„Thor: Miłość i grom” - recenzja wydania blu-ray
Dodane: 12-10-2022 22:54 ()
Czwarta faza MCU nie przebiega zgodnie z oczekiwaniami wielu fanów, którzy są rozczarowani kierunkiem, w którym poszedł rozwój tego uniwersum. Mówi się, że jest to faza na przeczekanie, podkreślając, że mamy w niej dużo autorskich projektów, w których twórcy pozwalają sobie na więcej, a także niejako przygotowanie gruntu pod kolejnego przeciwnika ziemskich i nie tylko herosów.
W przypadku Thora dostaliśmy poprzednio wychwalany przez fanów oraz krytyków Ragnarok, który zakończył istnienie Asgardu, a niejako był też wstępem przed konfrontacją z Thanosem. Gromowładny i jego pobratymcy osiedli na Ziemi, a władzę w nowym Asgardzie przejęła Walkiria. Tymczasem powracający po wielkiej traumie syn Odyna wyruszył pomagać uciśnionym istotom w każdym zakątku wszechświata wraz z nowymi kompanami podróży, czyli Strażnikami Galaktyki. I gdy tak radośnie grupka niedostosowanych do siebie bohaterów robi sieczkę na kolejnej planecie, głowę podnosi nowe zło w osobie Gorra. Poniżony i upodlony przez bogów Gorr, poświęcając swoją ukochaną córkę, przysięga istotom o boskiej proweniencji kres ich żywota. Mając do dyspozycji nekromiecz i owładnięty manią zemsty rusza przez galaktykę, polując na kolejnych przedstawicieli boskiego rodu. Tymczasem na trzeciej planecie od Słońca nieoczekiwanie pojawia się kolejny dzierżyciel Mjolnira, ku zdziwieniu samego Thora. Jak sobie poradzi z konkurencją umięśniony heros i czy zdziwi się na widok tożsamości nowego władcy gromów, warto zobaczyć w filmie.
Taika Waititi nie zwalnia tempa w pokazywaniu mocno groteskowych i humorystycznych perypetii pary gromowładnych bohaterów, nawet mając w tle kilka istotnych dramatów. Pierwszym z nich jest strata córki przez ojca i jego chęć rewanżu na okrutnym losie, drugim jest choroba trawiąca ukochaną osobę, która niknie w oczach, a mimo to stać ją na nie lada wyczyn heroizmu. I pewnie te elementy okazałyby się bardziej podniosłe i poważne, gdyby autor potraktował z odpowiednią powagą, a nie tylko jako nieśmieszny przerywnik między serią gagów sytuacyjnych, słownych zmierzających do nie tyle zabawy superbohaterską konwencją, ile wyśmiewania jej wszelkich mankamentów. Waititi zdaje sobie doskonale sprawę, że komiksowa umowność nie zawsze udanie prezentuje się na ekranie, toteż przerabia jej elementy podług swojego stylu, co może się rzecz jasna podobać rzeszy fanów zapatrzonych w jego reżyserskie sztuczki, ale niekoniecznie musi przypaść do gustu fanom, którzy od przygód Thora oczekują nieco mniej głupkowatej historii z odpowiednim rozłożeniem akcentów na humor i poważne akcenty.
W tym przypadku tego zabrakło, to co udanie grało w Ragnaroku w tej części zostało zbyt wyolbrzymione. Nadal można czerpać dobrą zabawę z przygód syna Odyna, ale można też poczuć duży niedosyt do postaci jego przeciwnika, który zapowiadał się na mroczny charakter z potencjałem, wszak Christian Bale nie został do tej roli wybrany przypadkiem. Tymczasem na ekranie bardziej bryluje cudaczny klown w postaci Zeusa odgrywanego przez Russella Crowe’a, który z wielką swobodą i jajem wcielił się w boga olimpu, ze świetnym akcentem, ale chyba nie takiego wizerunku oczekiwaliśmy. Na koniec zostaje rozdarta między dwie role Natalie Portman, której powrót należy zaliczyć do udanych. To jej najlepszy występ w serii okraszony w końcu ciekawie napisaną rolą i dobrze zagraną. Aż chciałoby się oglądać więcej tej bohaterki.
Taika Waititi w Miłości i gromie poszedł na całość, stworzył autorskie dzieło niepozbawione wad, ukazujące pełnię swobody twórczej reżysera. Tu nie ma miejsca na półśrodki, wszystko jest podporządkowane jednej konwencji, której Waititi hołduje. Ta konsekwencja może się podobać, ale też wykoślawia przygody Thora w stronę parodii. Niemniej warto dać jej szansę, bo stanowi kolejny przystanek w kosmicznej przygodzie niezłomnego syna Odyna, a wszystko na to wskazuje, że to jeszcze nie koniec.
Ocena: 7/10
Tytuł: Thor: Miłość i grom
Reżyseria: Taika Waititi
Scenariusz: Jennifer Kaytin Robinson, Taika Waititi
Obsada:
- Chris Hemsworth
- Natalie Portman
- Tessa Thompson
- Christian Bale
- Taika Waititi
- Russell Crowe
- Jaimie Alexander
- Kieron L. Dyer
- Sam Neill
- Matt Damon
- Luke Hemsworth
- Melissa McCarthy
Muzyka: Michael Giacchino, Nami Melumad
Zdjęcia: Barry Baz Idoine
Montaż: Peter S. Elliot, Tim Roche, Matthew Schmidt, Jennifer Vecchiarello
Scenografia: Katie Sharrock
Kostiumy: Mayes C. Rubeo
Czas trwania: 119 minut
Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus