Star Wars Komiks #5 - recenzja

Autor: Magdalena Kącka Redaktor: Shonsu

Dodane: 26-01-2009 12:09 ()


Jak co miesiąc zakupiłam nowy egzemplarz „Star Wars Komiks”, nie spodziewając się niczego wielkiego, zwłaszcza po ostatnim, kiepskim numerze. Pierwsze jednak co zauważyłam, to cena - wzrosła o złotówkę, wiec aż o 20%. W zamian jednak wydawca zaproponował wyjątkowo 4 historie.

Pierwsza opowiada o losach Hana Solo sprzed wydarzeń znanych z „Nowej nadziei”. Głównym bohaterem jest jednak kapitan Deyd Llnewe. Widzimy jego nudną prace, frustracje związane z niezrealizowanymi marzeniami oraz motyw przewodni tej opowieści, polowanie na Hana Solo. Kapitan zdaje sobie sprawę, że Solo jest przemytnikiem, gdy ten zdążył już wykonać powierzone mu zadanie, polegające na dostarczeniu rebelii 3 statków. Możemy się tylko domyślać, że kapitan załamał się jeszcze bardziej.

Następna historia, licząca sobie 8 stron, nie opowiada w zasadzie niczego. Luke pokonuje przywrócony do życia mózg Dartha Maula. Następne opowiadanie, „Uczeń” dotyczy częstego wątku komiksów starwarsowych, czyli relacji uczeń - mistrz. Ciekawa historia kończy się zabawnie i zaskakująco.

Na uwagę zasługuje ostatnie opowiadanie, które zajmuje połowę całego komiksu. Walka Jedi z Terentekami przedstawiona jest na tle wątku miłosnego. Epizod porusza kilka ciekawych spraw: niezależność rady Jedi od Coruscant, kodeks etyki Jedi, miłość wewnątrz zakonu oraz upór w wykonywaniu powierzonego zadania. Komiks jest wielowątkowy, a przy tym bardzo ładnie narysowany, zaskakuje dbałością o kolor i detale. W poprzednich trzech opowiadaniach, podobnie jak w większości pozostałych komiksów starwarsowych, rysunek jest dość uproszczony. Warto zauważyć, że jest to pierwsze opowiadanie z czasów Starej Republiki, które ukazało się na łamach „Star Wars Komiks”.

Czwarty komiks z cyklu jest komiksem dużo lepszym od poprzednich. Opowiadania "Rutyna" oraz „Cienie i światło" stanowią o jakości całego, piątego już zeszytu. Znajdzie tu coś dla siebie fan filmów (pojawia się Han Solo oraz Luke Skywalker), a także ten, kto lubi czytać niezależne od filmu historie. Śmiało mogę też polecić piąty zeszyt osobom, które nie czytają komiksów starwarsowych regularnie, aby zapoznały się z ich wyglądem. Miejmy tylko nadzieje, że Egmont nie przyzwyczai nas do dalszych podwyżek lub utrzyma cenę, a pozostawi większą ilość opowiadań.

 

Korekta: S_p_i_d_e_r


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...