Star Wars Komiks #3 - recenzja

Autor: Konrad "Kilm" Kowalski Redaktor: Shonsu

Dodane: 26-11-2008 15:16 ()


Komiksy spod znaku Star Wars ukazują się z miesięczną regularnością. Premiera kolejnego zeszytu serii wypadła akurat podczas Falkonu. Ponownie, jak już zdążył przyzwyczaić nas wydawca, otrzymaliśmy trzy różne historie. Według mnie najnowszy numer stoi na wyższym poziomie niż poprzedni i powinien zadowolić każdego miłośnika gwiezdnej sagi.

Zaraz po otworzeniu czytamy tytuł Boba Fett: Narzędzie zniszczenia. Jest to bez wątpienia najlepsze z trzech prezentowanych opowiadań. Imperium porywa Gulmarydów, dzięki czemu zyskuje darmową siłę roboczą i paliwo. Rasie grozi zagłada Jednak jest ona na wyginięciu i nikt nie zamierza przeciwstawić się czystce, jaką prowadzi się na Gulmie. Pozostali przy życiu przedstawiciele gatunku zbierają wszystkie oszczędności, aby nająć łowcę nagród i skończyć z tyranią. Czy nędzne 100 kredytów wystarczy dla legendarnego Boby Fetta? Po przeczytaniu dowiadujemy się, że nawet bezwzględni łowcy mają pewne zasady, które mogą się okazać dla nas zaskakujące, a może właśnie są typowe dla ich zawodu i „człowieczeństwa”? Kreska z jaką mamy do czynienia jest adekwatna do tonu historii, nadając wspaniałego klimatu całości. A zakończenie? No cóż, zakończenie utwierdza nas w przekonaniu, że aby odzwierciedlić duszę Boby potrzeba niemałego wysiłku i niektórym się to udaje…

Następny komiks jest o słynnym pilocie Nowej Republiki. Tytułowy Szczęściarz to nikt inny jak Wedge Antilles. Kreska może nie jest zbyt wytworna, ale treść jaką ze sobą niesie historia jest jak najbardziej na miejscu. Widzimy, że wyjście bez szwanku z kilku bitew to nie całe szczęście, jakie może człowieka spotkać. Choć wszyscy postrzegają zwinność i refleks, a także „bitewny” uśmiech losu jako fart, to nie znaczy, że można czuć się szczęśliwym. Kolejne „love story” dla miłośników gwiezdnej sagi, za którym ja osobiście nie przepadam. Jednak, dla tych, co lubią poszperać trochę w przeszłości miłosnej bohaterów SW, komiks jest jak najbardziej ciekawy. Nie oceniałbym go jednak zbyt wysoko. Miło na niego spojrzeć okiem, ale na dłuższą metę, może trochę wytrącać z wspaniałego klimatu Gwiezdnych wojen i przypominać Across the Stars.

Ostatnie, co jest nam dane przeczytać to Sith pośród cieni. Historia opowiada o szkoleniu padawana mistrza Windu. Ostatnia próba, którą musi podjąć będzie dla niego decydująca. Kreska, jaką posługuje się tu rysownik nie spełnia może moich oczekiwań względem tak poważnego tematu, jaki porusza, jednak nie przeszkadza w odbiorze. Wręcz przeciwnie, momentami nadaje odpowiedniego klimatu. A ostatnia karta komiksu ukazuje, jak ciężkie jest szkolenie Jedi oraz przekazuje, czym tak naprawdę rycerze powinni się kierować. I chyba ostatnia karta jest najbardziej wartościowa dla młodych padawanów podążających ścieżką Mocy.

Całość zwieńczona jest krótką notatką na temat łowców nagród. Dla fanów nie będzie ona zbyt interesującą, gdyż przedstawia rys historyczny Boby, a także kilka ogólników. Jednak, dla tych, którzy chcą się szerzej zainteresować uniwersum Gwiezdnych wojen, notka jest wspaniałym uzupełnieniem wiedzy.

Zeszyt jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego, mimo że zawiera mniej stron. Historie stoją na wysokim poziomie (no może prócz Szczęściarza), więc jest do czego zajrzeć w wolnych chwilach. Cena, jak na razie nie wzrasta, więc warto kupić i wspomóc wydawanie komiksu SW w Polsce. Następny numer ma się ukazać 18 grudnia, więc z niecierpliwością czekam na kolejne opowiadania, które miejmy nadzieję, będą trzymać wysoki poziom.

 

Korekta: Motyl

 

Zobacz też:

Star Wara Komiks #2/2008 - recenzja Aquenrala

Star Wara Komiks #2/2008 - recenzja Kilma

 

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...