Istoty z Leng - dział RPG ZC

Autor: Redaktor: Thythwack

Dodane: 28-11-2009 00:25 ()


Jeżeli kiedykolwiek zapytałbyś się o ich pochodzenie, niektórzy z właścicieli tawern w Dylath- Leen odpowiedzą, że nie będziecie pierwszym przybyszem ze świata jawy, który instynktownie wyczuwa w tych kupcach oznaki zła i nienazwanych czynów.

 

 

Są to przysadziste postacie ubrane w turbany o budzących grozę, szerokoustych twarzach. Ich usta były o wiele za szerokie! Uśmiechają się w sposób, który jeszcze można było nazwać uśmiechem i wówczas można było zobaczyć, jak szerokie były ich wykrzywione złośliwie usta. Co mógłby normalny człowiek pochłaniać ustami o takiej nienormalnej szerokości? Następne pytanie to dlaczego ludzie o takich ustach noszą turbany tak dziwnego kształtu? A może był to po prostu sposób, w jaki nosiło się takie turbany? Miały one fałdy w dwóch miejscach nad czołem, co wydawało się wyjątkowo niegustowne.

 

 

Buty tych Istot były z pewnością najbardziej osobliwym obuwiem, jakie kiedykolwiek można zobaczyć, we śnie czy na jawie. Były krótkie, miały ścięte noski i tak płaskie, jak gdyby wewnątrz nich w ogóle nie było stóp! (A jak wiadomo, Istoty te zamiast stóp mają kopyta.)

 

Trudno wyrzucić z pamięci twarze tych szerokoustnych, noszących dziwne turbany, kupców zza Morza Południowego, ani nie można uwolnić się od ich zapachu.

 

Kiedy ich czarne galery wchodziły do portu, na brzeg wysiadało czterech czy pięciu kupców, a same galery stały na kotwicy, napełniając powietrze swym obrzydliwym zapachem. Nigdy nie widywało się załóg tych czarnych galer.

 

Sklepikarze i rzeźnicy w mieście narzekali na wyraźne skąpstwo tych osobliwie nieśmiałych marynarzy, bo jedyną rzeczą, jaką kupowali kupcy płacąc dużymi i małymi rubinami, było złoto i tędzy niewolnicy. Powiedziano mi, że ten handel trwał przez całe lata i że w tym czasie znikło wielu czarnych grubasów, których przewożono tymi tajemniczymi galerami do niezbadanych, zamorskich krajów (czy rzeczywiście te kraje były ich portem przeznaczenia?) i których nie ujrzano już nigdy więcej.

 

Zastanawiano się w mieście skąd ci dziwni kupcy mieli owe rubiny, bo podobnych do nich nie było w żadnych kopalniach w całej ziemskiej krainie snu? Jednak rubiny stały się na tyle powszechne, że znajdowały się w każdym domu w Dylath-Leen, a niektóre z nich były tak duże, że w domach zamożniejszych obywateli używano ich jako przycisków do papieru.

Po pewnym czasie kupcy podarowali miastu wielki rubin, który był wyrazem ich szacunku dla mieszkańców Dylath-Leen i jako taki został umieszczony na postumencie, na głównym placu miasta.

 

A zaledwie w kilka nocy później zaczął się horror. Kamienie zaczęły świecić. A temu niesamowitemu świeceniu kamieni towarzyszył dziwny, częściowy paraliż, który sprawiał, że wszyscy ludzie w mieście, oprócz kupców w turbanach, stawali się senni i słabi, niezdolni do żadnych zabaw, ledwie mogąc podołać swym normalnym obowiązkom.

 

Swego czasu sam Randolph Carter ostrzegł mieszkańców Dylath-Leen, że ci kupcy to demony, którym nie wolno ufać, bo ich jedynym pragnieniem jest rozprzestrzenianie zła w całej krainie snu.

 

W tym czasie stało się tak, w jakiś dziwny sposób, że u wielu z nich turbany przekrzywiły się na głowie tak, że wyraźnie widać było zgrubienia, przypominające rogi, które dawniej można było oglądać jedynie w książkach poświęconym czarom i na niektórych obrazach o treści biblijnej.

 

Istoty z Leng przywiedli Dylath-Leen do upadku; byli odpowiedzialni za rozpowszechnianie różnych okropieństw w krainie snu; stanowili ohydną ranę na ciele całej ludzkości, razem z Siłami Ciemności, zwłaszcza z potomstwem Cthulhu, zaludniającym świat jawy.

 

Przez te kryształy Dylath-Leen popadło w niewolę - złą, hipnotyczną niewolę. Istoty z Leng zamierzają użyć tej samej czarnej magii w Ultarze  i pogrążyć go tak samo jak Dylath-Leen.

 

Obserwując z daleka miasto, trudno zobaczyć te Istoty, gdyż umiejętnie potrafią przemykać od cienia do cienia.

 

Rogate stwory z Leng nie były prawdziwymi ludźmi, faktycznie nie mieli z nimi prawie nic wspólnego - ale pochodzili z krainy snu ciemnego wymiaru Yuggoth na Obrzeżu, skąd poniosły je Bóstwa Cyklu Cthulhu, kiedy sny ludzi były jeszcze bardzo młode.

 

Rogate stwory z Leng były kanibalami, jeśli tylko nadarzyła się okazja pożywienia się mięsem jakichś wrażliwych istot, rozpalały rytualne ogniska i prastarym zwyczajem podskakiwali i tańczyli wokół nich. W ten sposób od wieków przebłagiwali potężne duchy. Gdy na ognisku smażyliby człowieka, wówczas podskakiwaliby w takt jego krzyków, wzywając duchy uczty. Gdyby w ognisku palił się ich wróg, wtedy dziękowaliby duchom swoich ojców, które dostarczyły im tego wroga.

 

Jednym z przywódców Istot z Leng, które opanowały miasto był Garl. Była to postać przesadzista. Ubrany był w poplamione i brudne workowe spodnie z czarnego jedwabiu, a czerwona szarfa, którą był przepasany, była obwieszona nożami. Na grubych palcach miał pierścienie z wielkimi rubinami, a na jego twarzy widniał złośliwy uśmiech. Można było odnieść wrażenie, że na swoje ofiary, lekko skośnymi oczami wpatrywał się niemal pożądliwie. Nosił przy sobie bułat. Inne Istoty, które wydaje się, były strażnikami, miały przypasane do boku wielkie noże.

 

 

Brian Lumley - Przemiana Tytusa Crowa

Brian Lumley - Zegar Snów

 

 

 

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...