Wywiad z Edvinem Volinskim
Dodane: 08-10-2009 15:10 ()
Paradoks: Czy możesz przybliżyć szczegóły najnowszego albumu serii „Biocosmosis”?
Edvin Volinski: „Evilive” jest przede wszystkim pierwszym albumem, gdzie prezentujemy, a przynajmniej postaraliśmy się wreszcie pokazać, na czym polegają bitwy nowej generacji. To jest o tyle trudne do przedstawienia, ponieważ na tych statycznych kadrach jest ciężko ująć pojazdy poruszające się we wszystkich kierunkach, a ludzie nie za bardzo mają to z czym porównać. Jak widzisz pojazd, który wygląda standardowo, i gdzieś tam strzela, to porównujesz go do tego co znasz - z „Gwiezdnych Wojen” czy „Star Treka”, a tutaj są pojazdy poruszające się w sposób, którego nikt jeszcze nie widział. Troszkę było to trudne, ale mam nadzieję, że udało się nam to na tych pierwszych dziesięciu stronach albumu, gdzie jest ta bitwa na samym początku, a w zasadzie mała potyczka, w miarę zaprezentować. Są odpowiednie komentarze, które to powinny jakoś w miarę wyjaśnić. Zamierzamy to kontynuować w „Atlanie”, w której będzie już bardzo dużo bojowców, walki i tego wszystkiego. Dlatego „Evilive” to jest dopiero wstęp, ale jest to tak jak mówię, pierwszy album, w którym udało nam się to zaprezentować. Było trudno stąd mieliśmy półroczny poślizg, bo chodziło o to, żeby to nabrało dynamiki. Jak już mieliśmy skończony materiał, to nadal nie był to dobry efekt, więc potem jeszcze w miarę postprodukcji postarałem się wpłynąć na drugi i trzeci plan. Tam można zauważyć takie rozmycia, które najpierw wprowadziliśmy próbnie, ale wszyscy to zaakceptowali, że to rzeczywiście fajnie wygląda, więc już reszta była zrobiona w tym stylu i chcemy to dalej kontynuować w „Atlanie”.
P: Może powiesz krótko o fabule „Evilive”.
E.V.: Cała fabuła w tym albumie zaczyna się powoli zazębiać, tzn. zmierza ku końcowi, scenie kulminacyjnej. Wszystko nabiera tempa, „Evilive” to wstęp do „Atlany”. Pojawią się oczywiście nowi Preventorianie, którzy są w pancerzach ultimatum. Stworzyliśmy też armię, która jest w stanie ich pokonać, co jest novum dla tego świata, bowiem Prevertorianie zawsze byli uznawani za niepokonanych. Sporo się dzieje, a w dodatku fabuła jest związana z akcjami tych wszystkich mocy – Mancestor, hydra to wszystko tam się dzieje, więc myślę, że album jest bardziej dynamiczny w porównaniu do „Quiciuqa” i taki był nasz zamiar. „Evilive” właśnie miał być taką kontrą i trochę nawiązywać do „Savasa”, gdzie również było dużo dynamicznej akcji.
P: Kiedy możemy się spodziewać „Atlany” i czy planowana jest kolejna antologia?
E.V.: „Atlanę” planujemy na kolejne MFK, a z antologią to jest rzeczywiście problem, bo planowaliśmy może najpierw wydać antologię, a potem „Atlanę” na samym końcu, ale tak szczerze powiedziawszy zobaczymy jak nam to „w praniu” wyjdzie. Chcielibyśmy wszystko zakończyć w przyszłym roku, taki jest plan, ale zobaczymy jak to wyjdzie. Dokładamy wszelkich starań, by „Atlana” była rzeczywiście fajna, a jeszcze musimy pokazać bitwę o Altomerrę, przynajmniej w telegraficznym skrócie, gdzie już będą bojowce naprawdę zaawansowane i nowoczesne. Jest to wstęp do całej wojny i tu nie ma już miejsca na taryfę ulgową, także będziemy kłaść spory nacisk, aby to dobrze wyglądało. Tutaj część komiksu będzie się działa dwa lata później niż „Evillive”, a potem bitwa rozegra się dziesięć lat później, więc musi być widoczny rozwój technologiczny. Będzie co robić, więc postaramy się to w przyszłym roku zakończyć.
P: Jakie były opinie na Zachodzie po premierze „Enona” w „Heavy Metalu”?
