„Jestem otchłanią” – od jutra w kinach!

Autor: BestFilm Redaktor: Motyl

Dodane: 04-05-2023 10:03 ()


„Jestem otchłanią” - najnowszy thriller mistrza kryminałów, Donato Carissiego, autora bestsellerowego „Zaklinacza”, już jutro trafi do kin.

Jego praca to śmieci. Ludzie nie zastanawiają się nad tym, co wyrzucają, ale on wie, że to tam kryją się ludzkie tajemnice. Tak wybiera swoje ofiary. Ludzie kłamią i oszukują, ale ich śmieci nie. Śmieci nigdy nie kłamią.

Aż pewnego dnia do jego sterylnej i samotnej egzystencji wdziera się dziewczyna. Rzuca się w wody jeziora jak niepotrzebna rzecz, a on ją ratuje. Ale jego praca nie polega na ratowaniu ludzi. Więc początkowo ucieka, ale później wraca, aby przyglądać się jej z ukrycia. On widzi to, czego inni nie widzą. Wie, że dziewczyna skrywa tajemnicę i potrzebuje pomocy.

I tak ściąga na siebie uwagę Łowczyni, która nie spocznie, dopóki nie wypełni swojej misji.

I jest coraz bliżej.

 

OD REŻYSERA:

Czy we Włoszech są jacyś seryjni mordercy?

Według statystyk od trzech do sześciu aktywnych seryjnych morderców jeszcze nie zostało zidentyfikowanych i być może nigdy nie poznamy ich tożsamości. Długie odstępy między kolejnymi morderstwami sprawiają, że trudno je ze sobą powiązać. Ponadto, zwykle dokonują morderstw w różnych miejscach, a ofiarami są osoby, które dzielą duże odległości. Ofiary to często osoby samotne, żyjące na marginesie społeczeństwa.

„Jestem otchłanią” opowiada o włoskim seryjnym mordercy. Sprzątający mężczyzna jest niewidzialny. Nikt nie wie, jak się nazywa ani kim jest. Wybiera ofiary, przeszukując ich śmieci. Tam znajduje informacje, których potrzebuje, aby je zwabić. Nie zdajemy sobie sprawy, jak dużo o nas mówią nasze śmieci. „Ludzie kłamią i oszukują, ale ich śmieci nie. Śmieci nigdy nie kłamią”.

Stworzone przez Ciebie postaci nie mają imion.

Rzeczywiście. Nazywam ich po prostu Sprzątający mężczyzna, Łowczyni much albo Dziewczyna z fioletowym kosmykiem. Pozbawienie postaci imion zmusza nas, abyśmy im współczuli mimo popełnianych przez nich błędów, ich wad, ich historii. Nawet potworowi. Skoro ofiary i prześladowcy nie mają imion, to może być każdy. To możemy być my. Aby opowiadana historia i postaci stały się bardziej wiarygodne, aktorzy poprosili, aby ich nazwiska nie były ujawniane ani w presskicie, ani w innych materiałach promocyjnych. Sprzątającego mężczyznę gra młody włoski aktor, który przeszedł radykalną przemianę, poddając się niekończącym się sesjom makijażu. Czuł jednak, że to nie wystarczy, więc kompletnie odizolował się od świata zewnętrznego. Zero telefonu lub telewizji. Na planie tylko ja mogłem z nim rozmawiać. Proces alienacji zakończył się równo z ostatnim klapsem. Wtedy nagle rozpłakał się, a cała ekipa mocno go przytuliła.

Łowczyni much to niesamowita włoska aktorka, która zdecydowała się na skok w mroczną otchłań seryjnych zabójstw. Analizowała serię zabójstw samotnych dojrzałych kobiet, aby poczuć ból, jaki musiała odczuwać bohaterka uznawana za miejscową dziwaczkę. Pracowała z dwoma scenariuszami – jednym, który wszyscy znaliśmy, zbudowanym ze słów i wersów, oraz z drugim – zbudowanym z myśli, którymi nikt nigdy nie chciałby się podzielić. Mówi się, że aby złapać seryjnego mordercę, musisz zacząć myśleć jak on. Osobiście nie zgadzam się z tym. Moim zdaniem kluczem jest to, jak on kocha. Bo nawet najmarniejsze stworzenie na ziemi, nawet ono, potrafi kochać. Poprosiliśmy aktorkę, aby sprawiła, by widzowie odczuwali współczucie, które wydaje się bluźniercze: współczucie dla potwora.

Dziewczyna z fioletowym kosmykiem to nastoletnia aktorka, która odznacza się silnym głosem wyrażającym jej wewnętrzną siłę. Wielokrotnie musiała znosić fizyczne niedogodności, na przykład w scenie, gdzie tonie i jest ratowana. Mimo młodego wieku udało jej się odbyć niesamowitą podróż emocjonalną i utożsamić się z graną postacią. Znakomicie oddała zachowanie dokonującej zemsty ofiary przemysłu pornograficznego. Bez tych aktorów nie udałoby mi się zrobić tego filmu.

Jakie znaczenie w filmie ma sceneria?

Jezioro Como nie jest wyłącznie tłem. To cichy i wprowadzający niepokój bohater. Morze potrafi być wzburzone, podczas gdy jeziora są spokojne. Jest to jednak spokój pozorny.
Pod powierzchnią czai się rwący nurt. Nikt nie wie, co kryje otchłań. Na przykład w Nesso znajduje się najgłębszy rów morski Morza Śródziemnego. Jezioro Como to idealne miejsce, aby ukryć tajemnicę. W tym filmie dominującym żywiołem jest woda. W dwóch scenach jest ona wręcz emblematyczna.

Pierwszą z tych scen jest scena otwierająca film, gdzie widzimy basen i efekty specjalne.

Nie tylko prace przygotowawcze zajęły nam sporo czasu, ale także musieliśmy skorzystać z dwóch ekip i zespołu nurków. To nie mógł być jakikolwiek porzucony basen. Chcieliśmy, żeby on żył. Żeby był sam w sobie potworem stworzonym z brudnej wody i odpadów. Jest jeszcze scena zamknięcia, z ulewnym deszczem, który stworzyliśmy z pomocą strażaków, wykorzystując około 48 000 litrów wody wylewanej na głowy naszych aktorów. Kiedy już włączysz wąż, wiesz, że cały plan będzie zalany. Mieliśmy więc tylko jedną szansę na nakręcenie tego ujęcia kończącego film.

„Jestem otchłanią” to równocześnie thriller i dramat.

Nie ma dobrych i złych ludzi. Nie ma niewiniątek. Nie ma typowej struktury narracyjnej „dochodzenia”. Wydaje się, że nie ma nic do odkrycia. Pod główną strukturą narracyjną kryje się kolejna. To właśnie z tej sekretnej otchłani pochodzą ostateczne zwroty akcji. Niektóre z tych historii wewnątrz głównej opowieści oparte są na prawdziwych wydarzeniach.


comments powered by Disqus