Nawikon 2009 - relacja

Autor: Magdalena "Wesoła Magda" Kącka Redaktor: S_p_i_d_e_r

Dodane: 15-10-2009 11:43 ()


Rzeszowskie konwenty są niewielkie, o przyjacielskiej i ciepłej atmosferze, posiadają swoje grono stałych zwolenników. Ostatni Nawikon pokazał jednak, że nie warto osiadać na laurach i że na markę pracuje się każdego roku. 

 

Nie-bajka

 

Do Rzeszowa przyjechałam już po raz czwarty i po raz kolejny musiałam kląć na podwarszawskie korki, które skutecznie wydłużyły mi podróż na konwent. Gdy już dotarłam do stolicy Podkarpacia, musiałam pokonać jeszcze jakieś 40 minut piechotą, by dotrzeć na teren szkoły. Sama lokalizacja konwentu pozostawia wiele do życzenia. Knajpa konwentowa była umiejscowiona w sporej odległości od szkoły, co razem z brzydką pogodą skutecznie odstraszało potencjalnych amatorów cięższych trunków (w knajpie nie było też żadnego jedzenia – przyp. Red.). Na dodatek do informatora nie dołączona była żadna mapa, która umożliwiałaby dotarcie do Piwniczki Rycerskiej.

 

Darth Vader z okienka

 

Sam informator posiadał podstawowe informacje, które powinien posiadać, czyli tabelkę z programem, mapkę szkoły i opisy poszczególnych punktów programu. W piątek oraz niedzielę atrakcje odbywały się w 4 blokach tematycznych – bloku ogólnym, starwarsowym, RPG oraz konkursowym. W sobotę blok starwarsowy zamienił się w bajkowy i pojawił się jeszcze jeden, piąty - blok ogólny. Program nie wszystkim wydawał się jednakowo atrakcyjny. Spotkałam się z opiniami, że jest nieciekawy, ja jednak nie mogę tego powiedzieć Byłam usatysfakcjonowana programem – odwiedziłam kilka ciekawych prelekcji i wygrałam parę nagród w interesujących konkursach. Na wyróżnienie zasługują szczególnie absurdalna polska edycja "Whose line is it anyway" oraz konkurs bajkowy Słowika, po którym chyba wszyscy bardziej pokochają Walta Disneya. 

 

Monsters Inc. 

 

Sama bajkowa konwencja konwentu okazała się ciekawym pomysłem. Specjalne grafiki informatora i plakatu, czy bajkowy program to w sumie niewiele, ale widok Homika przemykającej po korytarzach w przebraniu wróżki sprawiał, że wszystkim robiło się cieplej na sercu. Prelekcje bajkowe okazały się być najpopularniejsze z wszystkich, zaś jedną z atrakcyjniejszych było spotkanie z Jakubem Ćwiekiem, który wyjaśnił między innymi dlaczego wszyscy mamy traumę po baśniach Andersena oraz jak uśpić dziecko, które boi się potwora mieszkającego w szafie. 

 

Games Shop 

 

Tym, czego nie może zabraknąć ostatnio na żadnym konwencie jest Games Room. Ten był niestety na konwencie fatalny. Zorganizował go sklep Trik-Trak i w zasadzie ciężko powiedzieć jak funkcjonował. Było to stanowisko złożone z niewielkiej ilości znanych gier (chociaż brakowało kilku gier-gwoździ), które równocześnie pełniło funkcję sklepu. Gry można było wypożyczyć na dowód tożsamości, ale tylko te rozpakowane, bo inne szkoda otwierać (czasami jednak udawało się namówić obsługę na otwarcie, np. nowego Space Hulka czy Warhammer: Invasion – przyp. Red.). Panowie ze sklepu wprawdzie chętnie objaśniali zasady gier, ale Games Room nie przyciągał uczestników. Samych tłumów na konwencie zresztą nie było - przybyło około 300 osób, chociaż wydawało się, że jest ich znacznie mniej. 

 

Sen jest dla słabych 

 

Na konwencie. oprócz bloków tematycznych, zapewniono pokazy rycerskie, ASG i fireshow, 4 LARPy, udostępniono salę konsolowa, dwie sale gier bitewnych oraz umożliwiono granie w gry RPG. Osoby, które chciały wystartować w turniejach gier planszowych również miały okazje, ale Trik-Trak organizujący turnieje wywiesił informacje dopiero w sobotę (co było dosyć niewygodne, zwłaszcza dla tych, którzy chcieli zagrać w Hexa, który rozpoczął się w sobotę o 10:00). W nocy odbył się także spontanicznie zorganizowany kilkunastogodzinny maraton Mafii.

 

Nie mogę Ci pomóc, jestem orgiem

 

Obraz konwentu z powyższego opisu rysuje się może dosyć pozytywnie, jednak jak zawsze wygląda to pięknie tylko w teorii. Tym, co naprawdę przeszkadzało w konwencie był brak ludzi – sale prelekcyjne często świeciły pustkami, w Games Roomie zajęta była 1/3 stolików. Na konwencie panowała też atmosfera zupełnego rozleniwienia. Organizatorzy oraz obsługa nie potrafili odpowiedzieć na proste pytania, ani nawet nie starali się zdobyć na nie odpowiedzi. Na Nawikonie, jak to na Nawikonie, wszyscy się znają, jednak czasem naprawdę warto pokazać, że nie robimy zjazdu znajomych po latach, a naprawdę fajną imprezę promującą fantastykę.

 

Redakcja tekstu i śródtytuły: Spider

 

Zachęcamy także do obejrzenia fotorelacji wykonanej przez Spidera.

 

Serwis Paradoks był patronem medialnym imprezy.

 

 

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...