim spokojem morduje całą swoją rodzinę. Dziarski stróż prawa i jego zastępca postanawiają odkryć, co kryje się za dziwnymi przypadłościami niesprawiających do tej pory kłopotów mieszkańców Ogden Marsh. Śledztwo prowadzi ich do zatrutego ujęcia wody pitnej. Mimo usilnych próśb burmistrz miasteczka lekceważy całą sytuację. Nim zapadnie noc agresywni farmerzy, uzbrojeni w widły, tasaki i pozostały arsenał broni znajdującej się na wyposażeniu szop, wylęgną na ulice dać upust żądzy krwi...

Twórcy zdecydowali się na pakiet oszczędnościowy, pozostawiając w centrum uwagi tylko trójkę bohaterów. Brakuje emocji targających większą grupą, poddaną stresowej i niecodziennej sytuacji, w której stawką jest życie. Panika jest ledwo dostrzegalna, mimo szybko postępującej zarazy ulice wydają się puste, a powinno być raczej odwrotnie. Gdzie podziali się pozostali zarażeni? Można domniemywać, że znajdują się w tej części miasteczka, w której akurat szczęśliwym zbiegiem okoliczności nie rozgrywa się akcja filmu.

Eisner na początku buduje napięcie poprzez ukazanie kolejnych przypadków obłąkania, co wychodzi mu całkiem nieźle. Należy zaznaczyć, że zarażeni stają się ekstremalnie agresywni, ale w przeciwieństwie do typowych zombie nie tracą do końca poczucia świadomości. Nie łakną też ludzkiego ciała (nie znajdziecie tu zombiaka konsumującego ludzkie udko) – chcą jedynie mordować przy wykorzystaniu szerokiej gamy broni. Tłumione głęboko w umyśle zadry i emocje, spotęgowane przez działanie wirusa, wydają się być motorem napędowym agresji i braku opamiętania. Zdaje się, że pierwiastek szaleństwa cudem nie dotyka głównej trójki. Komuż innemu kibicowałby widz? Licząc na zaskakujący finał możecie nie zauważyć, że lecą już napisy końcowe.

Sięgając po sprawdzony asortyment chwytów służących do wystraszenia widza, Eisner stosuje powtarzalne struktury fabularne, które tylko w niewielkim stopniu modyfikuje na potrzeby produkcji. W kilku momentach zyskuje zamierzony efekt, można podskoczyć na fotelu, jednakże wprowadza też zbyt wiele nieścisłości, banałów, wypaczających niektóre sceny. Zapomina, że jego bohaterowie to tylko ludzie.

Reasumując, zanim sięgnięcie po „Opętanych”, chyba warto najpierw zapoznać się z pierwowzorem Romero, który w swoich dziełach często potępiał rasizm, krytykował konsumpcjonizm, a także badał wpływ napiętych sytuacji na zachowanie i relacje jednostek. Współczesne horrory są sprawnie skrojonymi przerażaczami, niewznoszącymi się ponad granice przeciętnej rozrywki. A szkoda.

 5/10

Tytuł: "Opętani"

Reżyseria: Breck Eisner     

Scenariusz: Scott Kosar, Ray Wright     

Obsada:

  • Timothy Olyphant
  • Danielle Panabaker
  • Radha Mitchell
  • Joe Anderson
  • Christie Lynn Smith
  • Preston Bailey

Zdjęcia: Maxime Alexandre

Montaż: Billy Fox   

Kostiumy: George L. Little

Dźwięk: Whit Norris

Czas trwania: 100 minut.

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...