„Star Wars Doktor Aphra” tom 4: „Szkarłatne rządy” - recenzja
Dodane: 18-08-2023 21:03 ()
Seria „Doktor Aphra” jest zawsze najlepsza, gdy wraca do swoich korzeni: poszukiwania starożytnych artefaktów i lekko komediowego tonu. Tak zaczęła się druga, aktualna, inkarnacja serii, dając nam jeden z najlepszych komiksów Star Wars od lat, „Szczęście i los” – i teraz do tego powracamy. W „Doktor Aphra: Szkarłatne rządy”, nominalnie części crossovera, nie uświadczycie zbyt wiele tytułowego Szkarłatnego Świtu (można powiedzieć: na szczęście, choć z drugiej strony osoby zainteresowane crossoverem bardziej niż Aphrą odejdą od lektury bardzo zawiedzione), będą za to przygoda, cięte dialogi i archeologiczne zagadki.
Jeden z najciekawszych elementów z poprzedniego tomu, różdżka myśli, prowadzi do otwarcia nowej linii fabularnej, w której Aphra z Saną muszą się zmierzyć z dziedzictwem Ascendentu (nieco pokręconego kultu Mocy) i starą koleżanką ze studiów, Kho Phon Farrus. Wprawdzie to nie pierwszy raz, gdy w serii pojawia się ktoś, kto znał Aphrę ze studiów, i nie wspomina tego dobrze (po prawdzie mamy już cztery takie postaci, wliczając Sanę), co w tak dużej galaktyce jest co najmniej dziwne, ale można na to przymknąć oko – dzięki temu dostajemy parę soczystych flashbacków, a sama Kho jest całkiem interesującą nową bohaterką. Mam jednak nadzieję, że scenarzystka Alyssa Wong na tym poprzestanie; co za dużo to niezdrowo.
Fabuła w głównej mierze skupia się na Aphrze i Sanie – co jest miłą odskocznią od tego, co czasami działo się w ostatnich tomach – i tam, gdzie to robi, jest znakomita. Chociaż Sana jest sprowadzona do drugoplanowej roli i niespecjalnie robi wrażenie na tle Aphry, wciąż świetnie się ogląda przygody tego duetu – złośliwe dialogi, niekończące się tarapaty, w które wpadają, rozwiązywanie zagadek… to czyste złoto! Gdyby cały komiks był tylko o tym, mam wrażenie, że „Doktor Aphra” byłaby moją ulubioną serią komiksową z nowego kanonu. Albo gdyby przerywniki od przygód Aphry byłyby lepsze lub nie tak liczne.
Niestety, znowu największą słabością jest linia fabularna związana z Just Luckym i Ardice Yu. Znowu nie ma ona większego związku z tym, co porabia nasza tytułowa bohaterka, znowu jedynie, na co ma się ochotę, to szybkie przekartkowanie komiksu, i znowu na koniec odnosimy wrażenie, że udział tych dwóch postaci w serii jest bez sensu. Tyle dobrego, że w tym tomie Justa jest dość niewiele. Już ciekawsze jest oglądanie poczynań Dominy Tagge, bezwzględnej dyrektorki Tagge Corp., niestety ten wątek jest stosunkowo krótki, choć sugerujący, że kolejny tom może być wybuchowy.
Zresztą, ostatnie kadry tego tomu prawie nam to gwarantują. Cliffhanger, z którym zostawia nas seria, z pewnością należy do bardziej niespodziewanych. „Doktor Aphra: Szkarłatne rządy” jest wprawdzie bardzo lichym crossoverem, nadrabia to jednak znakomitą i emocjonującą przejażdżką po odległej galaktyce, wykorzystującą z całą mocą największą siłę serii: samą Chelli Lonę Aphrę. Gdy nasza antybohaterka robi to, w czym jest najlepsza, lektura „Doktor Aphry” to czysta przyjemność – i tak jest też tym razem.
Tytuł: Star Wars Doktor Aphra tom 4: Szkarłatne rządy
- Scenariusz: Alyssa Wong
- Rysunki: Minkyu Jung
- Przekład: Jacek Drewnowski
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 26.07.2023 r.
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Objętość: 120 stron
- Format: 167x255
- Papier: kreda
- Druk: kolor
- ISBN: 978-83-281-5687-6
- Cena: 49,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus