Mozaika - recenzja
Dodane: 01-10-2008 20:51 ()
Hossa na polskim rynku gier planszowych trwa w najlepsze. Powstają kolejne wydawnictwa, pojawia się mnóstwo nowych produktów. Co najważniejsze, ukazują się zarówno tłumaczenia hitów z zagranicy, jak również rodzime produkcje dopiero aspirujące do miana wydarzeń sezonu. Jednym z wydawnictw, które zaczyna podbijać serca graczy, jest krakowska Kuźnia Gier. Spośród jej tytułów ostatnio wpadła mi w ręce „Mozaika" Adama Kałuży.
Gra wydana jest na dobrym poziomie. Pudełko w jasnej tonacji przedstawia rzymskiego legionistę siedzącego nad partią gry. Jeśli dodamy majaczące w tle piramidy i odległą karawanę, to obrazek może sugerować wojenno - ekonomiczną grę osadzoną w starożytności, a nie grę logiczną, jaką „Mozaika" jest w swojej istocie. Wracając jednak do zawartości - w środku znajdziemy 120 żetonów, z których każdy gracz układa mozaikę, 16 czarnych sześcianów z drewna symbolizujących muchy, 5 barwnych plansz po jednej dla każdego, płócienny worek, z którego losujemy żetony 60 monet oraz kolorową instrukcję na kredzie.
Żetony wykonane są na dobrym, europejskim poziomie - zarówno pod względem solidności wydania, jak i walorów estetycznych. Jedynym mankamentem jest to, że wzory, które trzeba rozpoznawać są małe, tego samego koloru i podobne do siebie. Może to powodować pomyłki. Podobnie dobrze wykonane są drewniane elementy - chociaż tutaj aż prosiłoby się, aby były w kształcie much, rozumiem jednak, że podrożyłoby to koszta produkcji. Zastanawiająca jest natomiast obecność 60 monet służących do licytacji. Nie są to ani żetony, ani plastikowe krążki, lecz monety jednogroszowe. Pomysł oryginalny, ale dość kontrowersyjny. Mi niespecjalnie przypadł do gustu, jednak z drugiej strony ma tę zaletę, że w przypadku zgubienia łatwo jest uzupełnić braki. Może jednak być też polem do nadużyć, bowiem przed grą łatwo z portfela wyjąć kilka monet i tym sposobem zwiększyć swoje szanse na wygraną.
Gra posiada dość proste zasady. Przeznaczona jest dla 3 - 5 osób w wieku od lat dziesięciu. Rozgrywka składa się z 16 tur, a te dzielą się na 5 etapów. Każdy z graczy rozpoczyna grę posiadając 10 monet do licytacji, własną planszę podzieloną na 16 pól oraz cztery losowo wybrane żetony mozaiki. Każda runda biegnie według ustalonej procedury: najpierw gracz, który jest pierwszy w danej turze losuje kafelki, których wykłada się o jeden więcej niż jest graczy. Są one przedmiotem licytacji. Każdy z graczy wyciąga dłoń, w której ukrywa liczbę monet, jaką zaplanował, że przeznaczy do „kupna" wybranego kafelka. Następnie każdy pokazuje, ile ma w garści. Wygrywający wybiera jako pierwszy kafelek, drugi najbardziej hojny kolejny, i tak dalej. W przypadku remisów pierwszy wybiera żeton ta osoba, która siedzi bliżej gracza rozpoczynającego w tej turze. Kafelek, który nie został wybrany, trafia z powrotem do worka i może zostać wylosowany w przyszłości. Ta osoba, która da najmniej, otrzymuje tzw. muchę (choć w kilku pierwszych turach gry nie ma tej kary), czyli czarny sześcianik, który musi umieścić na jednym z ułożonych na swojej planszy żetonów. Owad powoduje, iż od każdej mozaiki, jaką ułożymy, a na której znajduje się natręt odejmujemy punkt.
Kiedy już każdy posiada nowy żeton, a mucha znalazła swoje miejsce, każdy z graczy kładzie na swojej planszy dowolny kafelek spośród posiadanych, za co otrzymuje określoną liczbę monet do dalszych licytacji. Wreszcie następuje zmiana rozpoczynające i następna runda. Dla precyzji dodam, iż w pierwszej turze nie odbywa się licytacja, bo mamy już swoje żetony.
