"Strażnicy" - recenzja druga

Autor: Piotr Florek Redaktor: Motyl

Dodane: 10-03-2009 06:12 ()


 

 

 

"Strażnicy" to jedyna premiera tego roku, której naprawdę niecierpliwie wyczekiwałem. Wszystkie przecieki z obozu reżysera były naprawdę zachęcające. Wypowiedzi Zacka Snydera świadczyły, że jest on całkowicie zdeterminowany, by odtworzyć w jak najwierniejszej postaci głębię komiksowej fabuły; zdjęcia z planu potwierdzały, że nie są to tylko puste deklaracje; a obsada wydawała się być wręcz idealnie dobrana. Potem pojawiły się pierwsze zwiastuny -- i podniosły poprzeczkę jeszcze wyżej. Wyglądało na to, że niemożliwe stało się, i dostaniemy genialną adaptację jednej z najbardziej odlotowych komiksowych historii. 

Jak więc czułem się po 157 minutach seansu? Przede wszystkim, nieco oszołomiony. Oglądanie "Strażników" było prawdziwą ucztą wizualną i intelektualną... ale jednocześnie nie byłem pewien, czy jest to naprawdę dobry film. 

Na pewno "Strażnicy" Snydera są adaptacją niezwykle wierną. Na ekran zostały przeniesione w prawie wszystkie elementy (fabularne i wizualne, a nawet muzyczne) komiksu, a te które zostały wycięte (przede wszystkim intertekstualna "Klątwa Czarnej Perły" i morderstwo Hollisa Masona) i tak trafią na DVD. 

W filmie widzimy nawet więcej niż w komiksie - bo Snyder zdecydował się pokazać na pierwszym planie to, co oryginalnie było tylko zasugerowane bądź opisane w materiałach dodatkowych. Te nieliczne momenty, w których reżyser musiał wyjść poza materiał Moore'a i Gibbonsa, pokazują jak doskonałym jest on imitatorem, i jak dobrze czuje dwudziestowieczną mitologię. Przykładem może być scena zabójstwa Kennedy'ego, odtwarzająca klatka po klatce film Zaprudera, z Komediantem w roli drugiego strzelca z Grassy Knoll. Oklaski należą się również za pomysł zakończenia filmu, nieco zmieniony w stosunku do komiksu, moim zdaniem bardziej przekonujący i gorzki.  

"Strażnicy" to jednak nie tylko adaptacja, ale przede wszystkim film, który należy oceniać w oderwaniu od oryginału - i tutaj ta drobiazgowa wierność niekoniecznie musiała wyjść mu na zdrowie. Skomplikowana fabuła "Strażników" momentami trochę się rozsypywała, i dzieło Snydera zmieniało się w ciąg rozłączonych, porozrzucanych chronologicznie epizodów. Znając komiks byłem w stanie zorientować się, o co chodzi, ale wciąż miałem wrażenie, że konstrukcja i sposób prowadzenia fabuły kuleje. 

Bardzo trudno było też identyfikować się z kimkolwiek - co przy lekturze komiksu nie jest konieczne, ale w kinie przeszkadza. Snyder nie pozwala widzowi ani na moment zapomnieć, jak bardzo "anty" są jego bohaterowie, a jedyni w miarę normalni Strażnicy: Daniel i Laurie wydają się bladzi na tle Rorschacha i Komedianta. Dodajmy do tego sporą dawkę przemocy pokazanej w wyjątkowo obrzydliwy sposób, i możemy zrozumieć dlaczego "Strażnicy" nie są łatwym w odbiorze filmem. 

Nie jestem rozczarowany dziełem Snydera - zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie nikt nie byłby w stanie zrobić tego nawet w połowie tak dobrze jak on. Jego "Strażnicy" są wspaniałym hołdem dla komiksu, ale musiałbym się poważnie zastanowić, zanim poleciłbym komuś pójście na niego do kina. Nawet jeśli ja świetnie się na nim bawiłem.

 7/10

 

Tytuł: "Strażnicy"

Reżyseria: Zack Snyder   

Scenariusz: Alex Tse, David Hayter   

Na podstawie komiksu "Watchmen" Alana Moore'a (scenariusz) i

Dave'a Gibbonsa (rysunek)

Obsada:

  • Malin Akerman - Laurie Jupiter alias Silk Spectre II
  • Billy Crudup - Jon Osterman alias Dr Manhattan
  • Matthew Goode -    Adrian Veidt alias Ozymandias
  • Jackie Earle Haley - Walter Kovacs alias Rorschach
  • Jeffrey Dean Morgan - Edward Blake alias The Comedian
  • Patrick Wilson - Dan Dreiberg alias Nite Owl II
  • Carla Gugino - Sally Jupiter alias Silk Spectre  
  • Matt Frewer - Moloch
  • Stephen McHattie - Hollis Mason alias Nite Owl I
  • Laura Mennell -    Janey Slater

Muzyka: Tyler Bates      

Zdjęcia: Larry Fong   

Montaż: William Hoy   

Kostiumy: Kym Barrett, Michael Wilkinson    

Czas trwania: 163 minuty


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...