"Totalna zagłada" - recenzja
Dodane: 20-02-2009 14:10 ()
Filmy dystrybuowane od razu na DVD, z pominięciem kin, mają to do siebie, że są wyraźnie słabsze od kinowych hitów. W przypadku „Totalnej zagłady” ta reguła niestety się potwierdza. Mamy tu do czynienia ze sztampowym filmem katastroficznym, którego każda niemal scena jest przewidywalna, a fabuła nie niesie ze sobą żadnych niespodzianek. Czy jednak oznacza to, ze należy ten film pominąć?
Otóż nie, ponieważ nie jest on na szczęście totalną, kinematograficzną zagładą. Obrazki powodzi w Londynie oraz brytyjska obsada stanowią miłą odmianę od serwowanych nam w nadmiarze hollywoodzkich superprodukcji.
W filmie możemy zobaczyć kilka znajomych twarzy. Zacznijmy od Herculesa Poirota, to znaczy Davida Sucheta, który odtwarza rolę wicepremiera borykającego się z nieprzewidzianym kryzysem. Do tego mamy Roberta Carlyle'a („Trainspotting”, „The Full Monty”, „28 dni później”), Jessalyn Gilsig („CSI:NY”, „Herosi”, „Prison Break”), Toma Courtenaya (Złoty kompas) oraz Nigela Plannera („Żółtobrody”, „Brazil”).
Niestety, scenariusz nie pozwala aktorom wykazać pełni swoich umiejętności, a ich grę można określić tylko jako poprawną. Chociaż Joanne Whalley w roli komisarz policji dowodzącej akcją ewakuacji Londynu wyraźnie wybija się ponad resztę, natomiast Tom Courtenay w roli profesora meteorologii jest zbyt drewniany.
Efekty specjalne, jak na europejską produkcję, są całkiem znośne, a zalane ulice Londynu wyglądają wyjątkowo ponuro i wiarygodnie. Film dobrze pokazuje siłę żywiołu, niemal całkowity brak kontroli nad sytuacją oraz bezsilność ludzi. Niestety całą tę wiarygodność trochę psuje śmierć jednego z głównych bohaterów, która wynika raczej z niedoróbki scenariusza, a nie z konieczności. Scenarzystom chodziło chyba o kolejny, chwytający za gardło motyw, który jednak nie wyszedł zbyt przekonująco.
Doskonała, dynamiczna muzyka podkreśla niszczycielską siłę wody, by spowolnić i stanowić zgrabne tło w spokojniejszych scenach. Można się tylko przyczepić do użycia pompatycznego chóru, który akcentuje śmierć kolejnych bohaterów.
Jeśli więc macie wolny wieczór i brak pomysłu na jego spędzenie lub po prostu lubicie filmy katastroficzne, to możecie śmiało ten film obejrzeć. Raczej nie będziecie się nudzić, choć przypuszczam, że na długo go nie zapamiętacie.
Tytuł: „Totalna zagłada” (Flood)
Reżyseria: Tony Mitchell
Scenariusz: Justin Bodle, Matthew Cope
Obsada:
- Robert Carlyle
- Jessalyn Gilsig
- Tom Courtenay
- Joanne Whalley
- David Suchet
- Nigel Planner
Muzyka: Debbie Wiseman
Zdjęcia: Pierre Jodoin
Montaż: Simon Webb
Czas trwania: 105 minut
Film nadesłał portal o kinie domowym FILMOPOLIS.pl - recenzje filmów na DVD, Blu-ray. Testy wszystkich elementów kina domowego. Premiery, zapowiedzi i listy hitów.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...