„Star Wars Łowcy Nagród” tom 4: „Szkarłatne rządy” - recenzja
Dodane: 21-08-2023 21:35 ()
„Łowcy nagród” podążają tą samą ścieżką, co pozostałe serie stanowiące część crossovera „Szkarłatne rządy” - swoją ścieżką. Szkarłatny Świt odgrywa tu marginalną rolę, a historia skupia się na głównych bohaterach serii, Beilercie Valancie i pozostałych łowcach nagród (Zuckussie, Bossku i inych) w nieco nietypowy sposób – rozdziela bowiem jednych od drugich. Pierwsza część tomu poświęcona jest niemal w całości Valance’owi w służbie Dartha Vadera, a druga dotyczy misji pochwycenia generał Vukorach i uratowania 4-LOMa, droidziego towarzysza Zuckussa.
W służbie Vaderowi, zapytacie? Po wydarzeniach z poprzedniego crossovera reszta ekipy Valance’a myśli, że on nie żyje (co nie dziwi, biorąc pod uwagę, co z niego zostało) – tymczasem z nie do końca jasnego powodu Darth Vader postanawia „przywrócić” go do życia i zmusić do powrotu na łono Imperium. Jakkolwiek pomysł jest dziwny (jakby nie było, Vader może mieć legion równie dobrych, co Valance agentów, a do tego dozgonnie lojalnych), spodobała mi się ironia w tym, do czego zostaje wykorzystany nasz eksimperialny łowca: wytropienia swojego byłego idola, człowieka, przez którego dołączył do Imperium, i zarazem byłego bohatera tegoż Imperium.
Valance musi się zmierzyć z własną, trudną historią i oporem, by pomagać znienawidzonemu Vaderowi, i przyznam, że są to najciekawsze fragmenty komiksu. Oczywiście jak przystało na serię „Łowcy nagród”, całość okraszona jest efektownym festiwalem fajerwerków, tu w wydaniu nieco innym, bo zamiast blasterów i pięści mamy gwiezdne myśliwce – i to nie byle jakie, gdyż legendarne TIE Defendery!
Druga część komiksu jest równie efektowna, choć nieszczególnie zapadająca w pamięć. Problem z 4-LOMem zostaje sprytnie rozwiązany przez Zuckussa – najciekawszego z paczki tytułowych łowców nagród – w komiksie z pewnym elementem horroru, by gładko przejść do głównego wątku: dopadnięcia Vukorach, byłej generał, a teraz bezwzględnej przywódczyni Klanu Niepokonanych.
Historia rozwija się zgodnie z regułami gatunku heist movie, z taką różnicą, że członkowie wykonujący zadanie nienawidzą się nawzajem (z jednym wyjątkiem), i dopaść trzeba osobę, a nie dajmy na to sejf. W pewnym momencie komiks przemienia się w niekończącą się strzelaninę przerywaną zgryźliwymi one-linerami łowców. Jeżeli lubicie ten styl, komiks z pewnością bardzo przypadnie Wam do gustu. Jeśli nie, polecam przekartkować go do ostatniego kadru; wiele nie stracicie.
W ostatnim czasie rzadko zwracam uwagę na rysunki, o ile nie są one wybitnie podłej albo, odwrotnie, wybitnej jakości. O ile pierwsza część komiksu znajduje się gdzieś pomiędzy, o tyle duże wrażenie zrobiła na mnie grafika drugiej części; niesamowicie plastyczna i dynamiczna kreska Paolo Villanelliego bywa chaotyczna, ale wydaje się wręcz stworzona do scen walki i wyróżnia się swoją oryginalnością.
„Łowcy nagród” nigdy nie będą moja ulubioną serią komiksową. Nie lubię tej gwiezdnowojennej profesji i nie ciągnie mnie do ich przygód. To powiedziawszy, komiks jest medium, w którym najlepiej się odnajdują, a dowodem na to niech będą choćby „Łowcy nagród: Szkarłatne rządy” – pełne wybuchowej akcji i dogryzających sobie łowców, i z relatywnie prostą fabułą, którą jednak całkiem przyjemnie się pochłania.
Tytuł: Star Wars Łowcy Nagród tom 4: Szkarłatne rządy
- Scenariusz: Ethan Sacks
- Rysunki: Paolo Villanelli, Ramón F. Bachs
- Przekład: Katarzyna Nowakowska
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 26.07.23 r.
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Objętość: 120 stron
- Format: 167x255
- Papier: kreda
- Druk: kolor
- ISBN: 9788328155473
- Cena: 49,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus