Gdy czar magii pryska, pozostaje jedynie spektakl – recenzja filmu „Shazam!”: „Gniew bogów”

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 22-03-2023 21:52 ()


W „Gniewie bogów” odczuwa się oznaki choroby sequeli – niby jest więcej i mocniej względem pierwszej części w kontekście akcji, atmosfery, a jednocześnie dusza gdzieś się ulotniła. Jak na film o magii i mityczności jest niespecjalnie czarujący.

Nawiązując do Martina Scorsese, w tym lunaparku brakuje beztroski, a wszelkie atrakcje są przeżyte. Dodatkowo wychodzą na wierzch wszelkie produkcyjne problemy, jakie DC i Warner miały z powodu fuzji oraz kreatywnych niesnasek. Fabuła sama w sobie zaś nie jest specjalnie urozmaicona, choć przebiega dwutorowo – z jednej strony Billy jest rozgoryczony rozłażeniem się więzów rodzinnych, a poczucie pędzącego czasu daje się we znaki. W międzyczasie córki Atlasa z greckiej mitologii przybywają na Ziemię, aby odzyskać boskie moce.

Żaden z przytoczonych wątków nie wybrzmiewa należycie w harmidrze trzasków, generycznych batalii z fantastycznymi stworzeniami ani bezsensownym odcięciu części Filadelfii od reszty miasta. Ma to w sobie tyle uroku, co odcięcie swego czasu miasta Gotham od terenu USA, pozostawionego w ruinach na pastwę losu, choć ze wsparciem JLA metropolia mogłaby być odbudowana w trymiga.

Jako niezobowiązujący eskapizm, rozrywka dla całej rodziny, film Sandberga broni się całkiem znośnie. Tylko tyle, co dla wielu konsumentów popkultury zdaje się dzisiaj wystarczające. Dla mnie niespecjalnie. Mało tego, odczuwa się presję wywieraną na reżysera przez producentów, którzy pewnie wpadli w panikę, widząc wpływy za okres pandemii.

Rezultatem są niedopracowane sceny CGI, niewiarygodne interakcje dziecięcych wersji herosów z ich nadludzkimi odpowiednikami, a antagoniści poza posępnymi minami nie mają nic więcej do zaoferowania. Płaskość dialogów, czerstwość humoru oraz mało wiarygodne wypracowanie tematu dorastania bardziej przywodzą na myśl ogłupiające reklamy telewizyjne z lat dziewięćdziesiątych. W obu tych przypadkach koloryt przesłania wszelką przesadę. Niemniej solidnie dopracowana produkcja kina akcji wymaga bardziej energicznego zakasania rękawów.

Kontynuacja udanego „Shazama!” zdaje się filmem zrobionym wyłącznie dla pieniędzy, mającym do tego problemy z własną tożsamością – zarówno jako samowystarczalny film, jak i produkcja z uniwersum DC (którego, jak na ironię, już nie ma w znanym kształcie). Szkoda, albowiem reżyserów pokroju Sandberga stać na więcej, nawet w ramach niezobowiązującej rozrywki.

 

Tytuł: Shazam!: Gniew bogów

Reżyseria: David F. Sandberg

Scenariusz: Henry Gayden, Chris Morgan

Obsada:

  • Zachary Levi
  • Jack Dylan Grazer
  • Djimon Hounsou
  • Rachel Zegler
  • Lucy Liu
  • Helen Mirren
  • Asher Angel
  • Adam Brody
  • Ross Butler
  • D.J. Cotrona
  • Grace Caroline Currey
  • Meagan Good

Muzyka: Christophe Beck

Zdjęcia: Gyula Pados

Montaż: Michel Aller

Scenografia: Danielle Berman

Kostiumy: Louise Mingenbach

Czas trwania: 130 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus