„Pan Idealny” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 03-09-2016 18:53 ()


On – niezawodny cyngiel do wynajęcia, na widok którego niektórzy popuszczają ze strachu w gacie. Ona – zrozpaczona, zdradzona przez chłopaka, o wyjątkowo niskiej samoocenie i braku pewności siebie. Co łączy tak niedobraną parę, poza oczywiście stertą trupów? Uczucie – kto by pomyślał?

Martha właśnie zakończyła swój związek, a że zawód był ogromny postanowiła się trochę zabawić. Wypite hektolitry mocnych trunków nie uśmierzyły jednak bólu serca rozczarowanej dziewczyny, a przysporzyły jedynie kłopotów jej współlokatorkom. Do czasu aż nie spotkała ona w sklepie enigmatycznego i czarującego jegomościa. W jednej chwili, niczym rażeni piorunem, oboje zwrócili na siebie uwagę. Randka w ciemno z zabójcą? Czemu nie. Pan Idealny – bo tak Martha ochrzciła nowo poznanego mężczyznę, skrywa więcej niż jedną tajemnicę, ale co może być na tyle groźnego, by zmącić sielankowy wręcz nastrój rozkochanej kobiety?

Komedia romantyczna z sensacją w tle. Mężczyzna, który za wszelką cenę pragnie zachować w sekrecie swą mokrą robotę i niczego niespodziewająca się dziewczyna, której miłość najwyraźniej odebrała rozum. Kino przypominające nieco schemat z „Prawdziwych kłamstw”, z tą jednak różnicą, że w filmie Jamesa Camerona element komiczny był nierozerwalnie związany z akcją. W przypadku obrazu Paco Cabezasa intryga rozgrywająca się na drugim planie – z udziałem lokalnej mafii – jest nieciekawa, a przedstawiciele świata przestępczego są wyłącznie mięsem armatnim do zaprezentowania ponadprzeciętnych zdolności Pana Idealnego. Z tego też powodu ma się uczucie oglądania nierównego filmu, szalonego romansu podszytego szczyptą adrenaliny oraz tandetnego akcyjniaka z grupą obwiesi starających się dokonać małego przewrotu na przestępczej niwie.

Potencjał był na pewno, świadczą o tym sceny z parą głównych bohaterów. Sam Rockwell, czyli tańczący z nożami pierwszorzędny zabijaka flirtuje nie tylko z Marthą, ale i widzem, kreacja mordercy z mocno popapranym kodeksem moralnym to postać tak sympatyczna, że aż przejaskrawiona. Jak można go nie lubić. Z kolei Anna Kendrick w roli bratniej duszy kilera wypada zaskakująco dobrze jako słodka, nieco głupiutka Martha. Między bohaterami tworzy się chemia tak naturalna, jakby naprawdę stanowili mocno zakręconą, oderwaną od rzeczywistości parę. Do tego oboje pokazują, że nawet z miałkich ról są w stanie wykrzesać trochę mocy. Ich wyczyny na ekranie dobrze się ogląda. Pechowo scen, które są okrasą tej produkcji jest niewiele. Efekt niweczą gangsterzy – prymitywy, którzy psują taniec zakochanych zabójców. Wielka szkoda.

„Pan Idealny” to film z zaprzepaszczonym potencjałem, dwoma fantastycznymi kreacjami i mało wciągającą fabułą. Dla tych kilku scen, gdy mężczyzna walczy o swoją kobietę, a ona dostrzega zalety morderczej profesji warto skusić się na seans, ale jeżeli kogoś nie przekonuje wariackie i nieracjonalne zachowanie pary bohaterów raczej wyjdzie z kina mocno rozczarowany. Film nie na każdy gust.   

Ocena: 5/10

 

Tytuł: „Pan Idealny”

Reżyseria: Paco Cabezas

Scenariusz: Max Landis

Obsada:

  • Sam Rockwell  
  • Anna Kendrick
  • Tim Roth  
  • James Ransone        
  • Anson Mount
  • Michael Eklund
  • RZA        
  • Katie Nehra   

Muzyka: Aaron Zigman 

Zdjęcia: Daniel Aranyó 

Montaż: Tom Wilson 

Scenografia: Monique Champagne 

Kostiumy: Jillian Ann Kreiner 

Czas trwania: 90 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus