„Star Wars. Kylo Ren. Początki” - recenzja

Autor: Jedi Nadiru Radena Redaktor: Motyl

Dodane: 11-12-2024 22:40 ()


Ach, Kylo Ren! Od momentu, gdy ukazano go w teaserze Epizodu VII – i jego unikatowy miecz świetlny z charakterystycznym jelcem – bohater ten stał się źródłem zarówno kontrowersji, jak i niezliczonych memów. Premiera filmu niewiele w tej materii zmieniła. Dopiero pogłębiony rys psychologiczny w Epizodzie VIII dodał Benowi Solo charakteru i pomógł podreperować jego wizerunek, jednocześnie zostawiając nas z frapującą zagadką: czemu syn Hana i Lei przeszedł na Ciemną Stronę? „Kylo Ren. Początki”, komiks wydany w zasadzie zaraz po premierze „Skywalker. Odrodzenie”, powstał, by odpowiedzieć na parę fanowskich pytań.

Nie owinę w bawełnę, jeśli powiem wprost, że ten komiks to trochę jak mokry sen fanbojów zawiedzionych „Ostatnim Jedi”. Nie podobało Ci się, że stary Luke nie pokazał się jako wielki mistrz Jedi, rąbiących wrogów na lewo i prawo? Spokojnie, tu zobaczysz go machającego laserowym mieczem! Filmy nie wyjaśniły dostatecznie Rycerzy Ren i kim jest Snoke? Bez obaw, mamy na to odpowiedź! Troszkę się naśmiewam, ale to wszystko nie zmienia faktu, że mamy do czynienia z zaskakująco udanym tytułem.

Przejście Bena Solo na Ciemną Stronę, choć nie w pełni wyjaśnione, ukazuje nam po pierwsze, gdzie zostały popełnione błędy po stronie Luke’a, a po drugie – jak od początku sytuacją manipulował Palpatine, udając głos Snoke’a, i od dziecka ‘rozmawiając’ telepatycznie z Benem. Nic nie zadziało się tu przypadkiem, czy znienacka, ładnie spinając się z wątkami z Epizodów VIII i IX. Jakkolwiek nigdy nie wybaczę J.J. Abramsowi jego tchórzostwa w odkręceniu wątków z „Ostatniego Jedi” i zrobienia Rey wnuczką Palpatine’a, tak doceniam, że ktoś próbuje łatać tu dziury fabularne, i dbać o spójność uniwersum.

A co z tymi Rycerzami Ren? W komiksie gęsto od nich, choć trudno nie zauważyć, że tylko ich przywódca – tytułujący się imieniem Ren – jest postacią z krwi i kości, pozostali to zaledwie statyści (co i tak jest pewnym postępem w stosunku do trylogii sequeli). Najważniejsze jednak, że komiks odpowiada na pytanie o ich rolę nie tylko w uniwersum jako takim, ale w życiu Bena/Kylo, i wreszcie ma to jakiś sens. Tak jak Rycerze Ren to przyszłość Bena, tak na drugim biegunie znajdują się Hennix, Voe i Tai, jedyni nam znani z imienia uczniowie Jedi Zakonu Luke’a Skywalkera. I choć są oni głównie stopniami, które Ben musi pokonać – tak dosłownie, jak i w przenośni – by postawić ostateczny krok ku ciemności, stanowią oni dobrą przeciwwagę, i kontrast, dla niego.

„Kylo Ren. Początki” łata dziury, daje fanom, tego co oczekiwali od dawna, i do tego całość czyta się znakomicie. Czy można chcieć więcej? Owszem – kontynuacji! Poważnie jednak mówiąc, komiks robi dobre wrażenie i znakomicie oddaje zarówno dualizm Kylo Rena, jak i jego burzliwy charakter; tak jak scenarzyści nie zawsze potrafią ‘ugryźć’ postaci z filmów, tak tutaj mamy do czynienia z przypadkiem kompletnie odwrotnym: Charles Soule odwalił kawał dobrej roboty. Aż chciałoby się zobaczyć, i przeczytać więcej!

 

Tytuł: Star Wars. Kylo Ren. Początki

  • Scenariusz: Charles Soule
  • Rysunki: Will Sliney
  • Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data publikacji: 25.09.24 r.
  • Druk: kolorowy
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 16,7x25,5 cm
  • Stron: 108
  • ISBN: 9788328164611
  • Cena: 49,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji


comments powered by Disqus