"21" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 08-06-2008 13:46 ()


 

Powiada się, że matematyka to najbardziej uniwersalny język, którego podstawy zna praktycznie każdy. Elementy algebry w połączeniu z genialnym umysłem mogą dać naprawdę zdumiewający efekt. Najnowszy film Luketicia opowiada o grupie niezwykle uzdolnionej młodzieży, która za namową profesora Mickeya Rosy postanawia wzbogacić się, grając w blackjacka w kasynach Las Vegas. Zasady są proste: liczenie kart, unikanie emocji i wycofanie się z gry w najodpowiedniejszym momencie.

„21” to przede wszystkim historia utalentowanego młodzieńca Bena Cambella, studenta MIT, który pragnie dostać się do Harvardu. Na przeszkodzie do realizacji marzeń stoi brak pieniędzy. Wprawdzie, jako nieprzeciętnie uzdolniony, może liczyć na stypendium, jednakże otrzymuje je tylko jeden z przyjętych studentów. Sytuacja Bena wydaje się być nie do pozazdroszczenia. Kiedy chłopak zastanawia się, skąd weźmie taką sumę pieniędzy, niespodziewanie profesor Rosa wyciąga do niego pomocną dłoń. Składa propozycję dołączenia do drużyny mózgowców, ot takiego kółka matematycznego, które w weekendy wypada do Vegas, aby łatwo zdobywać gotówkę. Ben z początku niechętny całej akcji, odmawia. Z czasem postanawia spróbować swoich sił w grze, ulega nie tylko wizji szybkiego zarobku, ale także koleżance z grupy.

Dalej mamy już tylko schematyczne kino niepozbawione dłużyzn i ogranych motywów. Życie Bena zmienia się jak w kalejdoskopie, z biednego studenta staje się bywalcem salonów i kasyn. Pieniądze płyną szerokim strumieniem, a chłopak pogrąża się coraz bardziej w grze. Wpada w szpony hazardu. Niestety, każdy kij ma dwa końce. Gra i liczenie kart to jedno, a straty poniesione przez kasyno to drugie. Na trop grupy studentów wpada bezwzględny Cole Williams, czyli Morfeusz na emeryturze.

Po seansie filmu Luketicia mam mieszane uczucia. Scenariusz oparty na bestsellerowej powieści posiadał potencjał, który nie został w pełni wykorzystany. Twórcom nie udało się uniknąć moralizatorstwa, można nawet powiedzieć, że ich historia posiada oklepany morał. Hazard nigdy nie kończy się szczęśliwie, a łatwy zysk jest tylko złudzeniem, które prowadzi do zguby. Los zawsze trzymamy we własnych rękach i tylko od nas zależy czy stoczymy się na samo dno, czy może w porę się opamiętamy i wrócimy na właściwą drogę.

Ben miał ambitne plany, oddanych przyjaciół, z którymi konstruował projekt naukowy. Wszystko to stało się dla niego mniej wartościowe niż plik zielonych banknotów. Jednego dnia tracisz przyjaciół, a co zyskujesz w zamian? Nawiązując do polskiej komedii z Markiem Kondratem – „Pieniądze to nie wszystko”, niezmiernie łatwo ulec pokusie, ale dużo trudniej opamiętać się i porzucić hazard. Wszystko to już znamy z podobnych produkcji.

Aktorsko obraz wypada nierówno, bowiem najlepiej prezentuje się Kelvin Spacey jako szelmowski profesor pragnący wzbogacić się kosztem uczniów. Nieźle radzi sobie Jim Sturgess („Across the Universe”), na krok nie odstępuje rutynowanego kolegi. Pozostali aktorzy znajdują się w cieniu wspomnianej pary, są mało widoczni na tle pobłyskujących fleszy i bilbordów Las Vegas. To jedna z wad filmu. Kreacje młodych postaci (poza Benem) są mało wiarygodne, nie dowiadujemy się, z jakich pobudek biorą udział w grze. Wiadomo, że chodzi o kasę, masę kasy, wygodne życie, ale czy tylko? Jeżeli chodzi jeszcze o dreszcz emocji, to ten wątek została słabo zarysowany. Nie widać motywacji pozostałych członków teamu, jeśli jest to sposób wyłącznie na dostatnie życie, to przy kłopotach Bena wypada dość blado.

Drugą wadą można nazwać pomysł na poprowadzenie historii. Luketic zbyt wiele miejsca poświecił na pokazanie przybytku hazardu zamiast rozbudować poszczególne role, nadać postaciom trochę więcej charakteru, charyzmy. Gdzieś w dalekim planie ginie Laurence Fishburne, który przez moment miga nam na ekranie. Tak samo pojawiający się co jakiś czas starzy kumple Bena - wydają się być jedynie głosem rozsądku, którego chłopak w danym momencie nie ma.

Podsumowując, nie zawiodła mnie para głównych aktorów i elektryzujący pojedynek między nimi, ale cała reszta pozostawia uczucie niedosytu. „21” to rzetelnie nakręcony film, ale nic ponad to. Szkoda, bowiem potencjał był całkiem spory i istniała szansa na powtórzenie sukcesu „Hazardzistów”. A tak otrzymujemy jedynie dzieło z ambicjami zamiast ambitnego obrazu.

 5/10

Tytuł: "21"

Reżyseria: Robert Luketic

Scenariusz: Peter Steinfeld, Allan Loeb

Na podstawie książki Ben Mezrich "Bringing Down the House: The Inside Story

of Six M.I.T. Students Who Took Vegas for Millions"

Obsada:

  • Jim Sturgess
  • Kevin Spacey
  • Kate Bosworth
  • Aaron Yoo
  • Liza Lapira
  • Jacob Pitts
  • Laurence Fishburne
  • Jack McGee

Zdjęcia: Russell Carpenter

Montaż: Elliot Graham

Kostiumy: Luca Mosca

Czas trwania: 123 minuty

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...