Recenzja książki "Gdzie czas to pieniądz" Step Swainston
Dodane: 12-11-2006 10:51 ()
Powrót do Czterech Krain.
Steph Swainston, na fali popularności pierwszej części opowieści o wojnie z Insektami, powraca do Czterech Krain. Zaczynając czytać „Gdzie czas to pieniądz”, obawiałam się, czy autorka nie zeszła poniżej poziomu „Roku naszej wojny”. Nie zawiodłam się. Druga część jest równie dobra, jeśli nie lepsza niż poprzedniczka.
Kilka miesięcy po wydarzeniach kończących część pierwszą, Kometa Jant wraca po urlopie na Zamek, by być świadkiem pojedynku Deszczu Gija Amiego i młodego fechmistrza Strzyżykka. Sama walka opisana jest na prawie dziesięciu stronach, ale jakże porywający to opis! Niestety, nieco niewykonalny w rzeczywistości. Dość powiedzieć, że walczący trzymali rapiery w ręce lewej, zaś lewaki w prawej! Do tego dziwne pozycje i cięcia... Nasunęło mi się skojarzenie z opisami walk u Sapkowskiego. Podobnie były wspaniałe i z rozmachem, ale co z tego...
Gij Ami przegrywa w oficjalnym Wyzwaniu, tym samym zostaje zdetronizowany jako Deszcz, co będzie brzemienne w skutki, ale jednocześnie nie jest powodem wezwania Komety na Zamek. Podczas przyjęcia z okazji nadania tytułu Strzyżykkowi, Ata Dei, prezentuje głównemu bohaterowi rozkaz Cesarza, wysyłający Posłańca, Żeglarkę i Łucznika z misją dyplomatyczną na nowo odkrytą przez Atę wyspę - Tris. Płynie z nimi także pełen entuzjazmu Fechmistrz Deszcz Strzyżykk Bury.
Wątki dotyczące osobistego życia bohaterów zostały pogłębione. Dopiero w tej powieści poznajemy szczegóły dzieciństwa i młodości Janta oraz historię jego przyłączenia się do Kręgu. Autorka zrobiła dogłębną analizę psychologiczną stworzonej przez siebie postaci. W poprzedniej części rozstajemy się z Jantem uwolnionym od nałogu brania koty. Teraz podróż morska, której Kometa panicznie się boi, sprawia, że wraca do nałogu. Swainston bardzo wnikliwie opisała mechanizm wpadania w nałóg, opadania na dno i podnoszenia się znów na własne nogi. To wszystko możemy prześledzić na przykładzie Janta i, co lepsze, z jego perspektywy! Czasami aż trudno nie odczuć bólu, który towarzyszy głodowi narkotykowemu.
Bardzo ciekawie jest także przedstawiony proces asymilowania się nowego Nieśmiertelnego w Kręgu. Jak bardzo „świeża krew” jest potrzebna tym, którzy zastygli w czasie. Strzyżykk jest młody, pełen zapału do naprawiania świata, ma jeszcze podejście śmiertelnika do niektórych spraw. Nie zawsze może się odnaleźć wśród ludzi, z których najmłodszy ma ponad dwa wieki na karku.
Podczas czytania tej książki, czytelnik staje się świadkiem powstania z kolan i upadku największych. Okaże się, że nie wszystko jest tym, na co wygląda, a pod owczą skórą może kryć się pysk kojota. Nieco więcej dowie się także o samym Cesarzu Sanie i odejściu Boga, a także o prawdziwych motywach kierujących założycielem Kręgu. Fantastycznie pokazana jest druga, bardzo ludzka twarz Cesarza, który, mimo ciężaru kilku dziesiątek wieków, pozostał człowiekiem z własnymi pragnieniami i dążeniami.
Na pochwałę zasługuje także wnikliwe studium systemów politycznych i porównanie ich na przykładzie Tris i Czterech Krain. Nieźle wyszło zestawienie dwu przeciwstawnych systemów wartości: z jednej strony żądni złota Nieśmiertelni i zwykli marynarze, z drugiej pławiący się w drogich kamieniach i szlachetnych metalach Trisjanie, dla których jedyną prawdziwą wartością jest ich czas i wykonana praca. Autorka dogłębnie przeanalizowała wpływ obu systemów na siebie i wyciągnęła ciekawe wnioski, które umieściła na kartach powieści. Warto zapoznać się z tym studium.
Dobrze też przedstawiony jest mechanizm wojny domowej i buntu. Oczywiście znawcy mogą mieć pewne zastrzeżenia co do niektórych rozwiązań zaproponowanych w powieści, ale prawem autorki jest wybrać to, co uznała za stosowne. Naprawdę mocno przeżywa się każde posunięcie Zamku i buntowników.
Wszystko to umieszczone jest w znanym nam już świecie, będącym mieszanką „Alicji w Krainie Czarów” i plastikowych, amerykańskich horrorów z lat osiemdziesiątych. Znów też trafimy do Przejścia, a nawet powędrujemy do Vista Marchan, świata przeogromnych węży morskich i styngowanych, które rzeźbią w wodzie i porozumiewają się śmiechem. Jant znów będzie umykał przed Zębatymi, którzy tym razem będą chcieli zrobić z niego napęd do sportowego samochodu, znów odwiedzi Wieczny Targ, a nawet zaprzyjaźni się z olbrzymią rekinką, Estragoną, z innego świata, który połączony jest z Krainami wspólnym oceanem. Wszystko po to, by znów uratować Cztery Krainy, oczywiście w pojedynkę i to w ostatniej chwili. Ale czyż nie lubimy wszyscy opowieści o wielkich czynach? Wszystko to okraszone odrobiną cynicznego humoru Janta Shiry, który po zażyciu koty robi się nadzwyczaj elokwentny.
Jeśli chodzi w warstwę językową powieści, zawiodła trochę redakcja. Wciąż widoczne są w druku podkreślenia korektorów, znaleźć można także sporo literówek. Jest tego więcej niż w „Roku naszej wojny”, a szkoda, bo psuje to ogólne wrażenie z czytania.
Podsumowując: jeśli chcecie poczytać więcej o przygodach Komety i innych Nieśmiertelnych, jeśli wciąż Wam mało jego cynicznych komentarzy, jeśli ciekawią Was losy Czterech Krain i Przejścia, jeśli łakniecie dobrych scen batalistycznych i porywających opisów wydarzeń, sięgnijcie po „Gdzie czas to pieniądz”. Odradzam jednak czytanie tej książki bez znajomości „Roku naszej wojny”. Jakby powiedział Jant „to eszajsko dobra książka”!
Polecam!
Lidia 'Ogoniok' Gorzkowska
Tytuł: Gdzie czas to pieniądz
Tytuł oryginału: No Present Like Time
Autor: Steph Swainston
Wydawnictwo: Solaris
Rok i miejsce wydania: 2006, Olsztyn
Liczba stron: 478
Wymiary: 125 mm x 195 mm
Okładka: miękka
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...