"Appleseed" - recenzja

Autor: Paweł "Ivan" Iwanowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 10-10-2008 16:19 ()


W tym właśnie roku wojna rozgorzała jednocześnie w każdym zakątku świata. Przy wielkich ruchach wojsk, fronty powiększały się, łączyły, rosły rozwijając się w ogólnoświatową wojnę. Wiedza została utracona. Chaos panował wszędzie. Nowe potęgi powstawały, zastępując stare narody. Nie użyto broni nuklearnej. Ale nawet bez niej, Ziemia stała się dużo cichszą planetą...

Jest rok 2137, przez naszą planetę przetoczyła się III wojna światowa, pozostawiając po sobie iście apokaliptyczną scenerię. Wielkie metropolie zamieniły się w wielkie gruzowiska, a miliardy istnień ludzkich zniknęły z powierzchni ziemi. Jednak na tych powojennych pustkowiach nadal żyją ludzie i często w dalszym ciągu prowadzą działania wojenne. Ten świat to koszmar, który sami sobie stworzyliśmy. Wydawać by się mogło, że nie ma z niego ucieczki. Jednak to nieprawda, gdyż istnieje miejsce zwane Olimp. Olimp to miasto-utopia, zarządzane przez superkomputer GAIA, nad którym trzyma pieczę Wielka Rada - grupa siedmiu starców sprawująca władzę w Olimpie i konsultująca wszystkie swe decyzje z GAIĄ. Wielka Rada oraz spora część mieszkańców miasta to bioroidy, genetycznie zmodyfikowani ludzie pozbawieni emocji i możliwości rozmnażania się. Bioroidy miały być lekarstwem na bolączki naszej cywilizacji. Jednak projekt ten od samego początku wywoływał wiele kontrowersji, co jest brzemienne w dosyć dramatyczne skutki do dnia obecnego - dnia, w którym Deunan Knute trafia do Olimpu, sprowadzona tu siłą przez oddziały specjalne miasta. Tu natychmiast wzbudza niezdrowe zainteresowanie władz metropolii (m.in. Ateny - szefowej administracji AEGIS, organizacji podobnej do naszego ONZ, tyle że z o wiele większymi uprawnieniami), gdyż jest osobą, której przeszłość zdaje się skrywać jakąś mroczną tajemnicę, związaną z przeszłością Olimpu. Tam też spotyka swego starego towarzysza broni - Briareosa, z którym łączyło ją głębsze uczucie, a którego nie widziała od paru lat. Jednak Briareos Hecantonchires nie jest już tym samym człowiekiem. A właściwie nie jest już nawet człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Życie w Olimpie, które na pierwszy rzut oka wydaje się sielanką. Wkrótce dla Deunan przestanie nią być, a ona wplątana w polityczno-ideologiczną intrygę stanie się centralnym punktem zainteresowania w tej dramatycznej awanturze.

Tak pokrótce przedstawia się pierwsza część trylogii w świecie Appleseeda. Oczywiście cała historia nie jest tak prosta, jak mogłoby się to wydawać. Jak przystało na film anime, mamy tu do czynienia z wielowątkową fabułą i gęstą siecią intryg. Tak samo jak w przypadku „Cassherna”, odgadywanie dalszego ciągu wydarzeń i roli poszczególnych postaci (O! Ten na pewno jest zły!) nie zda się na nic. Trzeba przyznać, że "Appleseed" potrafi zaskoczyć.

Pierwszą rzeczą, która na starcie wyróżnia Appleseeda spośród innych produkcji, jest sposób w jaki go zrealizowano. Wygenerowany obraz 3D (oparty na grze aktorów) został połączony z tradycyjną japońską kreską oraz techniką animacji 2D. Takie „zamotanie” sprawia, że świat przedstawiony na ekranie wydaje się bardzo realistyczny (oczywiście bez przesady – my nie mamy kombinezonów bojowych, latających samochodów czy wielkich oczu). Pierwszy raz, kiedy zobaczyłem Appleseeda naprawdę oniemiałem z wrażenia. Mało tego – sceny walki naprawdę zapierają dech w piersiach i wgniatają w fotel. Co prawda, patrząc na to dzisiaj i mając za sobą takie tytuły jak „Vexille” czy „Appleseed 2”, pierwsza część „Nasionka jabłoni” nie robi już takiego wrażenia. Jednakże w dniu premiery ten film naprawdę potrafił zachwycić.

Jeżeli chodzi o muzykę to tutaj jest troszkę gorzej niż w przypadku fabuły czy efektów graficznych. Czemu? Ano dlatego, że nie zapadła mi specjalnie w pamięć (nie to co muzyka z „Cassherna”). Nie drażni, ale też specjalnie nie zachwyca (oprócz odgłosów z pola walki, bo te są naprawdę dobre). Po prostu stoi na przyzwoitym poziomie.

Jeżeli chodzi o polskie wydanie, to i tym razem Anime Gate się postarało. Po zakupie dostajemy do ręki pudełko DVD z dwiema, dwuwarstwowymi płytami DVD. Na pierwszej znajduje się film (wersja językowa japońska, angielska lub polska + napisy polskie) z dodatkiem specjalnym w postaci komentarzu reżysera i producenta (w wersji polskiej). Jeżeli chodzi o drugą płytę, to przedstawia się ona nader ciekawie. Zawiera galerię postaci, pojazdów i broni, „Narodziny 3D Anime” – materiał filmowy, teledysk, zwiastuny kinowe produkcji oraz „Z archiwum animatorów”.

„Appleseed” to naprawdę interesujący film i każdy kto lubi anime w tej nietypowej konwencji powinien być zadowolony.

 

Moja ocena: 9/10


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...