"Suppli" tom 4 - recenzja

Autor: Dominika Malecka Redaktor: Motyl

Dodane: 05-03-2009 18:56 ()


Kiedy seria „Suppli” ukazała się w Polsce dzięki wydawnictwu Hanami zastanawiałam się czy czytelnicy są gotowi na podobny rodzaj mangi, momentami śmieszną, poważną historię skierowaną przede wszystkim do kobiet. To płeć piękna odgrywa w tym tytule decydującą rolę. Na przykładzie Minami i jej przyjaciółek odkrywamy kulisy pracy w agencji reklamowej – stresującej, męczącej, a chwilami nawał zajęć wydaje się być nie do przezwyciężenia. A gdzie miejsce na miłość?

Nie jest lekko, a problemy i wątpliwości bohaterki nieświadomie przenoszą w sferę swoim intymnych przeżyć. Niby nie powinno się łączyć obowiązków służbowych z miłością, ale co tu począć, skoro natarczywy Amor wysyła strzały na lewo i prawo nie bacząc nawet, kogo trafią.

Kobiety z firmy Fujii przeżywają miłosne zauroczenia albo niebezpieczne mezalianse. Mari Okazaki śmielej zagłębia się w świat bohaterek mangi, wykorzystując wszelkie możliwości, jakie daje jej wprowadzenie do fabuły pobocznych charakterów. Stara się nie tylko przybliżyć w najmniejszym detalu specyfikację pracy i zachowania panujące w agencji reklamowej, ale także skupia się na pozostałych postaciach, na co dzień przewijających się w życiu Fujii. Misternie buduje cały świat zależności wokół głównej bohaterki, co prowadzi do licznych miłosnych rozterek jej koleżanek, a akcja „Suppli” zaczyna się dynamicznie rozpędzać. To już nie tylko Minami pozostaje w orbicie zainteresowań Okazaki, ale pozostałe postacie zyskują na znaczeniu i zaczynają odważnie konkurować z główną bohaterką. Na każdym kroku dostrzegamy ich niedojrzałość emocjonalną i wahania. Raz są niedostępni, a innym razem rzucają się bezwiednie w karuzelę uczuć. Każdy z nich potrzebuje ciepła drugiej osoby niczym rośliny promieni słonecznych. Minami coraz częściej zaczyna przebywać w towarzystwie bezpośredniego Sahary, który nie kryje się ze swoimi uczuciami, a Yugi zakochuje się w Kodzie. Spirali uczuć nie ma końca.

Autorka doskonale porusza się pomiędzy rzeczywistością a sennymi metaforami, które nadają „Suppli” poetyckiego wymiaru. Kiedy dopracowane i wyraziste rysunki ustępują miejsca rozmytym i rozmarzonym planszom otrzymujemy niedostrzegalną dotąd stronę „Suppli” – magiczną, oniryczną wręcz perfekcyjną. Decydującą rolę w tym procesie odgrywa kadrowanie, które pozwala nam zaobserwować każde ruchy, najmniejsze gesty i mimikę bohaterów. Autorka portretuje postacie z fotograficzną dokładnością. Sporo plansz mogłoby stanowić całkiem udane zdjęcia. Kreska Okazaki jest przejrzysta o pociągnięciach tak delikatnych, że można poczuć ulotną atmosferę plansz. Trudno sobie wyobrazić lepszy styl rysunków dla tej pozycji.

Życie każdego z nas zmienia się w błyskawicznym tempie, nie wiemy, co przyniesie nam jutro. Jednego dnia przekonujemy się, że nie jesteśmy już kochani, aby zaraz następnego poranka doświadczyć tego wspaniałego uczucia. Właśnie na takich prostych wzruszeń Okazaki opiera fabułę serii. Doskonale czuje się w roli eksperta i doradcy w sprawach sercowych, a jednocześnie nie pozwala za bardzo zepchnąć na dalszy tor istotnych aspektów dotyczących agencji reklamowej. To w niej kipi życie towarzyskie, które na co dzień jest przysłaniane przytłaczającą ilością obowiązków służbowych. Na razie autorce udaje się zachować harmonię i zapanować nad emocjami swoich bohaterek. Co jednak się stanie, gdy nadmuchiwany balon miłości wreszcie pęknie? Czy poniesie ze sobą Fujii i jej przyjaciółki? A może wszystkie spotka ponownie gorycz rozczarowania? Nie pozostaje nic innego, tylko czekać na kolejne tomy „Suppli”. Zaręczam wam, że warto.

 

 

Tytuł: „Suppli 4”

Scenariusz: Mari Okazaki

Rysunek: Mari Okazaki

Wydawca: Hanami

Format: 150 x 210 mm

Objętość: 192 strony

Seria: Suppli

Wydanie: I

Oprawa: Miękka

Cena: 26 zł.

Dziękujemy Wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...