Po co jednak układamy te kafelki? Przechodzimy teraz do istoty całej gry. Polega ona na tym, że każdy z graczy układa mozaiki i symetrie, za które otrzymuje punkty. Wygrywa oczywiście ten, kto zbierze ich najwięcej. W mozaikach liczą się kolory i symbole, oczywiście najlepiej, jeśli zgadza się i jedno i drugie. Po tym, jak zakończy się 16 runda, podliczamy punkty, Każdy posiada planszę zapełnioną 16 kafelkami, na których rozpoznaje się wzory. Za każdy złożony z czterech takich samych barw lub symboli otrzymujemy 2 punkty, jeżeli i to i to się zgadza, punkty się podwajają. Wzór może być poziomy, pionowy lub ukośny, może także stanowić kwadrat. Pamiętamy oczywiście o odjęciu much leżących na kafelkach przy liczeniu. Liczymy również symetrie. Tych zawsze jest o wiele mniej w grze, otrzymuje się jednak za nie znacznie więcej punktów. Polegają one na tym, że sprawdzamy, czy układ jest identyczny z obu stron, jeśli przetniemy go przez środek linią. Trudność polega na tym, że odbicie musi dotyczyć zarówno koloru, jak i symbolu.
Sama rozgrywka jest dość interesująca, ale nie urzeka nas jakoś szczególnie. Wydaje się, że gra jest pomyślana w taki sposób, że powinna być niezwykle miodna i podobać się na pierwszy rzut oka. W końcu najpierw mamy do czynienia z licytacją, która w każdej wersji bywa emocjonująca. Decyzja, ile włożyć do puli podczas licytacji, wymaga umiejętności logicznego, abstrakcyjnego myślenia i odrobiny empatii. Całość to gra logiczna, trzeba kombinować, jakie kafelki nas się przydadzą oraz, jakie zebrać, aby innym nieco przeszkodzić. I wszystko to działa dobrze, jednak nieco gorzej niż oczekiwałem.
Nieco irytujące jest ciągłe wyciąganie żetonów z woreczka. Można to jednak przeboleć. Następnie licytacja - w innych produkcjach zazwyczaj jest to gra o sumie zerojedynkowej. Albo wygrywamy licytację i zdobywamy określony przedmiot, albo pozostajemy z niczym. Tu natomiast licytacja decyduje tylko o kolejności wyboru. Ma on znaczenie, ale znacznie mniej dramatyczne niż w klasycznym wariancie. Wprowadzenie muchy ma motywować graczy do odważniejszego wydawania monet, i tak się dzieje, ale niestety nieznacznie wpływa to na pozytywne emocje związane z licytacją. Właściwie często najważniejsze jest nie tyle wygranie jej, ile nie zajęcie ostatniego miejsca. Stąd też ważne jest, gdzie siedzimy, bo w przypadku remisów wygrywa ten, kto siedzi bliżej rozpoczynającego. Wbrew pozorom z dużym prawdopodobieństwem można obliczyć ile kto najpewniej wyda pieniążków w danym momencie. Natomiast same kafle nie są aż tak od siebie różne, aby zdecydowanie nam nie pasować. Dzieje się tak trochę zbyt rzadko.
Dochodzimy do fazy kładzenia kafli na planszy. Tu również raczej nie ma dodatkowych emocji. Zazwyczaj proces myślenia nad potrzebnym elementem odbywa się w momencie przed licytacją, a po wyłożeniu żetonów. Teraz zaś ma miejsce tylko zrealizowanie naszego planu. I w tym momencie kończy się cała tura i wszystko zaczyna się od nowa.
Rozgrywka trwa mniej więcej od 30 minut do godziny, w zależności od liczby graczy. Gra z pewnością jest ciekawą pozycją na rynku, niezłą grą logiczną, tym bardziej zasługującą na uznanie, bo rodzimą. Adam Kałuża wyrasta na autora dobrych gier logicznych, bowiem po „Gliku" również „Mozaikę" uznałbym za udaną produkcję, a o niebo lepiej wydaną niż poprzednie jego gry („Skoki Narciarskie" najlepiej pominąć całkowitym milczeniem). Myślę, że może to być niezły przerywnik pomiędzy większymi tytułami - gra wciąga umiarkowanie, zanadto nie męczy, a w sumie jest interesujących spędzeniem wolnego czasu. Jednak „Mozaika" nie urzekła mnie, według mnie nie stanie się hitem. To solidna gra, która w mojej ocenie plasuje się w górnej półce, ale jednak daleko od najlepszych tytułów.
- Grywalność: 4/6
- Wykonanie: 4/6
- Losowość: 3/6
- Ocena ogólna: 4/6
Mozaika
- Liczba graczy: 3-5
- Czas gry:30-60 minut
- Projektant:Adam "folko" Kałuża
- Cena: 49zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...