E.V.: Opinii było niewiele, poza gratulacjami. Nikt do nas specjalnie nie pisał. Z tego, co udało mi się znaleźć w Internecie, to napisali „hard rock, but not heavy metal”, więc jest dobrze, ale jeszcze nie jest krwiście. Spotkałem się z opiniami, że „Biocosmosis” to bardziej amerykański komiks i jest bliższy tamtemu rynkowi niż francuskiemu.
P: Macie na swoim stoisku koszulki, kiedyś była mowa o innych gadżetach, jak jest z tym obecnie?
E.V.: Nowe wzory koszulek na pewno pojawią się w związku z nowym albumie. Myślimy o figurkach, dodawanych do zestawów kolekcjonerskich, które planujemy na sam koniec jak już będą wszystkie albumy. Będziemy je promować, dodawać coś ekstra i tu jest pomysł na figurki, ale szczerze powiem to jest wszystko na razie w dalszych planach. To jest pytanie do wydawcy, w co byłby gotowy zainwestować. Kombinujemy, myślimy, ale nie mogę de facto nic konkretnego powiedzieć.
P: Czy nadal trwają starania o wydanie serii „Biocosmosis” za granicą?
E.V.: Tak, oczywiście, ale po wielu rozmowach z ludźmi w Angoulême i tutaj w Warszawie doszliśmy do wniosku, a dokładnie prawda jest taka, że trzeba mieć zamknięty album, bo oni nie chcą zainwestować w produkt, który jest dla nich produkowany w kraju niskiego zaufania, a niestety tak Polskę oceniają. Mówiąc na zasadzie niskiego zaufania mam na myśli sytuacje, że autor może umrzeć, mieć wypadek, czy rysownik czy firma zbankrutować i oni nie mają nad tym żadnej kontroli. To nie tak, jak słynne francuskie wydawnictwa, gdzie różni ludzie z różnych krajów kupują, sprzedają prawa, a znany dom wydawniczy ma wielu autorów i rysowników, że zawsze istnieje szansa kontynuacji i ktoś może zająć czyjeś miejsce. My jesteśmy dla nich totalną niewiadomą i nikt nie chce inwestować w coś, nad czym nie ma kontroli i pewności, że zostanie ukończone. Najpierw musimy skończyć serię to wtedy wiadomo, że jest zamknięta i wydawca zagraniczny otrzymuje do ręki cały produkt. Po skończeniu „Atlany”, czyli za jakieś dwa lata będziemy jeździć z serią, prezentować, jak najbardziej jesteśmy chętni publikować ją za granicą. Nawet jak się komuś spodobała, to zawsze nam mówili, że musi być skończona.
P: Pierwotnie „Biocosmnosis” było planowane na piętnaście albumów, trzy serie po pięć, czy nadal tak to wygląda?
E.V.: Taki był projekt, bo chodziło o to, żeby pokazać cały konflikt z różnej perspektywy. Jednak w przeciągu tych paru lat jedne rzeczy okazały się ciekawsze, inne mniej. Legion jest ciekawy, Preventorianie również, ale już kwestie polityczno-planetarne są już mniej interesujące, więc te priorytety trochę się nam poprzestawiały i wiemy już co kontynuować, a co nie jest popularne. Jeżeli będzie kontynuacja to wchodzimy w serię Preventorianie, aby pokazać jak ta jednostka powstała. Natomiast serię Delegarci, która była też wspominana na początku, na razie zdecydowanie odpuszczamy, ponieważ pokazanie sytuacji z tej perspektywy nie byłoby ciekawe. Jeżeli byśmy się zastanawiali, co w przyszłości jeszcze pokazać, to już raczej byłaby wojna, czyli coś efektownego, więcej akcji, bo wiele się wydarzy - Entirum się rozpadnie, powstanie zjednoczenie niezależnych planet, przyleci ktoś z innej galaktyki, w ogóle sporo pomysłów wydaje się nam interesujących do pokazania i właśnie w to byśmy weszli.
P: Czy były już poczynione jakieś kroki w tym kierunku?
E.V.: Jakiś krótki konspekt napisałem do Preventorian. Będziemy starali się promować i drążyć ten temat, ale to będzie zależało od sprzedaży obecnej serii w Polsce i na zachodzie. Niewątpliwie są plany, są chęci, są ludzie do zrobienia, ale wszystko opiera się zawsze o finanse, czy inwestycja ma sens i czy się zwróci.
P: Dziękuję za rozmowę.
E.V.: Dziękuje również.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...