Recenzja książki "Uczeń Czarnoksiężnika"
Dodane: 14-07-2006 14:04 ()
Witold Jabłoński to autor, który pomimo długiej już literackiej kariery nadal może dla wielu czytelników prozy fantastycznej pozostawać pisarzem mało lub zgoła całkowicie nie znanym. Powodem takiego stanu rzeczy z pewnością jest dość skromna liczba pozycji beletrystycznych wydana i sygnowana nazwiskiem tegoż autora. W najbliższym czasie jednakże dorobek pisarza zwiększy się o przynajmniej cztery tytuły stanowiące jedną całość, a opowiadające historię słynnego śląskiego astronoma i maga - Witelona. Warto więc zadać sobie pytanie: czy jakiś czas temu rozpoczęta saga będzie w stanie wynieść Jabłońskiego na piedestał literackich klasyków? Po lekturze pierwszego tomu cyklu powiedziałbym, że nie.
Głównym bohaterem "Ucznia Czarnoksiężnika", a także całego cyklu "Gwiazda Wenus, Gwiazda Lucyfer" jest wspomniany już Witelon. Postać historyczna i jak najbardziej autentyczna, być może znana niektórym osobom, chociażby z traktatu "O naturze demonów", ktory to jest przedmiotem badań filozoficznych.
Przez całą książkę mistrz Witelo, jak zwykł sam o sobie mawiać, jawi się jako postać przesiąknięta czymś na wskroś mrocznym. Zarazem jest on nienaturalnie wręcz utalentowany i niezwykle inteligentny. Niechęć z jaką opowiada o większości spotkanych na swej życiowej ścieżce ludzi, a także egocentryczny sposób mówienia o sobie nie przysparza jednak czytelnikowi powodów do sympatii dla tej bardzo oryginalnej postaci. Dorzuciwszy do tego jeszcze ogromną przewrotność myśli i działania, jak chociażby pociąg do wszetecznych aktów miłosnych z osobami tej samej płci [e tam, od razu wszetecznych... – przyp. redaktora], skłaniałbym się ku stwierdzeniu, iż po pewnym czasie może tworzyć się coś na kształt antypatii między bohaterem a czytelnikiem. To natomiast co pcha tego ostatniego do poznawania coraz to nowych rozdziałów życia mistrza Witelona jest swoista mroczna fascynacja jego osobą.
Trzeba w tym momencie nadmienić, iż przy bardzo wyraziście zarysowanej osobie głównego bohatera inne występujące w powieści postacie wydają się być niemal całkowicie bez wyrazu. Stan ten potęguje dodatkowo fakt, iż w całej książce brak jakichkolwiek dialogów (jeśli nie liczyć dwóch lub trzech jednozdaniowych dosłownie wymian poglądów), przez co czytelnik odnosi wrażenie, że wszystkie persony różnią się od siebie jedynie wyglądem. Ten natomiast jest wielokrotnie wysuwany na pierwszy plan. Moim zdaniem taki zabieg jest działaniem tyleż nieudanym, co po prostu mało ciekawym.
Powieść utrzymana jest w konwencji pamiętnika, kolejne rozdziały natomiast są następującymi po sobie etapami w życiu śląskiego maga. Razem z bohaterem, mamy więc możliwość odwiedzenia Śląska, Mazowsza, a także Paryża, oraz poznania kilku pogańskich obrządków czy też uczestniczenia w alchemicznych badaniach. Ponieważ prawie całkowicie brak jest dialogów opisy stały się niesamowicie rozbudowane i choć praktycznie cała powieść napisana jest niezłym i dość przystępnym stylem to z rzadka zdarza się, że jest on nieczytelny, i co bardziej zawiłe zdania trzeba przeczytać po raz wtóry tylko po to, aby zrozumieć ich sens. Dodatkowo odnoszę wrażenie, iż niektóre porównania i opisy są przekoloryzowane, a momentami nawet wydumane. Nie można jednak odmówić Jabłońskiemu talentu. Po prostu nie jest to geniusz, a raczej typ rzemieślnika - ciężko pracującego na swój własny styl, mającego tę bożą iskrę potrzebną do pisania niezłych powieści, a mimo tego nadal zbyt lichą żeby zapłonął od niej literacki świat.
Wydana przez SuperNOWĄ edycja prezentuje się bardzo dobrze. Okładka jest połączeniem modnego ostatnio matowego nadruku jedynie z kilkoma foliowanymi elementami. Kolorystyka oraz ilustracja na okładce utrzymane są w odpowiednim dla książki nastroju. Być może będzie to śmiałe stwierdzenie, ale sądze, iż jest to jeden z najciekawiej wydanych tytułów w ostatnim czasie. Co prawda wnętrze wypełniają strony z papieru ekologicznego, a nie kredowobiałego, ale myślę, że te drobne oszczędności moża wydawnictwu wybaczyć. Szczególnie, że za dość przystępną cenę otrzymujemy w ten sposób niezłą, atrakcyjnie wydaną pozycję.
Rażących literówek brak. Ot, w dwóch czy w trzech miejscach brak jest postawionej kropki, bądź przecinka. Absolutnie nie psuje to jednak pozytywnego efektu całości.
Jeśli dotarłeś do tego miejsca drogi czytelniku to zapewne zastanawiasz się teraz - czy warto polecić tę książkę? Myślę, że tak i są na to przynajmniej dwa argumenty. Po pierwsze zawsze powtarzam i powtarzać będę, że należy wspierać rodzimych autorów, a już na pewno tych, którzy prezentują poziom literacki, tak jak i w tym wypadku, przynajmniej mocnego średniaka.. Po drugie urzekło mnie (oraz przynajmniej kilka znanych mi osób) wydanie "Ucznia Czarnoksiężnika", swoją drogą świetnie prezentujące się na domowej biblioteczce.
Teraz pozostaje już tylko czekać na kolejne części sagi.
Ejdżej
Autor: Witold Jabłoński
Tytuł: Uczeń czarnoksiężnika
Wydawnictwo: superNOWA, Warszawa 2003
Liczba stron: 346
Oprawa: miękka
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...