"Sherlock Holmes" - recenzja
Dodane: 03-01-2010 17:24 ()
Przyznam szczerze, że nigdy nie przeczytałem choć jednej książki o przygodach Sherlocka Holmesa, a jeżeli oglądałem adaptację którejś z nich w przeszłości, to bardzo nieuważnie. Nie mam więc kompletnie pojęcia, czy i w jaki sposób Guy Ritchie zniekształcił, a może uwspółcześnił, sławną postać detektywa. Skuszony zwiastunem wybrałem się do kina - ten film nie mógł być niewypałem, ponieważ Robert Downey Jr. ma za dobrą passę ostatnimi czasy.
Kto jak kto, ale Guy Ritchie potrafi robić ciekawe filmy. Cenię sobie jego humor oraz wiele wątków misternie ze sobą splecionych na wielu płaszczyznach. Humor jest obecny, wielowątkowość także... i choć reżyser nie swawoli sobie tak, jak w innych przypadkach, „Sherlock Holmes” jest obrazem, który absolutnie trzeba zobaczyć - w kinie czy na DVD. Co prawda Robert Downey Jr. nie pasował mi do roli statecznego (takie jest moje wyobrażenie) detektywa, a Jude Law do roli doktora Watsona, skoro w większości filmów grywa lowelasów, ale... obaj to przecież dobrzy aktorzy!
Sherlock Holmes - obdarzone encyklopedyczną wiedzą i analitycznym umysłem, ekscentryczne indywiduum, które przez swoją niewyparzoną gębę oraz wrodzoną ciekawość ładuje się w różnego rodzaju kłopoty, z których wykaraskać mogą go: spryt, umiejętności bokserskie albo...
Doktor Watson - weteran wojenny, utykający na jedną nogę. Niezależnie od tego, czy przeprowadza sekcję czy rozkwasza komuś nos - jest wiernym kompanem Holmesa, często służący pomocną dłonią i radą w innych sytuacjach (Sherlock nadużywa alkoholu i popada w apatię albo zajmuje się bzdurnymi pomysłami, jeżeli nie ma żadnego zajęcia - testowanie tłumika do rewolweru w swoim pokoju tudzież środka usypiającego na psie, to tylko niektóre z nich).
Anglia za czasów Holmesa posiada swoisty urok. Jest brudna, posępna, ale na swój sposób - piękna. Osobiste skojarzenia? „Vidocq” i „From Hell”. Fani obydwu filmów będą w swoim żywiole. Obserwowanie obu panów, którzy stanowią zgraną parę, chociaż tak naprawdę Holmes jest strasznym utrapieniem dla statecznego Watsona, to prawdziwa przyjemność. Niekiedy denerwuje szybki montaż czy też kwestie wypowiadane przez aktorów z prędkością karabinu maszynowego, ale ogólne wrażenie jest bardzo pozytywne. Poświecono tyle samo uwagi części kryminalnej, co tej wyładowanej akcją bądź humorem.
Ciekawym zabiegiem było zastosowanie "przemyśleń i planów" Holmesa jako osobnych scen w filmie. Mamy więc pokazaną w zwolnionym tempie i opatrzoną komentarzem strategię bokserską słynnego detektywa bądź też jego wytłumaczenie wydarzeń, które już miały miejsce. Wszystko w produkcji ma sens i jest pokazane od początku, ale widz albo czegoś nie wie, albo daje się wprowadzić w błąd. Praktycznie wszystkie postaci zdają się być istotami z krwi i kości, niemal każda ma jakieś charakterystyczne cechy, i choć można je lubić albo nienawidzić - nie sposób o nich zapomnieć. Oczywiście prym wiedzie ujmujący Holmes - trochę łajdak, trochę kombinator (Watson dodałby jeszcze, że pasożyt, ale i on ma na sumieniu uzależnienie...), ale jednak nieprzekupny stróż prawa, dążący do celu nie zważając na zagrożenie życia. Jeżeli pragniecie się rozerwać przy dobrym filmie ze świetną muzyką – idźcie do kina na „Sherlocka Holmesa”!
Nie chcę zdradzać szczegółów fabuły - pozostaje mi polecić ten obraz fanom kina awanturniczego, trochę w stylu Indiany Jonesa, a także tym, którym spodobał się wspomniany wcześniej „Vidocq”. Nie wiem jak „Sherlocka Holmesa” odbiorą jego ortodoksyjni fani... mogą nie być tak wyrozumiali jak ja. Jeżeli miałbym się czepiać błędów, to trochę nienaturalnie wyglądało niebo w końcowych scenach filmu. Było zbyt sztuczne, zalatywało blue-boxem.
7/10
- Zobacz także drugą recenzję "Sherlocka Holmesa"
Tytuł: "Sherlock Holmes"
Reżyseria: Guy Ritchie
Scenariusz: Michael Robert Johnson, Simon Kinberg, Anthony Peckham
Obsada:
- Robert Downey Jr
- Jude Law
- Rachel McAdams
- Kelly Reilly
- Mark Strong
- William Hope
- Eddie Marsan
- Robert Stone
Muzyka: Hans Zimmer
Zdjęcia: Philippe Rousselot
Montaż: James Herbert
Kostiumy: Melissa Meister, Jenny Beavan
Czas trwania: 129 minut
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...